piątek, 30 grudnia 2016

TURBO-PETARDA, czyli przepisy na 3 domowe kosmetyki na naparach ziołowych!




Hej.
Przygotujcie się na ostatni i najdłuższy post tego roku :D

Robimy dzisiaj 3 kosmetyki na bazie naparów ziołowych.

Tonik na naparze z mięty pieprzowej
- d-panthenol 4 ml - ewentualnie możecie dodać zamiast niego 6 ml sorbitolu, ale D-Pabthenol się nieco lepiej sprawdza ;)
- ekstrakt z zielonej herbaty w płynie 5 ml - tutaj możecie zaszaleć i zamienić ekstrakt z herbaty na gotu kolę, kocankę, aloes, ginko biloba, arnikę - czego Wam potrzeba ;)
- gliceryna roślinna 10 ml - jeżeli się bardzo upieracie, że gliceryna szkodzi Waszej cerze możecie ją zastąpić żelem hialuronowym, sorbitolem albo po prostu dodać więcej naparu. Ja się z nią bardzo lubię, więc umieszczam ją namiętnie w moich tonikach ;) Jeśli nie znajdziecie roślinnej - możecie kupić w aptece zwykłą.
- napar z mięty pieprzowej 180 ml - łyżkę stołową suszonej mięty zalewamy 200 ml zagotowanej wody demineralizowanej, pozostawiamy pod przykryciem na 5-8 minut, odcedzamy. Możecie też sięgać po inne zioła - rumianek, chaber, malwa ;) Pamiętajcie tylko o tym, że zioła mają różne właściwości, więc działanie toniku również ulegnie zmianie.

Tonik w takiej formie należy przechowywać w lodówce przez maksymalnie tydzień.
Jeśli chcecie przedłużyć jego trwałość możecie dodać do receptury na samym końcu ok 10 ml alkoholu etylowego (spirytus) albo jakiegoś naturalnego konserwantu zgodnie ze stężeniem określonym przez producenta. Po dodaniu konserwantu lodówka nie jest wymagana ;)

Tonik ma spełniać 3 funkcje - przywracać równowagę pH, odświeżać i nawilżać :) Dlatego mogą po niego sięgnąć tak samo 16 jaki i 60 latki ;)
Polecam sprawdzić papierkiem lakmusowym jakie pH ma Wasz tonik i jeśli okaże się za wysokie - dodać odrobinkę kwasu mlekowego lub cytrynowego, aby obniżyć je do poziomu ok 4,5
Jeśli macie problem z ustalaniem pH - obejrzyjcie koniecznie TEN ODCINEK.

Sposób użycia: Tonikiem można spryskiwać/przecierać twarz rano i wieczorem omijając okolice oczu albo może on stanowić bazę dla maseczek.
Wystarczy sięgnąć po łyżeczkę dowolnej glinki lub 2 łyżeczki mąki owsianej i połączyć ją z 2-3 łyżeczkami toniku. Po wymieszaniu otrzymacie odświeżającą, oczyszczającą maseczkę.


Esencja na naparze z korzenia lukrecji
- glukonolakton 2 g - jedyne, co mi się tutaj sprawdziło do tej pory poza glukonolaktonem to kwas laktobionowy.
- NMF 3 ml - można tu sobie pozwolić i zamienić go na glicerynę, sorbitol, więcej żelu hailuronowego, ekstrakt w płynie nawilżający - coś co nam podniesie poziom nawilżenia skóry po prostu :)
- bioferment z aceroli 2 ml - ja go po prostu uwielbiam w tej recepturze! Pomaga tak pięknie rozjaśniać zmiany na skórze, że aż miło :) Jeśłi nie zależy Wam na rozjaśnianiu przebarwień możecie śmiało zastapić go ekstraktem na wasz problem - bluszcz na rozszerzone pory, ginko biloba na naczynka, oczar na trądzik itd, itd, itd - wybór na rynku jest ogromy :D
- żel hialuronowy 5 ml - ja używałam 3% ale jeśli macie inny - też bedzie się nadawał. Bez niego esencja niespecjalnie będzie spełniała swoją rolę.
- żel aloesowy 10 ml - można dodać po prostu więcej żelu hialuronbowego, jeśli macie uczulenie.
- napar z korzenia lukrecji 30 ml - celowo wybrałam tu lukrecję, bo nie dość, że działa kojąco i łagodząco to jeszcze pomoże przy zmianach na skórze, dzięki czemu można będzie używać tej esencji tak samo przy trądziku, jak i przy suchej, podrażnionej cerze. Mówiąc uczciwie - nigdy nie próbowałam wykorzystywać innych części lukrecji, zawsze stawiam na korzeń ;) Zaparzamy jak w poprzedniej recepturze tylko w proporcji łyżka suszu na 100 ml zagotowanej wody demineralizowanej.

Esencja nie musi stać w lodówce. Powinniście zużyć ją mniej więcej w ciągu 15 dni. Oczywiście jeśli chcecie przedłużyć jej trwałość warto dodać alkoholu etylowego (spirytus) w ilości ok 2,5 ml albo środka konserwującego stosownie do stężenia zalecanego przez producenta.

Esencja ma silnie nawilżać i wygładzać cerę, pomagać w rozjaśnieniu przebarwień (np. posłonecznych) i drobnych blizn potrądzikowych, poprawić napięcie.
Młodsze osoby bardziej skorzystają, jeśli będą stosować ją w charakterze maseczki silnie nawilżającej raz na jakiś czas.
Te z bardziej suchą albo dojrzałą cerą mogą wprowadzić ją do pielęgnacji jako stały krok codziennie wieczorem - po toniku, a przed serum czy kremem.

Sposób użycia: Kilka kropli esencji delikatnie wklepać w umytą cerę, przetartą uprzednio tonikiem.
Można też nasączyć nią maseczkę w tabletce/papierową maseczkę wyciętą z ręcznika papierowego czy maseczkę ryżową. Jeśli nie pamiętacie, jak zrobić maseczkę ryżową - obejrzyjcie TEN ODCINEK.


Serum TURBO-PETARDA na naparze z kwiatów lawendy
Wyjątkowo w tej recepturze nie podaję żadnych zamienników. Przerobiłam tyle różnych wariacji i kombinacji, że po 6 miesiącach mówię uczciwie - zróbcie taką, jaką ją zaplanowałam :)

- ekstrakt płynny z alg 3 ml
- olej z rokitnika 2 ml -
- olej z arniki górskiej 3 ml
- olejowa witamina C 5 kropli
- witamina E 3 krople
- żel hialuronowy 10 ml - polecam jednak wybrać 3%
- d-panthenol 1 ml
- guma ksantanowa 0,5 g
- napar z kwiatów lawendy 20 ml - tutaj ważna sprawa. Jeśli chcecie, żeby Wasze serum miało bardziej płynną konsystencję, musicie w tym miejscu dodać większą ilość naparu. Nie powiem dokładnie ile, bo to będzie zależało od Waszych preferencji. Po prostu w trakcie mieszania obserwujcie, jak bardzo Wasz kosmetyk gęstnieje i oceniajcie, czy już Wam odpowiada. Napar przygotowałam z łyżeczki lawendy zalanej 50 ml zagotowanej wody destylowanej.

Najważniejsze to wymieszać najpierw podstawową ilość naparu z d-panthenolem i gumą ksantanową, a następnie dodać pozostałe składniki. W razie czego możecie jeszcze dodać więcej naparu pod koniec.

Serum można trzymać bez konserwantów w lodówce przez około 2 tygodnie, albo dodać 2,5 ml alkoholu etylowego lub naturalnego konserwantu zgodnie z zaleceniami producenta i postawić w szafce, z daleka od grzejnika i promieni słonecznych na dłuższy czas.

Serum ma działaś wzmacniająco, nawilżająco, łagodząco. Mimo dodatku olejów formuła jest bardzo lekka i szybko się wchłania, przez co mogą je stosować osoby nawet o bardzo tłustej skórze.
Pomaga w regeneracji i gojeniu, przynosi ulgę przy nieprzyjemnym ściągnięciu np. po zmianie wody albo po ekspozycji na wiatr i deszcz.

Uwaga! Z powodu sporego dodatku oleju z rokitnika serum może nieco zabarwić skórę na żółto, dlatego stosujcie niewielką ilość kosmetyku na noc, a rano dokładnie oczyśćcie cerę. Zdarzało mi się też, że przy aplikacji większej ilości poplamiłam sobie pościel. Mimo wszystko było warto :)

Sposób użycia: NIEWIELKĄ ILOŚĆ serum rozprowadzamy na oczyszczonej i stonizowanej skórze twarzy, szyi i dekoltu, następnie nakładamy olej lub krem. Kosmetyk powinien być stosowany na noc.
Serum można też wykorzystać raz w tygodniu jako maskę na noc: oczyszczoną i stonizowaną cerę smarujemy nieco większą ilością serum i pozostawiamy na całą noc. Również polecam aplikować kosmetyk na szyję i dekolt.

Mam nadzieję, że przepisy się przydadzą.
Szczęśliwego nowego roku i pamiętajcie, że zwierzęta mają głęboko w ..., że fajerwerki pięknie wyglądają.
Bawcie się bezpiecznie
P.

czwartek, 29 grudnia 2016

TURBO-SPA, czyli już po Świętach i pora na chwilę dla siebie ;)



Hej :)
Mam nadzieję, że każdy z Was znajdzie gdzieś tą dłuższą chwilę dla siebie - nieważne, czy na domowe spa, czytanie książki czy chociaż na herbatę :)
Przypominam, że nie chodzi o to, żeby kupić sto nowych kosmetyków ;)
możecie wykorzystać to, co już macie w domu, tyle, że w odpowiedniej kolejności :)
Warto się czasem rozpieścić :D

Lista produktów:
- domowy balsam myjący
- pianka do mycia twarzy Cosnature
- szczoteczka Foreo Luna
- peeling Peel Free Skin79
- maseczka Be.Loved Sleep Well
- maseczka z rokitnikiem Cosnature
- tonik Madara Time Renewal
- esencja Fermentation Essence Benton
- serum BIO2YOU z kwasami omega 3 i 6
- domowy balsam pod oczy
- masażer do okolic oczu i ust DermoFuture

Buziaki!
P.

OSTATNIE DENKO w tym roku :D



Hej!
Przyszła pora na ostatnie denko w tym roku :D Odkładałam, odkładałam, a kiedy wreszcie przyszedł czas na nagranie - ZONK. Było troszkę więcej produktów, niż mi się wydawało ;)

Lista produktów:
- peeling Hagi Cosmetics gałka muszkatołowa i cynamon
- szampon nadający blask Organic Surge
- maseczka Rice Bubble Cleansing Mask skin79
- maseczka Tony Moly ryżowa I'm real
- peeling Iceveda cedr i sandał
- suchy szampon CoLab London
- olejek do masażu Love Me Green
- szampon Head&Sholders
- mydło Powrót Do Natury z błotem z Morza Martwego
- domowy tonik
- domowy roztwór do mycia twarzy
- domowa esencja do twarzy
- żel pod prysznic pomarańcza i bergamotka Organic Surge
- EcLab łagodzący balsam do wrażliwej skóry głowy
- olejowa maska do włosów  BIO2YOU
- pianka do mycia twarzy Cosnature
- domowa odżywka do włosów
- zestaw Madara
- krem do rąk Skin Blossom
- domowy peeling do ciała
- domowy balsam do mycia twarzy
- domowa maseczka z glinką
- masło shea Duafe 
- krem ze śluzem ślimaka Orientana
- serum anti-aging BIO2YOU
- cynamonowy olejek eteryczny
- sok aloesowy
- olej herbaciany
- ekstrakt z zielonej herbaty
- płatek Konjac
- pomadka Sexy Mother Pucker Plum Jam Soap&Glory
- liner L'Oreal Superliner Blue
- tusz Sephora The Mascara
- tusz Eyko Skinny Brush Mascara
- tusz Lash Sculpting Fiber Mascara Gosh
- tusz Volume Milion Lashes So Couture L'Oreal
- liner w żelu Inglot 86
- tusz do brwi Essence Make Me Brow
- kredka do ust Essence Wish Me A Rose
- pomada do brwi Inglot 16
- pomadka miętowa Aubrey Organics
- podkład matujący Golden Fair Annabelle Minerals
- bronzer Too Faced Chocolate Soleil
- bronzer The Balm Bahama Mama

No i poszło :) Opakowanie (które mogły) trafiły do recyklingu, pojemnik wyszorowany stoi na swoim miejscu w łazience - jestem gotowa na kolejne denko ;)

Ale to już po Nowym Roku ;)
Buziaki!
P.

środa, 28 grudnia 2016

OSTATNI VLOGMAS! Dzień 24



Hej!
Dziękuję jeszcze raz za wspólnie spędzone 24 dni :)
Zdecydowanie więcej pracy mnie to kosztowało, niż się spodziewałam, więcej czasu, ale te dużo więcej radości było z Waszych komentarzy :D
Jak mówiłam - Mikołaj był, a że się facet zna na dobrych prezentach 
- zostawił dla Was 12 kosmetyków od Fresh & Natural :)
Zajrzyjcie na YouTube, żeby wziąć udział w rozdaniu ;)
Powodzenia!
P.


Produkt Dnia 24:




Orzechowe masło do ciała Fresh & Natural

Przy nim wszystkie inne idą w odstawkę.
Słodko pachnie (trochę jak nutella!), ale żadnych ataków kaszlu przy nim nie mam.

Jeśli nie lubicie takich "spożywczych" zapachów, lepiej zerknąć na malinowy, albo bezzapachowy, bo działają bardzo podobnie.

Przepięknie się rozprowadza, dość szybko się wchłania, ale warstewka nawilżenia na skórze pozostaje przez długi czas.

Pomaga przy przesuszeniu, jeśli się gdzieś trochę łuszczy skóra - np. w miejscu, gdzie się odciska gumka od skarpetek ;)

Jego konsystencja przypomina raczej piankę/mus niż ciężkie, gęste masło.

Uwielbiałam je latem, kocham tak samo mocno zimą :)

Genialne jest. No i przede wszystkim - spośród wszystkich naturalnych kosmetyków, których używałam do tej pory - to masełko najbardziej przypomina mi domowy kosmetyk :)

Z wielką przyjemnością - polecam :D

Dzięki za odwiedziny!
Przybijam piąteczkę tym, którzy przeczytali wszystkie 25 postów ;)

Macie ochotę na szybkie posty w podobnym stylu w następnych miesiącach?
Na przykład... czy ja wiem... Surowiec tygodnia? Kosmetyk tygodnia?
Dajcie znać w komentarzu!
Buziaki!
P.

VLOGMAS dzień 23



Hej :)
Trochę świątecznych dekoracji, wegańskie pierniki i ogólne przedświąteczne zamieszanie :D
Do jutra!
P.

Produkt Dnia 23:




Becca Shimering Skin Perfector w kolorze Opal

No wiem, wiem. Było już o nim tysiąc razy.
Zwyczajnie nie mogłam się powstrzymać i musiałam go tutaj umieścić.

Boski jest ^^

Idealna konsystencja.
Można nakładać na buzię bez podkładu.
Można nakładać na podkład płynny, żeby wszystko wyglądało tak naturalnie i "wilgotno".
Można nakładać na minerały np. gąbeczką albo pędzelkiem duo fiber i żadne grudki, kluchy czy co tam się może robić, nie powstają.

Nie lepią się do niego włosy (nawet jeśli się da taką sporą ilość).

Da się go idealnie rozetrzeć bez większego wysiłku.

Mam 3 kolory, ale ten jest po prostu doskonały przy mojej karnacji.
Bladzioszkom polecam spróbować kolorku Moonstone - ja mogę go używać tylko czasami, pod koniec zimy, kiedy mam najjaśniejszą w roku karnację.

Po zastanowieniu - powiem to, a nie przychodzą mi łatwo takie stwierdzenia.

To jest najlepszy rozświetlacz, jakiego kiedykolwiek używałam :)

Żeby dołożyć do pieca na koniec powiem tylko, że zużyłam już pół butelki. To jest osiągnięcie :P

Dobranoc!
P.

Tutorial Extra ?!



Hej :)
Nareszcie! Nareszcie, nareszcie jest!

Odcinki ze mną na kanale Beauty Stories:






Subskrybujcie koniecznie - będzie jeszcze jeden :D

Już się nie mogę doczekać!
Dajcie koniecznie znać, jak Wam się podoba!

Buziaki!
P.

VLOGMAS dzień 22



Hej :)
Dzisiaj Akcja Skrytka, a w niej naprawdę FANTASTYCZNE RZECZY!
Dziękuję Wam wszystkim za pamięć i wszystkim firmom za przekazane niespodzianki :)
Do jutra!
P.

Zestaw prezentowy Mavala
Herbata Beaute
Róż Earthnicity Minerals
Kosmetyki Natural Secrets

Blog Justyny: http://kizikuki.blogspot.com/ - TAK! Znalazłam tam przepis na misie trzymające migdałka!



Produkt Dnia 22:



Olej Marula

Mógłby sobie napisać na etykietce "Jestem zwycięzcą" i nie byłoby to kłamstwem ;)
Bardzo przyjemny olej - nie za ciężki, niezbyt pachnący, w sam raz.

Szczególnie polubi się z nim cera sucha i odwodniona, zdecydowanie dojrzała, ale kropelkę do kremu może sobie dołożyć absolutnie każdy. Nawet nastolatki ;)

Mówi się o nim, że to olej przeciwzmarszczkowy... meh... zmarszczek to on nie wymazuje.
Jak z resztą żaden kosmetyk, więc już nie powtarzajmy więcej takich frazesów ;)
Za to ładnie napina cerę i pomaga poprawić jej jędrność. Co z kolei wiele osób uzna zapewne za działanie przeciwzmarszczkowe ;)

Jeśli macie ochotę stosować go na dzień - myślę, że to będzie lekka przesada.
Za to na noc - kropelka do kremu, kilka kropli zamiast kremu, odrobina do masażu twarzy
ooooooooooo do masażu twarzy!
Czysta przyjemność. Potem wstajesz rano, zmywasz nadmiar i cieszysz się mięciutką buzią :)

Olej marula jest też jednym z moich ulubionych olejów do pielęgnacji okolicy oczu i ... podrażnionej skóry głowy :) Łagodzi, nawilża, uspokaja.

Jeśli nigdy nie próbowaliście oleju w pielęgnacji - naprawdę warto spróbować z tym :)
Jeśli okaże się, że nie lubicie nakładać oleju na noc - możecie zawsze dodać go do kremu do ciała, albo do kąpieli i tak czy siak Wasza skóra skorzysta :D

Ja mam akurat marulę z Mohani (i kilka innych olejów, które mi bardzo podpasowały), ale znajdziecie ją też jako surowiec/półprodukt i możecie wykorzystywać w podobny sposób.

Dzięki za wizytę!
P.

VLOGMAS dzień 21




Hej!
Zjedliśmy ostatni posiłek przed wyjazdem z Wrocławia - pyszne wegańskie naleśniki z Darią w Machina Organika, spróbowaliśmy pieczonych kasztanów, spotkaliśmy się z Widzami w Poznaniu i wróciliśmy bezpiecznie do domu!
Do jutra!
P.



Produkt Dnia 21:




2-minutowa maska nawilżająca Organic Surge

Dla niecierpliwych. Dla leniwych ;)
I w sumie dla całej reszty, która chciałaby szybko nawilżyć włosy ;)

Działa naprawdę błyskawicznie - nakładam maleńką ilość na umyte włosy
(gdzieś mniej więcej od połowy, żeby ich przypadkiem nie obciążyć),
przeczesuję palcami lub tym różowym grzebieniem, który wszyscy tak dobrze znają ;), spłukuję i gotowe!

Od ręki czuć, że włosy są nawilżone, po wysuszeniu mają bardzo przyjemny połysk.
Maska pięknie je rozplątuje - nie ma problemów z rozczesywaniem.

Jest trochę bardziej gęsta od odżywki z tej samej serii, zapach ma bardzo podobny. Trochę mnie zmartwiło opakowanie 150ml, ale używam jej raz na jakiś czas i z racji konsystencji stosuję też dużo mniejszą ilość niż się spodziewałam.
Poprzednie zawiłe zdanie to moja wersja stwierdzenia "maska jest wydajna" ;)

Myślę, że na moich cienkich włosach stosowana codziennie, albo na całej długości to będzie trochę za dużo.
Za to od czasu do czasu, od połowy długości, albo przy grubych, suchych, czy kręconych włosach będzie super :)

Buziaki!
P.

wtorek, 27 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 20




Hej!
Wstaliśmy grubo przed świtem i wybraliśmy się do Zieleńca na snowboard! 
Moje pierwsze próby w życiu - było sporo gleb, ale jakoś ogarnęłam sytuację :D 
W prawo, w dół szło mi jak na longu ;) gdyby tylko dało się zjeżdżać ze szczytu w dół spiralą - jestem mistrzem ;)
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 20:



Korektor Maybelline Instant Anti-Age

Irytująco ma różne nazwy w różnych krajach ;)

Ma tez jeszcze bardziej irytującą gąbkę, którą z uporem maniaka odrywam od moich opakowań :)
Wiem, że wygodnie się nią aplikuje produkt, ale za bardzo obawiam się infekcji oka, żeby taką brudną gąbka jechać codziennie przez kilka tygodni ;)
Moim zdaniem możliwość mycia tej gąbki doczepionej do opakowania, w którą wchodzi rurka z produktem jest tworem tak fantazyjnym jak niemożliwym ;)

Ten korektor jest absurdalnie łatwy w aplikacji. Naprawdę. Nawet przy głębokich zmarszczkach, albo silnym przesuszeniu - on się po prostu genialnie nakłada.

Praktycznie rzecz biorąc sam się rozciera - nieważne czy nakładam go pędzelkiem, palcem czy gąbeczką - on zawsze dobrze wygląda, ładnie stapia się z cerą, a przy tym ma średnie krycie i długo się trzyma. Myślę, że u większości osób wystarczy jako codzienny korektor pod oczy.

Do nagrań nakładam na niego odrobinę korektora rozświetlającego, żeby przy moich dużych lampach wszystko ładnie wyglądało, ale na co dzień - daje chłopak radę ;)

Ma jeszcze dwie wady (poza maszkarną gąbką):
- tak jak nazwa kosmetyku, tak nazwy kolorów są różne w różnych krajach, więc trudno będzie wycelować, który odcień będzie odpowiedni
- nie jest u nas dostępny stacjonarnie (chyba, że coś się zmieniło od wczoraj ;) ), więc trzeba polować na niego gdzieś w internetach.

Jeśli nie macie nic przeciw zakupom online - naprawdę warto rzucić na niego okiem.

Dobranoc!
P.

Papierowe książki? Audiobooki? Ebooki? | Babskie Gadanie



Hej :)
Przy okazji Spotkania Blogerek w Zabrzu udało mi się namówić kilka koleżanek na małe pogaduszki ;)
Tym razem rozmawiamy o książkach :)

Zajrzyjcie koniecznie do Dziewczyn:

Angel
Daria
Klaudia
Agnieszka
Iza
Ada
Karolina
Patrycja

A Wy? Którą formę czytania preferujecie??
Buziaki!
P.

VLOGMAS dzień 19




Spędziliśmy cały dzień we wrocławskim ZOO, a na dobre zakończenie dnia spotkaliśmy się
z Widzami w "Przedwojennej" piwnicy ;) 
Dziękujemy pięknie wszystkim osobom, które przyszły się z nami zobaczyć i pogadać :D
Do następnego!
P.


Produkt Dnia 19:



Skoncentrowany Hydrolat Malinowy

Jak wszystkie hydrolaty z Cosmeceuticum - mocny jest.

Kiedy się nieopatrznie pryśnie nim bezpośrednio na twarz
(choć na opakowaniu stoi jak byk, żeby psikać na wacik ;) )
- ściana zapachu aż człowiekowi oddech na chwilę blokuje.
Jak się tak zastanowię przez chwilę, to w sumie astma może też się nieco przyczyniać ;)

Miałam zamiar używać go zamiast toniku, ale ze względu na silny zapach (i na waciki - wolę zdecydowanie twarz spryskiwać niż przecierać) poleciał od razu do receptur.

Bardzo fajnie mi się sprawdził, jako baza do domowego serum do twarzy, esencji (i do smarowania, i do nasączania maseczek w płachcie).
Wiele osób polubi go też w lekkich nawilżających kremach czy emulsjach do twarzy.

Najbardziej lubię go z wodą demineralizowaną 1:1 jako tonik. Łatwo. Szybko. Skutecznie :)

Hydrolat jest produktem na bazie wody aloesowej, a zatem działa na skórę kojąco i łagodząco, nawet rozcieńczony.

Pięknie nawilża i szybko "studzi" zaczerwienioną skórę. Używałam go (jako toniku, z wodą) po powrocie ze spaceru, normalnie na podkład mineralny, i za każdym razem zostawiał mi przyjemne uczucie na skórze, a za razem nie psuł ogólnego wyglądu powodując np. niekontrolowane przemieszczanie pięknie pomalowanego oka na powiedzmy... żuchwę :D

Bardzo polecam też inne ich hydrolaty (kupiłam praktycznie wszystkie) - zawsze ta sama jakość, zawsze wysoka skuteczność i zawsze mogłam spokojnie rozcieńczać czy dodawać do receptur.

Wiek i rodzaj cery nie mają tu specjalnie znaczenia.
Przy podrażnieniu, aktywnych wypryskach, zaognionych naczynkach, albo braku problemów (kiedy chce się po prostu użyć dobrego, naturalnego toniku) - ten hydrolat się sprawdzi :)

Dzięki za wizytę!
P.

Przydatne akcesoria: TOP 10 | ABC Domowych Kosmetyków :)



Hej :)
Dzisiaj kolejny odcinek z serii ABC Domowych Kosmetyków - tym razem, kilka słów o przyrządach/akcesoriach, które mogą być bardzo przydatne przy produkcji domowych kosmetyków :)

Lista produktów:
- sitko
- lejek
- spieniacz do mleka
- waga (np. jubilerska)
- strzykawki
- zlewki szklane
- parowniczki
- szpatułki/ szpatułko-łyżeczki
- bagietki szklane
- moździerz

Szykujcie się na wysyp postów, bo mam zamiar do końca roku nadrobić Kosmetyczny Kalendarz Adwentowy i pokazać Wam wszystko to, co pojawiło się na kanale przed Świętami ;)
Buziaki!
P.

czwartek, 22 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 18






Hej!
Dotarliśmy do Wrocławia i zabieramy Was na Jarmark Bożonarodzeniowy!
Jest pięknie!

Do jutra!
P.


Produkt Dnia 18:




Żel pod prysznic Baobab Clay Wash Africa Organics

Tak, tak. To ten, który konsystencją i kolorem przypomina... nieprzyjemne rzeczy :P
Za to jak działa! Ulalala jak działa.

Jak już człowiek wyjdzie z szoku, że to tak brzydko wygląda to już lecą same pozytywy.

Zapach - niezwykle przyjemny, świeży, lekko cytrusowy może (albo to moje urojenie i chciałam, żeby był cytrusowy ;) Nigdy nie wiesz ;) ).

Teoretycznie to ma być żel głęboko oczyszczający, ze względu na zawartość glinki. Teoretycznie :)
Jakiegoś efektu peelingu się nie ma co po nim spodziewać, bo on tego po prostu nie robi.

Dla mnie to jest żel-ratownik-łagodnik-otulacz! Rozważam nawet, czy by nie napisać do Africa Organics, żeby mu zmienili nazwę ;)

Nic, podkreślam, nic mi tak nie łagodzi skóry podczas mycia, jak ten produkt. Oszczędzam go na wyjazdy, przy zmianie wody, przesuszeniu skóry po podróżach itd.

Działa po prostu fenomenalnie!
Myje, ale nie wysusza.
Pieni się, ale nie do tego stopnia, że się człowiek czuje pod prysznicem jak w zmywarce kończącej program ;)
Zero podrażnień, zero zaczerwienień, zero drapania. Wykąpię się, na wszelki wypadek nakładam olejek albo balsam do ciała i mogę się bujać po hotelach ;)
Aha no i jest bardzo wydajny :) Jeden minus, jaki zauważyłam po zużyciu 2/3 tuby to problem z wyciskaniem go z tuby, z powodu gęstej konsystencji, ale to już jest moje czepialstwo :)

Na pewno będzie moim wyjazdowym przyjacielem przez długi czas :)

Dzięki za wizytę!
P.


VLOGMAS dzień 17




Hej!
Jaki dobry dzień! Głos wraca do normy, energia wraca do normy - wszystko się pięknie układa! 
Odcinek ze mną na Beauty Stories obejrzycie TUTAJ 
Do jutra!
P.

Produkt Dnia 17:



Cień do powiek Felicea 125

Nieoczywisty.
Pierwsze słowo, które mi przychodzi do głowy na myśl o tym kolorze.
Taki trochę brązowy, a trochę oliwkowy, a trochę to się wszystko zmienia zależnie od światła :D
No i na dokładkę ma ultra-delikatniutkie złote drobinki.

Cudo. Świetnie się nadaje do makijaży jednym cieniem - można na szybkości machnąć oczko tym kolorem, pomalować rzęsy - BUM, BUM i gotowe :D

Jest jednym z tych "łatwych kosmetyków", bo jeśli nie macie pędzelka to i pacynką i paluchem da się go bez problemu nałożyć i będzie się ładnie prezentował :D

Wyjątkowo przypadł mi do gustu, a do tego ładnie się rozciera i jest naturalny :D

Wiem, że z innymi kolorami tej marki bywa różnie (zarówno z pigmentacją, jak i z samym kolorem), ale ten mogę z przyjemnością zarekomendować :D

Dzięki za wizytę ;)
P.


sobota, 17 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 16



Hej :)
Wróciłam! I głos mi wrócił :D
Dzisiaj jest sporo gadania, trochę tłumaczenia względem głupiego algorytmu YouTube i info o spotkaniach z Wami!


Spotkanie we Wrocławiu:


poniedziałek, 19 grudnia 2016Spiż, godzina 19:00 


(będziemy w środku, a gdyby nie było tyle wolnych miejsc - przeniesiemy się gdzie indziej i będziemy informować na IG i FB)



Spotkanie w Poznaniu:


środa, 21 grudnia 2016Fontanna pod Koziołkami, godzina 19:00 


(tam się już dogadamy dokąd idziemy i też damy znać na FB i IG)


Do jutra!P.


Produkt Dnia 16:




Guma ksantanowa

Efektu WOW to się nie ma co po niej spodziewać, ale ma dziewczyna potencjał ;)
Przydatna jest, znaczy ;) Czasami. U niektórych ;)

Emulguje, zagęszcza, poprawia lepkość domowego kosmetyku.
Odporna bestia - można jej używać i na ciepło i na zimno do przygotowania domowych emulsji i żeli.

Osobiście wolę ją na zimno - jak mi się zamarzy jakiś lekki fluid nawilżający do twarzy,
albo kiedy przyjdzie machnąć kremik na dzień na olejach lodówkowych (np. lniany, z malin, konopny),
albo mam jakiś fajny sok czy napar, a wolałabym żel.

Nie używam jej zbyt często, bo wolę moje bogatsze kremy robione na ciepło, ale jak już się trafi to jakoś bardziej pasuje mi guma ksantanowa, niż guma guar ;)
Ot - po prostu - bardziej mi odpowiada :)

Można dorzucić jej troszkę do fazy wodnej w zwykłym kremie przed wymieszaniem faz - pomoże fazom się połączyć.
Może dla początkujących będzie to jakieś ułatwienie ;)

O jednym trzeba pamiętać!
Tu już człowiek nie popracuje widelcem, albo zakręconym szczelnie słoikiem!
No chyba, że macie ochotę zrobić sobie żel z glutami, to wtedy nie ma problemu ;)
Jeśli zależy Wam na jednolitej konsystencji - trzeba się zaopatrzyć w taki maleńki spieniacz do mleka. (Albo w mieszadło magnetyczne, ale nie zakładam, żeby każdy miał jedno na wyposażeniu kuchni ;) )

Kupicie ją w większości sklepów z półproduktami w internecie. Albo i nie kupicie - mam nadzieję, że teraz już wiecie, czy jest Wam potrzebna, czy można sobie zakup darować ;)
Dzięki za wizytę!
P.

piątek, 16 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 15



Hej :)
Głos wrócił troszkę pod wieczór, niestety razem z gorączką. 
Kolejny dzień już na pewno będzie lepszy :D
Do jutra!
P. 

Produkt Dnia 15:





Rice Bubble Cleansing Mask skin79

Bałam się, bez kitu - bałam się! 
Po tej czarnej, która mnie uczuliła podchodziłam do tej ryżowej jak pies do jeża.

Nałożyłam, a po 3 minutach poczułam lekkie pieczenie.

Stanęłam na skraju paniki... (bez żartów, ja potrafię spanikować z moją tendencją do uczuleń na wszystko włącznie z przelatującą zbyt nisko satelitą :P )
ale minutkę później przestało szczypać. 

Przetrwałam do końca i okazało się, że jednak było warto spróbować :D

Bąbelki wykonują mikro-masaż, cera jest faktycznie głęboko oczyszczona i odświeżona. 

Chodzić w tej maseczce nie jest zbyt wygodnie, więc wykorzystałam sobie te 10 minut na leżenie ;) i ciśnięcie pompy z samej siebie na widok mojej buzi przypominającej białego pluszaka ;)

Po zdjęciu maseczki spodziewałam się, że cera będzie czerwona - przed tym mnie też ostrzegało kilka koleżanek, zresztą słusznie. Nie zmienia to faktu, że zaczęło to zaczerwienienie znikać po 5-6 minutach (spodziewałam się około pół godziny, bo wiem, że u niektórych tak to właśnie przebiegało).

Zaraz po tym, jak buraczek zniknął mogłam sobie obejrzeć rezultaty: cera pięknie rozjaśniona, ukojona, gładka.

Raz albo kilka razy w tygodniu to dla mnie zdecydowanie za dużo, ale od czasu do czasu machę sobie taką z przyjemnością :)

A że Święta za pasem to i 5 z Was będzie mogło sobie machnąć taką maseczkę, bo mam dla Was prezenty ;)

Napiszcie w komentarzu:

Wasz nick z YouTube, 
zajrzyjcie na stronę Skin79 i dajcie znać, co jeszcze chcielibyście zobaczyć w ich ofercie, co by Wam tam jeszcze pasowało do kompletu ;)? Tonik? Szminka? Coś, co produkują, ale nie jest u nas dostępne? Coś zupełnie innego?
zostawcie też swojego maila.

Konkurs trwa od piątku 16 grudnia środy 21 grudnia. Wyniki pojawią się dzień później na moim FB. Jak wspominałam - wygrywa 5 osób ;)

Dzięki, że wpadliście!
P.

TO czy To z WERONIKĄ!



Hej :)
Dzisiaj mam dla Was taki luźny odcinek z Weroniką :D
Głos mi wraca bardzo powoli, ale humor dopisuje ;)
Buziaki!
P.

czwartek, 15 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 14



Hej!
Niestety się posypało i straciłam głos kompletnie. Nie zmienia to faktu, że nie ma co jęczeć - praca się sama nie zrobi i vlogi się same nie nakręcą, więc oto jest kolejny odcinek :D
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 14:




Lakier do paznokci Essie Sand Tropez

Niby taki "meh!" kolor, a jednak coś w sobie ma :) Taki beżowo-szaro-cielaczkowy :D 
Myślę, że est nieco specyficzny, bo na mnie wygląda bardzo neutralnie i tak hmmm... oficjalnie? Biurowo? 
a na koleżankach/kuzynkach wypada bardzo beżowo, albo bardzo szaro ;) 

Wszystko zależy od tego, jaki macie odcień skóry. Jak na razie u każdego wyglądał ładnie, choć zupełnie inaczej ;)

Ostatnio rzadko maluję paznokcie, ale kiedy już się zdarzy, to na jednej ręce zawsze ląduje ten właśnie lakier.

Nie mam najmniejszych problemów z trwałością, albo zmywaniem lakierów Essie. 

Przy tym konkretnym spokojnie wystarcza jedna warstwa, żeby zafundować sobie po prostu elegancki wygląd paznokci, ale ja lubię machnąć dwie cieniutkie, żeby dłużej się trzymało.

Wykończenie jest kremowe - żadnych drobinek, metalicznego połysku czy brokatu. 

Ot, taki lakier na każdą okazję, bo ani na spotkaniu biznesowym, ani na kanapie w dresie nie będzie odstawał od konwencji ;)

Dzięki za odwiedziny!
P.

środa, 14 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 13



Hej!
Co to był za dzień! Tyle cudownych osób, tyle godzin gadania, tyle dobrych życzeń :D
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 13:




Błoto z Morza Martwego

Są różne. Ciemniejsze, jaśniejsze. Suche (moje ulubione) albo mokre (w takich workach foliowych).
Najważniejsze to patrzeć na skład - jeśli nic tam nie ma poza błotem (ewentualnie wypisują w tych mokrych błoto i wodę ;) ) to można stosować oba w podobnej modzie ;)

Ja za tym mokrym nie przepadam - wolę sobie sama mieszać, sama moczyć i sama ustalać konsystencję. A nuż te gotowe będą zbyt błotniste :P

Błoto można stosować podobnie jak glinkę - w maseczkach, w produktach do kąpieli, do włosów, w okładach na ciało, jak stryjenka uważa ;) W maseczkach chyba daje najbardziej widoczne rezultaty.

Fajnie oczyszcza, ale bez zbędnego przesuszenia. Poprawia też koloryt i ogólny wygląd cery, która jest poszarzała i odwodniona.
Pięknie się rozprowadza w jogurcie naturalnym, ładnie łączy się z wodą - niespecjalnie trzeba się martwić grudkami.

Skóra po nim jest przyjemnie napięta i wyraźnie gładsza, dlatego można też dorzucać go sobie do masek/okładów na ciało ;) Cellulitu nie zlikwiduje, bo to jednak jest błoto nie proszek magiczny, ale skóra faktycznie lepiej wygląda.

Polubią się z nim tłuste i trądzikowe cery, ale mówiąc kompletnie uczciwie - raz na jakiś czas KAŻDY może sobie na nie pozwolić ;)

Dzięki za odwiedziny!
P.

Vlogmas dzień 12



Hej :)
Pojechałam do tej Warszawy w wyjątkowym celu tym razem ;)
No i do telewizji, ale o tym jutro ;)
Buziaki!
P.



Produkt Dnia 12:



Olejek regeneracyjny do twarzy, ciała i włosów BIO2YOU

Mówi się, że jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. A tu niespodzianka! Ten jest fajny do wielu rzeczy na raz :D

Bardzo go lubię jako dodatek do maseczek do włosów, albo lekko podgrzany, zamiast odżywki na końcówki.

Podpasował mi jako olejek do ciała - można nim smarować wilgotną skórę pod prysznicem zamiast balsamu albo używać do masażu.

No i wreszcie - daje przemiłe uczucie na skórze przy wykonywaniu masażu twarzy. Na upartego można nim nawet zmyć makijaż (raz mi się przytrafiło, kiedy zapomniałam balsamu myjącego na wyjeździe).

Nie podoba mi się, że wysoko w składzie jest olej migdałowy, bo go zwyczajnie nie lubię, ale całość sprawdza się bardzo dobrze.

Ma lekką konsystencję, bardzo wygodną butelkę i ciekawy zapach. Jeśli nie lubicie rokitnika, to pewnie Wam się nie spodoba - ja za nim przepadam :D

Dobranoc!

wtorek, 13 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 11


Hej!
Tia... to była dłuuuuuugie spotkanie rodzinne :)
Dzień miał późny start, ale za to macie trochę słodkich piesków, bo Weronika, kuzynka Michała przyjechała ze swoją suczką Rajką :)
We wtorek o 9:20 będę w TVP rano, więc szykujcie się na podróż do Warszawy ze mną ;)
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 11:




Tym razem nie dla baldziochów ;) dla bladziochów są inne kolory w tej samej formule ;) 
(Szczególnie polecam Delicate i Sweet Pink!)
Ale ten... mmmm... ten to inna sprawa. 

Taki kolor - no - mój :) 
Chłodny, ale nie za bardzo.
Głęboki, ale nie za bardzo. 
Błyszcząco-rozświetlający, ale nie za bardzo.
Napigmentowany - na maksa ;) więc trzeba uważać i nabierać gagatka odpowiednim pędzelkiem. Duo Fiber albo Fan się nadaje najlepiej ;)

Pięknie się rozciera, nie robi plam, u mnie się bardzo długo trzyma.
Jest mineralny w 100%, więc i dla cery przyjaźniejszy.

Tak, zdecydowanie mój kolor. Na oliwkowej karnacji dostaje takiego specjalnego charakteru ;)

Dobranoc!
P.

niedziela, 11 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 10



Hej :)
Szykujemy się na duże spotkanie rodzinne, poświęciliśmy jakieś 2 godzinki na sprzątanie
i oto wzięło mnie natchnienie, żeby Wam opowiedzieć o reszcie tych produktów do domu z EDL.
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 10:



Olej babassu

Ten o tu, na zdjęciu to nówka sztuka, jeszcze niepodrapany szpatułką ;)
Ani on pięknie pachnący, ani pięknie wyglądający, ani jakiś rewolucyjno-przełomowy nie jest :)

Jest za to dość lekki, ma stałą formę, ale bardzo łatwo zmienia konsystencję na płynną.
W kontakcie ze skórą topi się błyskawicznie :) A w domowych kosmetykach rozprowadza się bez problemów - staje sobie, gdzie go ustawicie w szeregu i elegancko spełnia swoją rolę. Bez marudzenia, robienia grudek, wytrącania się. No nie rzuca się chłopak niepotrzebnie :D

Ładnie nawilża, nie obciąża, pomaga kiedy mamy zaburzoną równowagę lipidową - np. jeśli przytrafiło nam się mycie twarzy jakimś hardcoreowym płynem myjącym i teraz twarz skrzypi o litość ;)

Lubię go do masażu twarzy, albo jako taką na szybkości olejową maseczkę:
nakładam warstwę na oczyszczoną cerę, masuję chwilę, zostawiam na godzinę, jeśli coś zostanie po tym czasie - zmywam i jadę ze standardową pielęgnacją, jeśli to konieczne.

Genialnie sprawdza się w lekkich kremach, nawet tych z gumami, robionymi na zimno. Niemniej jednak - moim absolutnym ulubieńcem jest w formulacjach do włosów. Bo są po nim mięciutkie, bo się łatwiej rozczesują, bo każda bardziewno-nieskuteczna odżywka po jego dodaniu zyskuje nowe życie;)

Znacie go? Jeśli nie to poznajcie, bo warto ;)
Buziaki!
P.

Ulubione peelingi!



Hej :)
Dzisiaj takie TOP6 peelingów do twarzy, które ostatnimi czasy po prostu uwielbiam :D
Lista zmienia się co jakiś czas, bo odkrywam nowe produkty, albo wracam do starych perełek ;)
Na ten moment przedstawia się tak oto:

Lista produktów:
- maseczka Madara Peel
- mikrodermabrazja Esse
- peeling Skin79 Peel Free Mild peeling Gel
- peeling enzymatyczny Sylveco
- Beauty Sleep Power Peel Alpha H
- peeling enzymatyczny Norel

Chcecie taki odcinek o maseczkach?
P.

sobota, 10 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 9



Hej :)
Nareszcie! Nareszcie! Nareszcie!
Mamy CHOINKĘ! Już się doczekać nie mogłam!
Do jutra!
P.

Produkt Dnia 9:



Tonik Benton Aloe BHA Skin Toner

To dobry chłopak jest :D

Ma wiele zalet:
jak wszystkie produkty Bentona - nie pachnie :D
ma żelkowato-esencjowato-płynną konsystencję :D
jest oparty na aloesie - doprawdy, czy ktokolwiek jeszcze nie słyszał o mojej miłości do aloesu ;) ?!

Dzięki dodatkowi kwasu ma złuszczać martwe komórki naskórka, ale, aaaaaaaaaaaaaaaaaaale! WCALE nie szczypie, WCALE nie piecze, a WIELCE wygładza :D

Buzia po nim jest gładziutka, mięciutka, nawilżona, drobne zmiany szybciej się goją. 

A i koloryt zdaje się odchodzić od plackowatości w kierunku jednolitości :D Taki rym :D

Ciekawy produkt, bo mogę go polecić osobom o cerze tłustej czy trądzikowej z tym samym przekonaniem, co "wrażliwym sucharkom" ;)

Nie przepadam za nakładaniem go wacikiem/płatkiem Konjac - najbardziej lubię wklepywać go jak esencję ;)

Jest jeszcze coś, co podnosi poziom jego wspaniałości w dniu dzisiejszym, a mianowicie - mam dla Was konkurs :) i 5 butelek tego toniku do wygrania!

Napiszcie w komentarzu:
Wasz nick z YouTube,
jaką cechę musi spełniać kosmetyk, żebyście mogli nazwać go luksusowym
oraz zostawcie swojego maila.

Konkurs trwa do soboty 17 grudnia 2016, a wyniki jak zawsze pojawią się na moim FB dzień później :)

Dzięki za wizytę!
P.


piątek, 9 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 8



Hej :)
Pesteczka została z nami do końca dnia, odebrałam paczuszki z moimi zakupami
z Black Friday z BioEkoDrogerii i jedzonkiem z BioIndygo :)
No i rozważamy z Michałem spotkanie z Widzami we Wrocławiu i Poznaniu
- czekam na komentarze :D
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 8:



Rozświetlacz IsaDora Face Sculptor Strobing

Jest ze mną od niedawna, ale szybko obrzuciłam ją przymiotnikiem "ukochana", żeby nie szastać na lewo i prawo "umiłowana" :P

Trzy kolory w jednym miejscu:
- różowo-chłodno-liliowo-niebiański
- brzoskwiniowy - delikatniejsza i jaśniejsza wersja tego mojego ukochańca z Joko, tyle że znacznie drobniej zmielona
- jasno-złoto-szampańsko-neutralny :)

Bardzo duże opakowanie - 18 g produktu, fajny solidny kompakcik, który się nie rozdrobni w podróży ;) Bez lusterka, gdybyśmy szukali minusów :)

Odcienie są jasne na tyle, że bladolice Panny będą mogły się umalować bez obaw, ale pigmentacja jest na tyle mocna, że i na mojej cerze pięknie wszystko widać.

Są naprawdę drobno zmielone, dzięki czemu mamy bardziej efekt tafli niż brokatu.
(Żeby nie było, brokat to nic złego, jak dla mnie! Uwolnić brokat! Brokat na co dzień!)
Dlatego o nim Wam dziś opowiadam - wiem, że nie każdy lubi taki hardcore blask, jak ja, albo nie każdemu wypada w pracy itp.
Brak intensywnych drobinek zapewne doceni dojrzała cera lub rozszerzone pory, które za zwyczaj od rozświetlacza uciekają ;)

Jeszcze jedno pragnę podkreślić - zależnie od pędzelka, który wybierzecie można sobie zafundować różne efekty na skórze:
wachlarzyk da taflę,
skunks - delikatne rozproszenie koloru na dzień, bez żadnych ostrych krawędzi,
drobny, zbity pędzelek, jak 4SS z Inglota - turboświetlistość :D

Nosiłam go w TYM odcinku ;) i będę nosić namiętnie przez następne tygodnie :D

Dzięki, że wpadliście :)
P.

Tutorial: duuużo minerałów + wtopy makijażowe!



Hej :)
Dzisiaj mamy taki hmm... spontaniczny tutorial
z moimi ulubionymi kosmetykami mineralnymi + poprawianie wpadek makijażowych ;)
Mam nadzieję, że odcinek się Wam spodoba :D

Lista produktów:
- podkład matujący Golden Fair Annabelle Minerals
- gąbka Annabelle Minerals środnia
- korektor Maybelline Instant Anti-Age Nude
- korektor Rimmel Match Perfection 030 Classic Beige
- puder Velvet HD Earthnicity Minerals
- pędzel Inglot 4SS
- korektor Annabelle Minerals Medium
- pędzelek Maestro 410 r8
- bronzer Amilie Cosmetics Bahama Kiss
- pędzel Maestro 180
- pędzel Era Professionam 142N
- pomady do brwi Inglot 12 i 16
- żel do brwi diego dalla palma 24
- cień Annabelle Minerals Vanilla
- pędzelek Maestro 310 r8
- cień Annabelle Minerals Cappuccino
- pędzel Sephora 73
- kredka Felicea 52
- pędzel Maestro 360 r6
- cień Indigo Gleam Earthnicity Minerals
- pędzel Nanshy Crease
- pędzel MAC 217
- róż Lily Lolo Just Peachy
- cień Lily Lolo Golden Lilac
- cień La Rosa Mineral
- zalotka Inglot
- tusz do rzęs L'Oreal So Couture
- róż Delicate Earthnicity Minerals
- kredka do ust MUA Caramel Nugat
- pomadka Chanel Rouge Coco Shine 54 Boy
- rozświetlacz Stardust Lily Lolo
- pędzel Fan Nanshy

Dziś piątek! Wspaniałego weekendu!
Buziaki!
P.

czwartek, 8 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 7



Hej :)
Pestka zamieszkała u nas na 2 dni :D
Ja jestem tak samo wniebowzięta, jak zmęczona :D
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 7:





Witamina E

Była ze mną prawie od samego początku :) O ile się nie mylę, to trzeci składnik, którego dodałam do mojego ukochanego masła shea :)
Nie ten konkretny oczywiście - to jest relatywnie nowa butelka z mixem tokoferoli ;)

Witamina E ma formę gęstego oleju o ciemno-bursztynowej barwie :) Nie pachnie jakoś specjalnie - pachnie tłuszczem moim zdaniem :D

Jest jednym z moich ulubionych dodatków do kosmetyków - działa ochronnie, pomaga walczyć ze szkodliwymi wolnymi rodnikami, chroni przed utratą wody. Tylko, żeby tak działała trzeba jej użyć zacną ilość, bo 1 kropelka w kremie do twarzy to za mało ;) Osobiście, np. w serum do twarzy, celuję w 5% ;)
Warto dorzucić kilka kropli do kemu do rąk, jeśli się zmagacie z przesuszeniem i szorstkością. Nie mówię nawet o domowym kremie - można ładować do gotowego, ze sklepu ;)

Przysługuje się w kosmetykach chroniących przed UV ;) Chyba najbardziej ją lubię w kremach do twarzy w połączeniu z witaminą C. Takie dobre koleżanki ;)

Lubię ją też jako naturalny konserwant - przedłuża trwałość kosmetyków tłuszczowych, czyli takich, które nie zawierają wody (hydrolatu, naparu, żelu aloesowego itd ;)), więc jeśli mieszacie masła z olejami albo lubicie domowe sera olejowe - warto się w tą witaminkę zaopatrzyć :)

Robiłam krem do rąk dla znajomego niedawno i tak sobie przypomniałam, jaka to przydatna rzecz jest ;)

Dzięki za wizytę!
P.

środa, 7 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 6


Hej :)
Papiery, dokumenty, teczki... czasem trzeba robić dorosłe rzeczy ;)
Już nie mogę się doczekać jutra - będziemy mieć u siebie Pestkę na 2 dni!
Do jutra!
P.



Produkt Dnia 6:




Zmysłowy olejek do ciała Fresh&Natural

Z tym panem się lubimy od bardzo dawna. Kiedy jeszcze był sprzedawany w butelkach bez pompki przelewałam go nawet do roletki i nosiłam w torebce zamiast perfum :)

Pachnący wiśnią, cytryną i przyjemnością ;) Ale nie tak intensywnie, żeby mnie przyprawić o kaszel :)

Bogatszy od balsamu, ale nie ciężki. Lubię robić nim masaż po treningu, albo masować i dłonie, kiedy boli mnie głowa albo mam gorszy dzień. No i zabójczo wyglądają posmarowane nim łydki w zestawieniu z fajną kiecką ;)

To jest bardzo lekki olejek, więc nie mam po nim wrażenia, że po 3 minutach na kanapie będę wyglądać dokładnie jak mój pies (bo przylepi się do mnie jego sierść ;) )

Najbardziej lubię go jeszcze pod prysznicem: już po tym, jak się wykąpię wcieram niewielką ilość w wilgotne ciało. Potem tylko oklepuję się delikatnie ręcznikiem i odpuszczam balsam zupełnie. Taka wersja na "zimno w domu" ;)

Ciało zostaje leciutko pachnące, miękkie i nawilżone. Tak się zastanawiałam, czy do czegoś się mogę przyczepić, ale ciężko było. Może gdyby kogoś drażniły aluminiowe opakowanie to owszem, byłby problem. Mi jakoś specjalnie nie wadzą, więc przymykam oko.

Jak mówiłam, lubimy się :) Ot, taki przyjemniaczek :)

Dzięki, że wpadliście!
Buziaki!
P.

wtorek, 6 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 5




Hej :)
Wszystko się kończy. No, może troszkę przesadzam ;)
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 5:




Mineralny cień spiekany Joko 505

Mam bodajże 4 kolory (na bank dwa zielone i dwa fioletowe, ale może jeszcze jakieś by się znalazły, gdybym poważnie poszukała ;) ) i po prawdzie wszystkie są naprawdę fajne. Ten konkretny kolor wybrałam, bo uważam, że bez względu na kolor oczu, włosów czy cery - każdy będzie w nim ślicznie wyglądać :D

Można go nałożyć pędzelkiem i uzyskać tylko delikatną mgiełkę koloru.
Można też napakować go placem albo nałożyć na mokro i uzyskać metaliczną taflę, która bosko odbija światło.

Kolor jest dość nietypowy.
W świetle dziennym - taki niby stalowo-szary z fioletowym połyskiem, a gdzieś tam z boku czai się śliwka węgierka ;)
W sztucznym świetle natomiast - bije po oczach kawą z mlekiem, albo rozwodnioną czekoladą :D
Da się go ładnie rozetrzeć, w związku z czym to jest dobry cień do makijażu one-shadow-look: trochę inaczej odbija światło w załamaniu powieki dzięki czemu wydaje się, że się człowiek z tym rozcieraniem postarał bardziej niż w rzeczywistości :D A jak się nałoży suchy w załamaniu, a mokry na powiece pffff... sama słodycz :)
No i mimo, że to nie brąz czy beż - do pracy w korpo ujdzie bez problemu ;)

Ma jedną spora wadę - sypie się, więc przy aplikacji trzeba strząsać nadmiar z pędzelka, albo nakładać paluchami właśnie. Szczerze - za pietnastaka mu to wybaczam ;)

Koleżanka mnie kiedyś zapytała, czy to cienie z MACa mam na powiece, bo wyglądają tak drogo. To już jest chyba wystarczająca rekomendacja ;)

Dzięki za poświęconą chwilę :)
Buziaki!
P.


SPA w 3 krokach (?!) + niespodzianka na Mikołajki!



Hej :)
Dzisiaj taka mini-wersja domowego SPA ;)
Mam nadzieję, że miłośnicy minimalistycznej wersji pielęgnacji znajdą dzisiaj coś dla siebie :)
A skoro dziś Mikołajki - jest też mała niespodzianka na końcu :D

Lista produktów:
- domowy balsam myjący
- żel do mycia twarzy Organic Surge
- mydełko miętowe BIO2YOU
- mini-Konjac
- domowa maseczka:
0,5 łyżeczki błota z Morza Martwego
1 łyżeczka glinki białej
2-3 łyżeczki wody/hydrolatu (możecie dodać mniej lub więcej, zależnie czy lubicie gęstą czy rzadką konsystencję)
łyżeczka miodu - weganie mogą zastąpić olejem marula lub monoi ;)
- serum z kwasami omega 3 i 6 BIO2YOU

Konkurs ma miejsce na YouTube, więc tam Was odsyłam po więcej informacji :)
Powodzenia!
P.