Hej!
Co to był za dzień! Tyle cudownych osób, tyle godzin gadania, tyle dobrych życzeń :D
Do jutra!
P.
Produkt Dnia 13:
Błoto z Morza Martwego
Są różne. Ciemniejsze, jaśniejsze. Suche (moje ulubione) albo mokre (w takich workach foliowych).
Najważniejsze to patrzeć na skład - jeśli nic tam nie ma poza błotem (ewentualnie wypisują w tych mokrych błoto i wodę ;) ) to można stosować oba w podobnej modzie ;)
Ja za tym mokrym nie przepadam - wolę sobie sama mieszać, sama moczyć i sama ustalać konsystencję. A nuż te gotowe będą zbyt błotniste :P
Błoto można stosować podobnie jak glinkę - w maseczkach, w produktach do kąpieli, do włosów, w okładach na ciało, jak stryjenka uważa ;) W maseczkach chyba daje najbardziej widoczne rezultaty.
Fajnie oczyszcza, ale bez zbędnego przesuszenia. Poprawia też koloryt i ogólny wygląd cery, która jest poszarzała i odwodniona.
Pięknie się rozprowadza w jogurcie naturalnym, ładnie łączy się z wodą - niespecjalnie trzeba się martwić grudkami.
Skóra po nim jest przyjemnie napięta i wyraźnie gładsza, dlatego można też dorzucać go sobie do masek/okładów na ciało ;) Cellulitu nie zlikwiduje, bo to jednak jest błoto nie proszek magiczny, ale skóra faktycznie lepiej wygląda.
Polubią się z nim tłuste i trądzikowe cery, ale mówiąc kompletnie uczciwie - raz na jakiś czas KAŻDY może sobie na nie pozwolić ;)
Dzięki za odwiedziny!
P.
Najlepszy kalendarz adwentowy. Dziękuję:)
OdpowiedzUsuńNiestety moja lista ciągle przez Ciebie rośnie, ale dzięki Twoim radom i mojej systematyczności moja Twarz wygląda lepiej :)
OdpowiedzUsuń