Hej!
Dotarliśmy do Wrocławia i zabieramy Was na Jarmark Bożonarodzeniowy!
Jest pięknie!
Jest pięknie!
Do jutra!
P.
Produkt Dnia 18:
Żel pod prysznic Baobab Clay Wash Africa Organics
Tak, tak. To ten, który konsystencją i kolorem przypomina... nieprzyjemne rzeczy :P
Za to jak działa! Ulalala jak działa.
Jak już człowiek wyjdzie z szoku, że to tak brzydko wygląda to już lecą same pozytywy.
Zapach - niezwykle przyjemny, świeży, lekko cytrusowy może (albo to moje urojenie i chciałam, żeby był cytrusowy ;) Nigdy nie wiesz ;) ).
Teoretycznie to ma być żel głęboko oczyszczający, ze względu na zawartość glinki. Teoretycznie :)
Jakiegoś efektu peelingu się nie ma co po nim spodziewać, bo on tego po prostu nie robi.
Dla mnie to jest żel-ratownik-łagodnik-otulacz! Rozważam nawet, czy by nie napisać do Africa Organics, żeby mu zmienili nazwę ;)
Nic, podkreślam, nic mi tak nie łagodzi skóry podczas mycia, jak ten produkt. Oszczędzam go na wyjazdy, przy zmianie wody, przesuszeniu skóry po podróżach itd.
Działa po prostu fenomenalnie!
Myje, ale nie wysusza.
Pieni się, ale nie do tego stopnia, że się człowiek czuje pod prysznicem jak w zmywarce kończącej program ;)
Zero podrażnień, zero zaczerwienień, zero drapania. Wykąpię się, na wszelki wypadek nakładam olejek albo balsam do ciała i mogę się bujać po hotelach ;)
Aha no i jest bardzo wydajny :) Jeden minus, jaki zauważyłam po zużyciu 2/3 tuby to problem z wyciskaniem go z tuby, z powodu gęstej konsystencji, ale to już jest moje czepialstwo :)
Na pewno będzie moim wyjazdowym przyjacielem przez długi czas :)
Dzięki za wizytę!
P.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz