niedziela, 11 grudnia 2016

VLOGMAS dzień 10



Hej :)
Szykujemy się na duże spotkanie rodzinne, poświęciliśmy jakieś 2 godzinki na sprzątanie
i oto wzięło mnie natchnienie, żeby Wam opowiedzieć o reszcie tych produktów do domu z EDL.
Do jutra!
P.


Produkt Dnia 10:



Olej babassu

Ten o tu, na zdjęciu to nówka sztuka, jeszcze niepodrapany szpatułką ;)
Ani on pięknie pachnący, ani pięknie wyglądający, ani jakiś rewolucyjno-przełomowy nie jest :)

Jest za to dość lekki, ma stałą formę, ale bardzo łatwo zmienia konsystencję na płynną.
W kontakcie ze skórą topi się błyskawicznie :) A w domowych kosmetykach rozprowadza się bez problemów - staje sobie, gdzie go ustawicie w szeregu i elegancko spełnia swoją rolę. Bez marudzenia, robienia grudek, wytrącania się. No nie rzuca się chłopak niepotrzebnie :D

Ładnie nawilża, nie obciąża, pomaga kiedy mamy zaburzoną równowagę lipidową - np. jeśli przytrafiło nam się mycie twarzy jakimś hardcoreowym płynem myjącym i teraz twarz skrzypi o litość ;)

Lubię go do masażu twarzy, albo jako taką na szybkości olejową maseczkę:
nakładam warstwę na oczyszczoną cerę, masuję chwilę, zostawiam na godzinę, jeśli coś zostanie po tym czasie - zmywam i jadę ze standardową pielęgnacją, jeśli to konieczne.

Genialnie sprawdza się w lekkich kremach, nawet tych z gumami, robionymi na zimno. Niemniej jednak - moim absolutnym ulubieńcem jest w formulacjach do włosów. Bo są po nim mięciutkie, bo się łatwiej rozczesują, bo każda bardziewno-nieskuteczna odżywka po jego dodaniu zyskuje nowe życie;)

Znacie go? Jeśli nie to poznajcie, bo warto ;)
Buziaki!
P.

3 komentarze:

  1. Nie znałam tego Pana, ale jego właściwości są bardzo obiecujące i coś czuję że mnie bardzo do siebie przekonał :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze się nie znamy, ale nic straconego. Robie listę na nowe zamówienie surowców to tego Pana dopiszę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze się nie znamy, ale nic straconego. Robie listę na nowe zamówienie surowców to tego Pana dopiszę. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń