piątek, 30 marca 2012

Odżywka do rzęs i brwi :)

Voila!
Prosta, skuteczna i niedroga - domowa odżywka do rzęs mojej produkcji ;) Przed rozpoczęciem pracy przypominam o ZACHOWANIU ODPOWIEDNIEJ HIGIENY.



Podstawowa lista zakupów:
- olej rycynowy
- wazelina biała/kosmetyczna
- olej migdałowy/ze słodkich migdałów

Można też machnąć wzbogaconą wersję:
- olej kokosowy i/lub wazelina
- olej rycynowy i/lub olej awokado i/lub arganowy
- olej ze słodkich migdałów

Oliwa z oliwek nie bardzo się nadaje.

Proporcje:
Generalnie mieszajcie po swojemu ;) Moja propozycja gęstej pasty powstaje przy zachowaniu proporcji:
5 g (łyżeczka do herbaty) oleju kokosowego i/lub wazeliny + 20 kropli olejów (zestaw dobierzcie sami ;))
Przygotujcie tyle, żeby było w czym zamknąć ;)

Właściwości:
Olej rycynowy odżywia rzęsy, wzmacnia je oraz dość widocznie przyciemnia kolor. Przyspiesza również porost włosków.
Olej kokosowy przeciwdziała wypadaniu i poprawia kondycję włosów.
Olej ze słodkich migdałów nadaje połysk - nie chodzi tu o moment nałożenia, kiedy włosy są po prostu tłuste ;), tylko o wygląd włosków po jakimś czasie stosowania.
Wazelina po prostu trzyma wszystko razem w formie gęstej pasty.

Naturalnie te właściwości składników można wykorzystać w pielęgnacji włosów, co też nierzadko robię :)

Aplikacja:
Żel nakładam na rzęsy i brwi dokładnie tak, jak maskarę. Dlatego tak ważne jest dokładne wymieszanie składników na gładką, jednolitą pastę bez grudek. To jest dość tłuste, więc polecam stosowanie na noc, żeby makijaż w ciągu dnia nie spływał. Oczywiście - odżywka nie nadaje się pod tusz do rzęs ;) Nakładam ją rano w te dni, w które w ogóle się nie maluję - ładny połysk też jest mile widziany ;)
Nie wydaje mi się, że jest sens mazać jakoś specjalnie samej linii rzęs (skóry), bo nie ma to żadnego wypływu na skuteczność, czy szybkość działania.
Nie polecam nakładania na rzęsy, do których ktoś doczepił syntetyczne odpowiedniki w salonie - to może poluzować klej i pogubicie po drodze te sztuczne igiełki.

Szybkość działania:
Na swoich rzęsach zaobserwowałam rezultaty już po 3 tygodniach stosowania. Pamiętajcie, że każdy człowiek jest inny, więc i wyniki będą inaczej wyglądać - u kogoś rzęsy urosną, u kogoś przestaną wypadać, u jeszcze jednej osoby będą miały ładny wygląd i nic poza tym. Bierzcie też pod uwagę stan waszych rzęs - wysuszone codziennym stosowaniem wodoodpornego tuszu będą potrzebowały więcej czasu na regenerację, rzęsy osłabione/wypadające z powodu doczepiania ciężkich sztucznych odpowiedników metodą 1:1 też będą miały ciężko, jeśli się źle odżywiacie to i polewanie się z wierzchu lodami i płynnym złotem nie pomoże itd., itd.

Termin ważności:
TUTAJ znajdziecie film, w którym szczegółowo opowiadam o określaniu terminów ważności :) W przybliżeniu określam termin przydatności tej odżywki na 3 miesiące.

Warunki przechowywania:
Nie ma potrzeby trzymać odżywki w lodówce jeżeli wykorzystaliście wazelinę. Jeśli została ona zastąpiona olejem kokosowym warto trzymać produkt w chłodnym miejscu, żeby nie zamienił się w pływającą, olejową imprezę :D Dodatkowo niska temperatura przedłuża trwałość kosmetyku.

Myślę, że wszystko wyjaśniłam. W razie pytań - przeedytuję ten post ;)
Mam nadzieję, że się przyda.
Pozdro600!
P.

sobota, 24 marca 2012

Mineralny eksperyment.

Witajcie Piękności!
Czego to człowiek nie wymyśli, żeby się pozbyć wyrzutów sumienia z powodu straconych pieniążków :]


Słowo wstępne:

Zasadniczo robię bardzo przemyślane zakupy.
Wybieram te produkty, które sprawdziłam wcześniej lub dokładnie zapoznałam się z ich składem i generalną opinią na ich temat. Robię tak głównie dlatego, że ogrom produktów (zwłaszcza tanich, ze składnikami o niezbyt dobrej jakości) mnie uczula i po jednym użyciu musiałabym je wyrzucić.
Impulsywne zakupy raczej mi się nie zdażają - między innymi dlatego, że nie lubię bezmyślnych wydatków, nawet takich na poziomie kilku złotych (w końcu jak się pozbiera po te 5zł, w końcu da się uskładać 90zł na luksusowy krem, albo 300zł na porządne buty - przypadek!?). Zdecydowanie wolę kupić - raz na jakiś czas - jeden, naprawdę satysfakcjonujący produkt, niż non stop poginać po centrach handlowych i po fakcie oceniać zyski i straty. Dlatego na moim kanale nigdy nie ma filmów typu haul - czyli relacji z zakupów ("Witajcie. Dziś przychodzę do was z haulem zakupowym. Kupiłam jedną szminkę. Jest różowa. Koniec." xD), ani filmów z produktami, których nie polecam. Chociaż z tym polecaniem/nie polecaniem to też jest tak, że nie wszystko działa u każdego tak samo, albo zwyczajnie ktoś nie potrafi tego używać... Nieważne, odbiegam znowu od tematu ;)

Co się dzieje?:


W każdym razie mimo mojej zapobiegawczości (jest takie słowo?) i tak zaliczyłam wtopę :) Chodzi oczywiście o ten przebrzydły podkład mineralny z Wet&Wild.
Nazwali go Ultimate Mineral Foundation. Nie wiem, co im przyszło do głowy z tym ultimate, było trzeba zmienić nazwę na Ultimate Suck Foundation (w moim tłumaczeniu Podkład, Który Ostatecznie Posysa!) Już od dłuższego czasu szukam naturalnych i organicznych produktów do makijażu (głównie dlatego, że Wy prosicie, żeby coś porządnego polecić) i postanowiłam wydać te 28zł - O ŻAL!!! - niestety na ten podkład mineralny.
Podkład w kolorze Light, ciemny jak cholera - teraz rozkmina, kiedy widziałam cholerę, że wiem jaki ma kolor! - dodatkowo ciemnieje na twarzy w ciągu dnia, zbiera się w zmarszczkach, skóra mi się po nim zaczyna świecić (normalnie NIGDY mi się nie świeci CAŁA twarz), a już o tym jak kolor spływa plackami to... ach szkoda słów.
Postanowiłam się jednak nie poddawać i wymyślić sposób, żeby go jakoś naprawić (bo 5 milionów sposobów aplikacji, z różnymi kremami, różnymi pędzlami, na sucho, na mokro, ble, ble ble, nic nie dało).

Eksperyment:

Kiedyś zrobiłam sobie podkład z glinki i miki. Pomyślałam - czemu nie? - gorzej pewnie nie będzie i postanowiłam wymieszać Wet&Wild'a z glinką białą. Po tygodniu mogę powiedzieć, że w tej formie podkład utrzymuje się przez 4 godziny (i tak sukces, bo wcześniej było 1,5), ale nadal ciemnieje na buzi. Nie świecę się już tak bardzo, ponieważ glinka wciąga to, co wymusi podkład. Podkreślam - tak bardzo, bo matem albo satyną bym tego nie nazwała mimo wszystko.
Z kolei druga opcja - z olejem - jako podkład na całą twarz totalnie się nie powiodła. Podkład zareagował czym - o tu wielka niespodzianka!!! - jeszcze większym "ściemnieniem"!!!!!!!!!!  YEY!. Teraz to już normalnie wyszła africa mambata xD Chociaż przyznam, że używam go prawie każdego dnia - jako płynnego bronzera na szczycie kości policzkowych. Olej z nagietka pozostawia delikatny połysk przez dobrych kilka godzin, za to glinka powoduje, że podkład nie jest lepki i włosy mi się nie "czepiają" twarzy. Nawet fajnie wygląda.

Podsumowanie:

Zyskałam małe opakowanie płynnego/kremowego bronzera za 28zł, pudełko z sitkiem, którego prawdopodobnie nie wykorzystam, bo nie mogę go otworzyć (nadal!) i pięknie zabarwiony na naturalnie ciemny brąz worek na śmieci xD

Mam nadzieję, że chociaż ktoś z tego filmu wyniósł coś przydatnego, może zmieni konsystencję lub uratuje jakiś swój produkt, albo przygotuje własny podkład z naturalnych składników.
Tymczasem idę nagrać kolejny hair tutorial i tym razem spróbuję pokazać coś więcej, niż moje czoło xD
Pozdrawiam!
P.


PS Żeby nie było, że jestem niesłowna:

Film o dezynfekcji.

Bardzo stary film, gdzie mówię co nieco o białej glince.


Sklep z naturalnymi produktami.

środa, 21 marca 2012

PIĘKNE WŁOSY NA WIOSNĘ :D

Oto rozpoczyna się akcja!
Co jakiś czas pojawia się z Waszej strony prośba/pytanie dotyczące włosów - sposobów pielęgnacji, przepisów na kosmetyki, fryzur (o_O), no i oczywiście diety. A gdyby tak spełnić wszystkie te prośby w ramach kilkutygodniowej akcji "Piękne Włosy Na Wiosnę" (którą sama wymyśliłam xD)?
Dziś Pierwszy Dzień Wiosny - nie wyobrażam sobie lepszego terminu na start :D
Jeśli macie ochotę przyłączyć się do mojej akcji i razem ze mną zobaczyć, co dobrego uda się zafundować swojej czuprynie - zapraszam i czekam na wiadomości/komentarze z Waszej strony!



Rozpoczynam "z wielką pompą" - czyt. jak uważasz: albo z rozmachem, albo z mega-żartem ;) - moim pierwszym w historii hair tutorial'em :D Nie macie pojęcia ile (powtórek i śmiechu) mnie kosztowało nagranie tego filmu :) To jest fryzura z materiału opublikowanego w moje urodziny (styczeń - wiem, trochę to trwało ;)), która zasadniczo jest moim ulubionym sposobem układania włosów. Nie dość, że łatwa, to jeszcze bez wykorzystania temperatury i bardzo ładna - moim skromnym zdaniem :)
Mam nadzieję, że się przyda.

Ale, ale! To jeszcze nie koniec dobroci ;)
Kilka skojarzeń z naturalną pielęgnacją włosów:
Piliście kiedyś drożdże, żeby włosy szybciej rosły? - Ja do tej pory mam mdłości na samą myśl.
A może herbatę z pokrzywy? - Osobiście uwielbiam i pijam regularnie :)
Jeszcze gdzieś w naturalnych sposobach dbania o skórę, włosy i paznokcie przewija się od lat skrzyp polny... - Nie wiem, nie jadłam ;)

Skontaktowała się ze mną (urocza swoją drogą) Pani z firmy Humavit w sprawie suplementów diety.



Tak mniej więcej, jak napisałam w skojarzeniach, wygląda wnętrze tabletki Humavit Skrzyp i Pokrzywa (poza drożdżami, skrzypem i pokrzywą dorzucili jeszcze skrobię i stabilizator). Generalnie naturalnie :D Nawet pachnie podobnie ;)
Zasadniczo wolę przyjmować substancje odżywcze w formie jedzenia, niż tabletek (głównie dlatego, że zawsze zapominam je brać, a bez regularności nie ma wyników...). Postanowiłam tym razem przełamać się, spróbować i zobaczyć, co z tego wyniknie. Przekonały mnie dwie rzeczy - skład i to, że w końcu nagrywam filmy o włosach (jeśli mnie zadowoli, będę miała co Wam polecać;)).
Dzisiaj startuję - za jakiś czas dam znać jakie zaobserwowałam rezultaty.

Jest jeszcze mała niespodzianka:
Mam do rozdysponowania pięć mini-wersji tego suplementu dla kogoś z Was!
Jeśli chcecie spróbować i zobaczyć, jak to zadziała na Wasze włosy (i paznokcie i skórę przy okazji) - napiszcie do mnie maila [czarszka@gmail.com], w którym uzasadnicie, dlaczego chcecie spróbować Humavitu.
W niedzielę - 25.03.2012. - wybiorę pięć osób, do których trafią paczuszki :) Po skończeniu kuracji podzielicie się z nami wszystkimi - tutaj na blogu - krótką informacją, jak u Was sprawdza się szara tabletka :)

DO ZWYCIĘZCÓW POSZŁY MAILE :)
CZEKAM TERAZ NA INFORMACJE ZWROTNE Z ADRESAMI DO WYSYŁKI - JEŚLI KTOŚ NIE ZGŁOSI SIĘ W CIĄGU 3 DNI - WYBIORĘ KOLEJNĄ OSOBĘ.
PO SKOŃCZENIU KURACJI WASZE OPINIE NADESŁANE DO MNIE POJAWIĄ SIĘ TUTAJ, NA BLOGU.
CZEKAM NIECIERPLIWIE ;)

A może ktoś już teraz ma coś do opowiedzenia?

Miło będzie poznać Wasze opinie :)
Zapraszam do zabawy!
P.

niedziela, 18 marca 2012

Szeroka kreska o_O?

Ahoj!
Staram się, naprawdę staram się tak pociąć każdy film, żeby był krótki. Niestety najczęściej w tym zawodzę >.< Miejmy nadzieję, że chociaż utrzymam formę i nie przekroczę 20 minut następnym razem :D

Jeśli ktoś z Was jeszcze nie wie, jak czyścić pędzle zapraszam TUTAJ.

Do rzeczy - skoro tu zajrzeliście, to pewnie macie chęć dowiedzieć się, czego użyłam ;)

Na buzi mam już:
- krem koloryzująco-nawilżający PAT&RUB Jasny beż
- korektor w kremie AMC INGLOT 66

W kolejności pojawienia się w filmie wystąpili:
- baza pod cienie ELF Sheer
- cielista kredka INGLOT 44
- pędzel podróbka kupiony na allegro (więcej o tym zestawie zobaczycie TUTAJ)
- cielisty cień perłowy SEPHORA 08
- zimny brązowy cień INGLOT 363
- pędzel INGLOT 19
- cień do brwi INGLOT 562
- tusz Inimitable Intense CHANEL Noir (to opakowanie, którego używam to mimi-maskara)
- bezbarwny tusz do rzęs Just Clear Mascara MISS SPORTY (do znalezienia w Rossmanach)
- koralowy róż INGLOT 84
- róż L'Oreal pięciokrotnie przekładany do mniejszych opakowań - gdzieś po drodze zgubiłam nazwę. Pamiętam tylko, że był z jakiejś serii dla blondynek ;)
- mojej roboty masełko do ust

Ufff, przebrnęłam :D
Mam nadzieję, że teraz już większość z Was jest zadowolona :D
Pozdro600!
P.

sobota, 17 marca 2012

Pytanie Dnia: Kolorowy żel do brwi?

Witam!
Kombinowałam, szukałam, mieszałam i wyszło mi z tego wielkie... marnotrawstwo :(
Nie udało mi się zrobić żelu do brwi domowej roboty, który byłby przyjemny w użyciu, miał odpowiednią konsystencję, znośny zapach i przede wszystkim - był skuteczny, czyli trzymał brwi na swoim miejscu.
Cóż - życie :D
Na pocieszenie podzielę się moim pomysłem na domowy, ale nie naturalny, kolorowy żel do brwi.
Może komuś się przyda ;)
Pozdrawiam!
P.

czwartek, 15 marca 2012

Kaftan bezpieczeństwa, czyli jak Dasza została Rybką z Ferajny :)

Witajcie Piękności :D
Znowu ostatnio się nam nudziło ;) Zaprosiliśmy więc kolejną modelkę na sesję zdjęciową, chociaż tym razem spokojnie mogę powiedzieć, że w podobnej akcji jeszcze nie brałam udziału :D

Zaczęło się spokojnie - jak za zwyczaj - subtelny makijaż w naturalnych odcieniach. Mówiąc szczerze szkoda mi było kłaść cokolwiek na buzię tak gładką i praktycznie nieskazitelną, więc postawiłam na bardzo lekką bazę - PAT&RUB Face "Jasny beż", bo dodaje blasku i świetnie się fotografuje.
Jak widać były piegi, a ja staram się ich nie zakrywać w 9 na 10 przypadkach :D
Kupiłam do tej sesji rzęsy w drogerii Natura, których nazwy za cholerę nie mogę sobie przypomnieć, a szkoda, bo były niedrogie i przy tym bardzo dobrej jakości. Jeśli jeszcze na nie trafię z pewnością kupię zapas również dla siebie :)

Śliczna, prawda?

Robiliśmy sobie spokojne zdjęcia w atmosferze Zen, aż samoczynnie wyskoczyła z torby turkusowa bluzeczka i ja popadłam w turkusową obsesję (co mnie zawsze bawi, bo nie lubię generalnie wszelkich odcieni błękitu xD). Nawet rzęsy po części "przykolorowałam" na niebiesko. Wtedy dopiero się zaczęło cieniowanie i dobieranie kreski do kształtu oka i - co najważniejsze - śmiech totalny na całej linii. Nigdy mnie w życiu nie doprowadził do łez ze śmiechu komentarz na temat wykonanego przeze mnie makijażu. Aż do tego dnia :D

"Wyglądam jak rybka z ferajny" Haaaaaaaahahah!
Do dzisiaj się z tego śmieję :) Trochę też śmiałam się sama z siebie, bo wyszło mi na koniec, że po to nakładałam matową pomadkę (Revlon "Mouve It Over"), żeby ją popaprać z wierzchu bezbarwnym błyszczykiem ;) Totalnie w moim stylu :D

Może i było niepoważnie, ale jednak udało się skleić kilka pięknych, sensualnych obrazków:



Pod koniec już nam wszystkim lekko padło na głowę, bo zrobiliśmy kilka fotek Daszki w kaftanie bezpieczeństwa z wyraźnie ukazanym (przez rekwizyt!) obłędem w oczach :D Jeśli chcecie zobaczyć, jak to się skończyło zapraszam TUTAJ.
Jedna z moich przyjemniejszych sesji, więc chciałam się podzielić. Poza tym kto nie lubi popatrzeć na takie zestawienie jak piegi + śliczna buzia?
Mam nadzieję, że Wam również się podoba.
Pozdrawiam!
P.

niedziela, 11 marca 2012

Wymarzony krem pod oczy :)



Szukajcie, a znajdziecie!
Przewinęło mi się przez ręce całkiem sporo kremów i żelów pod oczy w ciągu ostatnich kilku lat. Znalazłam w końcu coś, co mam zamiar kupować, aż przestaną go produkować, bo wątpię, że coś go przebije.
Naturalny, duże opakowanie (!!!), wydajny i działa tak, jak ja sobie życzę by działał. W sumie - dostajesz to, za co płacisz. Mowa o przeciwzmarszczkowym kremie pod oczy Absolute Organic. Ja swój znalazłam TUTAJ.
Zasadniczo wszystko powiedziałam w filmie. Kredka pod oczy, o której wspominam to Benefit Eye Bright. TUTAJ znajdziecie moją opinię o niej :)

Obiecany skład:

Aloe Barbadensis Leaf Juice*, Glyceryl Stearate SE, Cetearyl Wheat Straw Glycosides, Cetearyl Alcohol, Squalane, Butyrospermum Parkii (Shea Butter)*, Olea Eurapaea (Olive) Fruit Oil*, Tricaprylin, Sodium Hyaluronate, Galactoarabinan, Pinus Sylvestris Bark Extract*, Ribes Nigrum (Black Currant) Leaf Extract*, Secale Cereale (Rye) Seed Extract*, Cetearyl Olivate, Sorbitan Olivate, Glyceryl Stearate Citrate, Glycerin, Propanediol, Narcissus Tazetta Bulb Extract*, Buddleja Davidii Extract*, Thymus Vulgaris (Thyme) Flower\\\\\\\\Leaf Extract*, Salvia Sclarea (Clary) Seed Oil, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Seed Oil*, Tocopheryl Acetate, Aqua (Water), Beeswax*, Parfum (Fragrance), Dehydroacetic Acid, Gluconolactone, Sodium Benzoate, Citric Acid, Benzoic Acid, Benzyl Alcohol, Alcohol
* Składniki pochodzące z upraw ekologicznych
98.87% składników pochodzenia naturalnego
71.14% składników pochodzących z upraw ekologicznych

Gdyby kogoś z Was interesował producent - zapraszam TUTAJ.

Mam nadzieję, że komuś się przyda :)
Pozdro600!
P.

czwartek, 8 marca 2012

Dzień Kobiet, Dzień Kobiet!!! Haaaaaaaaaaaa :D

Wszystkiego kolorowego z okazji Dnia Kobiet!
Lalalalalala jak ja lubię dostawać kwiatki :D Szczerze uważam, że każda baba, która zapytana czy chciałaby dostać kwiatka odpowiada "Nie." - najzwyczajniej w świecie łże jak pies :D (Czemu tak się mówi? - Mój pies z pewnością nie kłamie :P To okrutne oszczerstwo, ale co poradzić? ;))

Tak sobie pomyślałam, że w kwestii kwiatków jedną ciekawostką mogę się podzielić z Wami. Szczególnie z tymi, którzy cierpią z powodu niedoskonałości na skórze. Otóż jest taki kwiatuszek, który zwyczajnie rosnąc sobie na parapecie pomaga w dbaniu o cerę :D Niemożliwe? Kto wie :D
Do rzeczy - istnieje teoria zbudowana wokół kaktusa :) Kaktusy (podobnie jak cebula) zawierają składniki pozwalające im "wyciągać" toksyny z powietrza. Nie mam pojęcia ile w tym prawdy, bo żadnych popartych obiektywnymi badaniami artykułów nie znalazłam na ten temat. Jednakże widziałam cebulę zostawioną przy szpitalnym łóżku, która zrobiła się ciemnobrązowa w ciągu kilku dni, bynajmniej nie z powodu smażenia :)

Zdaniem niektórych podobną rolę pełnią kaktusy i one właśnie (poza okresem kwitnienia) mają oczyszczać powietrze z toksyn dając nam tym samym szansę na piękniejszą cerę. Z tego by wynikało, że z okazji Dnia Kobiet zamiast różyczki ciętej powinnyśmy dostawać po kaktusie i roznosić je po mieszkaniu :D
Informację tę przekazała mi koleżanka mieszkająca w Pekinie (...z delikatną obsesją na punkcie zanieczyszczeń - z resztą nie ma co się dziwić - duże miasto...), która na ten moment ma mini plantację kaktusów w domu ;) Ma też wspaniałą cerę, jak większość azjatek, którym w kwestii pielęgnacji cery i brwi ufam szalenie :)
Naturalnie jest prawdopodobieństwo, że to tylko ktoś wymyślił i ludzie tacy jak ja, głęboko wierząc w magiczną moc kaktusa siłą wewnętrznej perswazji wytwarzają gładką skórę :D I co teraz wydaje się bardziej prawdopodobne - moje autowygładzenie czy kaktus-power?

Ciekawe czy ktoś jeszcze słyszał o kaktusowym oczyszczaniu powietrza ;)

Nie byłabym sobą, gdybym nie sprezentowała Wam jakiejś nutki w tym wspaniałym dniu. Kto z kolei bardziej reprezentuje silną kobiecą naturę niż Nneka?


Bądźcie piękne każdego dnia :)
P.

sobota, 3 marca 2012

Co z Tobą, kobieto!?

Witajcie!
Dziękuję za wszystkie przemiłe wiadomości i maile.
Trochę jestem zdziwiona, bo nie dodawałam filmu przez 12 dni zaledwie, a zalała mnie fala pytań typu: "Co jest? Czemu nie nagrywasz? Gdzie się podziałaś?" LOL
Otóż już się tłumaczę - poza tym, że mam dużo zajęć i wracam do domu późnym wieczorem, co mi odbiera chęć do nagrywania - mam wirusowe zapalenie gardła i krtani. Poszło u mnie z taką mocą, że od środy nie mówię w ogóle.  Mogę tylko troszkę szeptać, a to i tak nie jest najprostsza czynność do wykonania :)
Proszę o trochę cierpliwości.
W nagrodę zdradzę Wam, co zamierzam przygotować, zaraz po powrocie do normalności:
- zdradzę więcej informacji o moim wymarzonym kremie pod oczy
- przygotuję tutorial dla tych miałczących marudek (kolejna kreska dla opadających powiek)
- podzielę się kolejnym przepisem na domowy kosmetyk
a to dopiero TOP3 na mojej liście obiecanych Wam nagrań ;)

Mam nadzieję, że trzymacie się zdrowo!
Pozdrawiam bezgłośnie!
P.