Hej!
Super-proste i turbo-skuteczne domowe maseczki do twarzy na bazie miodu.
Ot, taka zachcianka, która mnie niezmiernie radowała w ubiegłym miesiącu.
Miody różnią się między sobą, ale w takiej maseczce nie będzie robiło specjalnej różnicy, czy sięgniecie po miód lipowy, akacjowy czy jakiś inny.
Najważniejsze, żeby było to miód naturalny, nie sztuczny (zawsze płynny, np. w butelce).
Proporcje zostają po Waszej stronie - możecie sypać na oko, robić bardziej lub mniej gęste.
To są moje maseczki ekspresowe - tylko 3 składniki, do wymieszania na szybko, kiedy już naprawdę nie ma czasu na bardziej skomplikowaną recepturę.
Każdą z maseczek nakładamy na oczyszczoną twarz i szyję i pozostawiamy na 5-20 minut.
Po 5 już będą efekty, ale jeśli macie czas i chęci to warto do tych 20 dociągnąć ;)
Całość zmywamy letnią wodą i jeśli będzie taka potrzeba - spryskujemy tonikiem i nakładamy krem.
Ja najczęściej po zmyciu już nic nie robię ze swoją buzią :)
Przyjemności!
P.
___
Lista produktów:
miodowa maseczka kojąca zaczerwienienia:
- miód
- glinka czerwona - jeśli macie inną i ona odpowiada Waszej cerze, użyjcie jej
- olej z arniki lub rokitnika
miodowa maseczka antyoksydacyjna:
- miód
- matcha - fajnie też wychodzą maseczki z guaraną albo - o dziwi - z kawą rozpuszczalną ;)
- mleko kokosowe/jogurt naturalny
miodowa maseczka łagodząca:
- miód
- żel aloesowy
- mąka owsiana lub płatki owsiane - nie można tego wymienić na inną mąkę.
miodowa maseczka zmiękczająca:
- miód
- mleko kokosowe/jogurt naturalny
- kakao - koniecznie tradycyjne, gorzkie. Puchatki i inne Nesquicki się nie nadają ;)
(Ta konkretna to naprawdę pyszny krem czekoladowy jeśli użyjecie mleka kokosowego z puszki!)
miodowa maseczka oczyszczająca:
- miód
- pomidor - ostatecznie truskawka, ale pomidor jest najłagodniejszy.
- peeling z porzeczek/wiórki kokosowe/mąka ryżowa
Maseczki trzeba zużyć od razu po przygotowaniu i nie polecam zostawiać ich nawet na jeden dzień.
Są odpowiednie do każdego typu skóry i może je stosować każdy, niezależnie od wieku.
Dajcie znać, czy będziecie próbować w domu!
Buziaki!
P.
Hej!
Mam dzisiaj dla Was 3 przepisy na domowe maseczki.
Jeśli chcecie maseczki tylko z produktów z Waszej kuchni,
albo wyłącznie z surowców kosmetycznych
zajrzyjcie poniżej, znajdziecie tam linki o innych moich przepisów!
Maseczka zielona, bo kolor :D
- 1 łyżeczka jogurtu naturalnego - weganie mogą zastąpić jogurtem sojowym, albo mlekiem kokosowym, takim gęstym z puszki
- 1 łyżeczka herbaty matcha - i tutaj jest wiele opcji. Ja wybieram tą wersję zielonej herbaty ze względu na właściwości antyoksydacyjne, ale możecie pójść w "zieloną stronę" z innymi produktami. Spokojnie można zastąpić matchę suszonym, mielonym korzeniem łopianu, można użyć spiruliny (wtedy maska będzie bardziej ujędrniająca), albo glinki zielonej (bardziej oczyszczająca) - macie wiele opcji.
- 0,5 łyżeczki zielonego oleju z awokado - ja go kocham miłością prawdziwą, i uważam, że warto się go trzymać, ale jeśli chcecie na szybko machnąć maseczkę dodajcie olej, który odpowiada Waszej skórze albo nawet oliwę ;)
Maseczkę należy zużyć od razu po przygotowaniu. Ostatecznie można przykryć ją folią spożywczą tak, by folia dotykała powierzchni maseczki, włożyć ją na noc do lodówki i użyć dnia następnego.
Maseczka ma zmiękczać i nawilżać cerę, w moim przypadku widać jeszcze rozświetlenie i poprawę kolorytu, ale powiem uczciwie - to jest MOJA maseczka, na MÓJ dobry humor, więc na nikim innym jej jeszcze nie testowałam ;)
Sposób użycia: maseczkę nałożyć na oczyszczoną i przetartą tonikiem skórę omijając okolice oczu. Maseczkę można nakładać również na usta, jeśli są wyjątkowo przesuszone (lub jeśli macie na to ochotę). Maseczkę pozostawiamy na twarzy na 10-15 minut, a następnie zmywamy letnią wodą. Zależnie od potrzeb można później nałożyć krem nawilżający lub z niego zrezygnować.
Maseczka kakaowe, bo zapach :D
- 0,5 łyżeczki błota z Morza Martwego - możecie użyć glinki, jeśli nie potrzebujecie silnego oczyszczenia. W drugą stronę - jeśli bardzo chcecie oczyścić cerę warto zastąpić błoto węglem aktywnym.
- 1 łyżeczka kakao - musi być zwykłe, czyste kakao. ABSOLUTNIE nie można użyć w tym przypadku tych napojów kakaowych słodzonych, które się tylko zalewa wodą albo mlekiem.
- 1 łyżeczka sorbitolu - tu możecie dodać coś, co Wam zapewni nawilżenie: żel hialuronowy, żel aloesowy, glicerynę roślinną, nmf - no coś na pewno znajdziecie w swoich zasobach, co się nada :)
- 1 łyżeczka miodu - próbowałam z różnymi miodami i szczerze mówiąc, nie widzę specjalnej różnicy między nimi w takiej maseczce. Chociaż temat miodów ostatnio bardzo mnie pociąga i szukam kogoś, kto mnie może w tej dziedzinie douczyć ;) Weganie mogą sięgnąć po olej, np. jojoba albo marula. Nie polecam wymieniać miodu na syrop klonowy ;)
Maseczkę należy zużyć od razu po przygotowaniu. Ostatecznie można przykryć ją folią spożywczą tak, by folia dotykała powierzchni maseczki, włożyć ją na noc do lodówki i użyć dnia następnego.
Oczywiście, nie używam jej tylko ze względu na zapach ;) Maseczka pomaga pozbyć się suchych skórek, łagodzi zaczerwienienie i łuszczącą się skórę wokół wyprysków, poprawia mikrokrążenie i przyspiesza gojenie drobnych zmian.
Sposób użycia: maseczkę nałożyć na oczyszczoną i przetartą tonikiem skórę omijając okolice oczu. Maseczkę można nakładać również na usta, jeśli są wyjątkowo przesuszone (lub jeśli macie na to ochotę). Maseczkę pozostawiamy na twarzy na 15-20 minut, a następnie zmywamy letnią wodą. Zależnie od potrzeb można później nałożyć krem nawilżający lub z niego zrezygnować.
Maseczka glinkowa, bo lubię błotko :D
- 1 łyżeczka glinki żółtej - możecie wybrać glinkę dostosowaną do Waszego typu cery. Jeśli nie zamierzacie zmieniać receptury to ta maseczka nada się u każdego ;)
- 0,5 łyżeczki jedwabiu hydrolizowanego - tutaj też możecie poszaleć z innymi substancjami, tylko pamiętajcie, żeby przestrzegać stężeń zalecanych przez producenta! Robiłam tą maseczkę z fermentem z aceroli, ekstraktem z zielonej herbaty, ekstraktem z malin, dosypywałam alantoiny - niech Was wyobraźnia ponosi (w granicach rozsądku!) ;) Te przepisy to gotowa wersja dla tych, którzy zaczynają i inspiracja dla tych, którzy już coś wiedzą :D
- 1 łyżeczka żelu hialuronowego - zastępniki jak w przepisie wyżej w przypadku sorbitolu.
- kilka kropli oleju z rokitnika - tutaj też możecie wybrać taki olej, jaki Wasza skóra lubi najbardziej.
Maseczkę należy zużyć od razu po przygotowaniu. Ostatecznie można przykryć ją folią spożywczą tak, by folia dotykała powierzchni maseczki, włożyć ją na noc do lodówki i użyć dnia następnego.
Maseczka oczyszcza, wygładza, a podczas zmywania lekko złuszcza naskórek. Glinki mają to do siebie, że pobudzają krążenie, więc po zmyciu cera może być lekko zaczerwieniona, ale nie czerwona jak burak! Aby uniknąć ewentualnych podrażnień lub nadmiernego zaczerwienienia przeczytajcie sposób użycia!
Sposób użycia: maseczkę nałożyć grubą warstwą na oczyszczoną skórę omijając okolice oczu i ust. Pozostawić na 3-5 minut, w międzyczasie spryskiwać wodą termalną lub tonikiem, by maseczka nie wyschła na twarzy. Wyschnięcie maseczki na twarzy spowoduje podrażnienia! Maseczkę należy silnie zwilżyć przed zmyciem, by bez potrzeby nie pocierać mocno cery. Warto sięgnąć po gąbeczkę lub duży wacik podczas zmywania. Po zmyciu należy nałożyć dodatkowo maseczkę nawilżającą lub swoje stałe kroki pielęgnacyjne (tonik, serum, krem).
Hej!
Jakiś czas temu pokazałam Wam kilka moich ulubionych peelingów - od razu pojawiły się pytania o ulubione maski do twarzy :)
Dzisiaj na nie odpowiadam :D
Jak mówię w filmie - najlepsze są moim zdaniem maseczki domowe ;)
ale wiem, że nie każdy ma chęci i czas na ich samodzielne przygotowanie ;)
Przyjemności!
P.
Hej :)
Pytałam (już jakiś czas temu) czy macie ochotę na kilka przepisów na domowe maseczki do twarzy z wykorzystaniem składników spożywczych, które najpewniej znajdziecie w swojej kuchni. Były same głosy za, więc taki odcinek mam dla Was dzisiaj.
Poszperałam w moich starych przepisach i przygotowałam dla Was ulubione maseczki sprzed... kilku dobrych lat ;)
Starałam się zawsze robić tylko tyle, ile zużyje się na raz lub ostatecznie żeby zużyć je w ciągu 2 dni. (Nadmiar maseczki trzeba trzymać w lodówce). Wszystkie są bardzo proste i zawierają niewiele składników. Najczęściej mówię na nie Maseczki Lodówkowe ;)
Wiem, że teraz sezon na dynię, więc wszędzie bije po oczach tymi maseczkami z dyni i miodu, ale ja chciałam przygotować odcinek, z którego można skorzystać przez cały rok :)
Każda z tych maseczek może być stosowana przez osoby o dowolnym typie cery - patrzymy na to, czego nasza skóra akurat potrzebuje ;)
Maseczka jabłkowa:
- jabłko 1/3
- ocet jabłkowy 1 łyżeczka - pod żadnym pozorem nie można go zastąpić zwykłym octem. To są kompletnie inne produkty i zamiast wygładzenia i pomocy dla cery tłustej czy zanieczyszczonej zrobicie sobie masakrę podrażniającą twarz ;)
- olej kokosowy 1 łyżeczka - możecie zastąpić oliwą albo innym olejem pielęgnacyjnym. Zwykły olej do smażenia odpada ;)
- mąka ziemniaczana - według uznania. Używam jej tylko do zagęszczenia maseczki. Można użyć również agaru albo mąki kukurydzianej. Zwykła mąka się nie nadaje.
Maseczkę nakładamy na twarz na około 5 minut - oczywiście omijamy okolicę oczu. Zmywamy letnią wodą, pryskamy twarz tonikiem i nakładamy krem nawilżający. Maseczka ma działanie wygładzające, lekko złuszczające i rozjaśniające.
Maseczka kakaowa:
- kakao 1 łyżeczka - zwykłe, gorzkie kakao. Żadnych napojów kakaowych, gorących czekolad i tym podobnych. Po prostu zwykłe kakao :)
- mąkaowsiana 1 łyżeczka - mogą być płatki owsiane, całe albo zmielone.
- mlekosojowe 2-3 łyżki - zależnie od upodobań i przekonań możecie je zastąpić zwykłym mlekiem, śmietanką, jogurtem naturalnym albo którymś innym napojem roślinnym.
Maseczkę nakładamy na twarz mniej więcej na 15 minut, zmywamy letnią wodą. Krem nakładamy tylko jeśli to konieczne. Maseczka wygładza, mocno nawilża, działa antyrodnikowo i łagodząco, zmiękcza, poprawia elastyczność i koloryt cery.
Maseczka ryżowa:
- mąka ryżowa 1 łyżeczka - absolutnie nie może to być ryż mielony, nawet w młynku do kawy. Ewentualnie zastąpcie to mąką orkiszową, ale to ta mąka z ryżu jest tutaj składnikiem kluczowym :)
- mleko kokosowe 1 łyżeczka - nie woda kokosowa, nie olej kokosowy, ale właśnie mleko. Znajdziecie nawet w marketach. Warto włożyć je na kilka godzin do lodówki, żeby zgęstniało - łatwiej się wtedy rozprowadza maseczkę na buzi. Ostatecznie można zastąpić je jogurtem naturalnym.
- sok z połówki cytryny - ostatecznie może być pół łyżeczki octu jabłkowego albo sok z limonki.
Maseczkę nakładamy na twarz na 5 minut (chociaż nie powiem, jeśli macie 20 minut czasu to warto dłużej potrzymać ;) ), zmywamy letnią wodą. Jeśli jest taka konieczność, aplikujemy krem nawilżający. Maseczka delikatnie rozjaśnia, nawilża, napina, zmiękcza, wygładza. To mój absolutny faworyt - jeśli chcecie spróbować tylko jednej - niech to będzie właśnie ta :D
Maseczka pomidorowa:
- pomidor 1/3
- miód naturalny 1 łyżeczka - obojętnie jaki, byle nie sztuczny ;)
- kurkuma szczypta - można sypnąć szczodrze ;), albo całkiem odpuścić, ale to jest naprawdę fajny dodatek.
- mąka ziemniaczana - jak wyżej, do zagęszczenia.
Maseczkę nakładamy na twarz na 5 minut, zmywamy letnią wodą, pryskamy tonikiem, aplikujemy krem czy ulubiony olej. Maseczka ma łagodzić, ultra-delikatnie złuszczać, nawilżać, pobudzać regenerację, rewitalizować.
Maseczkę trzymamy na buzi tak do 20 min. Zmywamy letnią wodą, aplikujemy krem tylko jeśli to konieczne. Maseczka silnie nawilża, pomaga pozbyć się suchych skórek i przesuszenia, uelastycznia cerę.
A jakie są Wasze ulubione, domowe maseczki?
Buziaki!
P.
Hej :)
Kolejna porcja przepisów dla Was :D Tym razem robimy maseczki do twarzy.
Było kilka próśb o maseczki w płachcie, ale postanowiłam, że dzisiaj zobaczycie te, których ostatnio używam najczęściej i chyba pora przypomnieć Wam moją niegasnącą miłość do glinek ;)
Przepisy nie zostały opracowane z myślą, o konkretnym rodzaju cery, ale o specyficznych jej potrzebach. Mamy coś oczyszczającego, coś ujędrniającego, coś łagodzącego i coś nawilżającego :) W sam raz dla każdego ;)
Jeśli chcecie, by Wasze maseczki ładnie pachniały - śmiało dodajcie max 3 krople olejku eterycznego do każdej z nich. Ja się dziś od tego wstrzymuję :)
Plus, żeby nie było znowu marudzenia, że ktoś czegoś jakimś cudem nie może odmierzyć albo, że przepis jest zbyt trudny - dzisiaj wszystko leci na łyżeczki i krople :) Trzeba tylko wrzucić do jednego naczynka i wymieszać - prościej już się nie da :D No, chyba, że kupicie gotową w sklepie ;)
Maseczka ujędrniająca:
- algi laminaria 1 łyżeczka - moga być algi fucus albo spirulina, ja akurat kończe pudełeczko laminarii ;)
- hydrolat lipowy 1 łyżeczka - możecie śmiało zastąpić go hydrolatem z kocanki, mięty lub bławatka
- sok z aloesu 1 łyżeczka - jeśli macie uczulenie na aloes polecam tu dodać albo więcej hydrolatu, albo łyżeczkę żelu hialuronowego :)
- ekstrakt z zielonej herbaty 3 krople - ostatecznie można zastąpić go ekstraktem w proszku, ale wtedy musicie już odmierzyć 0,15 g.
- ekstrakt z maliny 2 krople - może być też ekstrakt z jabłka lub z truskawki, jeśli takim dysponujecie.
Maseczka najlepiej sprawdzi się, jeśli Wasza cera jest poszarzała, brakuje jej nawilżenia i macie ochotę, by była lepiej napięta. To nie jest kosmetyk przeciwzmarszczkowy, więc spokojnie mogą go używać i dziewczyny i dojrzałe kobiety :) Nie patrzymy na wiek, tylko na to, czego akurat nasza cera potrzebuje.
Maseczka powinna być zużyta od razu przygotowaniu. Ewentualnie możecie włożyć ją do lodówki przykrytą folią spożywczą i użyć następnego dnia.
Sposób użycia: Maseczkę nałożyć na twarz i szyję omijając okolice oczu. Pozostawić na twarzy przez 10-15 minut, zmyć letnią wodą. Można do zmywania wykorzystać gąbkę lub ściereczkę.
Maskę można stosować tak często, jak to potrzebne.
Maseczka oczyszczająca:
- glinka zielona 1,5 łyżeczki - może być też glinka żółta, ale ja w tej recepturze wolę zdecydowanie zieloną.
- żel aloesowy 2 łyżeczki - możecie zastąpić żelem hialuronowym, albo dodać hydrolatu z czystka, mięty lub oczaru. To dość mocno zmieni konsystencję maseczki i wpłynie zasadniczo na łagodzenie zmian na skórze i wyprysków. Jeśli nie macie uczulenia na aloes - gorąco polecam jego wykorzystanie.
- gliceryna roślinna 0,5 łyżeczki - może być też zwykła gliceryna z apteki. Jeśli się boicie tego składnika, albo Wasza skóra go nie toleruje śmiało zastąpcie ją sorbitolem, żelem hialuronowym czy nawet nawilżającym hydrolatem np. z pomarańczy czy lawendy :)
- olej z awokado 0,5 łyżeczki - ja najbardziej lubię zielony :) Możecie też sięgnąć po olej makdamia albo z pestek malin.
- olej tamanu 5 kropli - nie polecam się go pozbywać z tego przepisu, ale jeśli nie chcecie go używać dodajcie chociaż olejek pichtowy lub z drzewa herbacianego.
Maseczka absolutnie nie może wyschnąć na twarzy. Możecie albo spryskiwać ją w trakcie noszenia wodą termalną czy tonikiem, albo nałożyć na wierzch maseczkę w płachcie nasączoną wodą. Mogą być np. maseczki w tabletce albo nawet zwyczajnie buzia wycięta z ręcznika papierowego :)
Maseczkę mogą stosować wszystkie osoby, które borykają się z szorstką cerą, zaskórnikami lub po prostu czują, że pora skórę oczyścić (np. po powrocie z dużego miasta ;) )
Mieszankę należy zużyć zaraz po przygotowaniu.
Sposób użycia: maseczkę nałożyć na twarz i szyję omijając okolice oczu i ust. Pozostawić na 8-10 minut i dokładnie zmyć ciepłą wodą. Ponownie - możecie sobie pomóc używając gąbeczki czy ściereczki. Po zmyciu spryskujemy cerę tonikiem i nakładamy albo maskę nawilżającą, albo mocno nawilżające serum i krem. Nie używajcie jej częściej niż raz w tygodniu, żeby nie narazić cery na podrażnienie.
Maseczka nawilżająca:
- żel aloesowy 1 łyżeczka - może być hialuronowy, ale o wysokim stężeniu lub żel z żyworódki.
- bioferment z aceroli 2 krople - dosłownie niezastąpiony :D
- ekstrakt z alg 2 krople - można zastąpić ekstraktem z ginko biloba.
- jedwab hydrolizowany 5 kropli - jeśli nie macie jedwabiu, albo skóra go źle przyjmuje sięgnijcie po ekstrakt o działaniu nawilżającym i wygładzającym, albo stary dobry NMF.
To jest moja odpowiedź dla dwóch "obozów" ;), które ostatnio proszą o produkty nawilżające: dla tych, którzy się boją oleju jak ognia i chcą wszystkiego oil free ;) i dla tych, którzy mają kłopot z dobraniem odpowiedniego oleju dla siebie, a potrzebują szybkiego nawilżenia.
Maseczka jest bardzo płynna, więc jeśli chcecie ją zagęścić można domieszać szczyptę gumy ksantanowej lub guar albo właśnie nasączyć nią maseczkę w płachcie czy tabletce.
Maseczkę należy zużyć w ciągu 3 dni od przygotowania.
Sposób użycia: maseczkę nałożyć na twarz, szyję i dekolt i pozostawić do wchłonięcia na 15-20 minut. Ewentualny nadmiar wmasować w twarz lub zdjąć wacikiem. Alternatywą jest, jak pisałam wyżej, nasączenie maseczki w płachcie tą mieszanką. Po zastosowaniu spryskujemy cerę tonikiem i, jeśli to konieczne, nakładamy krem lub olej.
Maseczka łagodząca:
- czerwona glinka 1 łyżeczka - można użyć również różowej.
- jogurt naturalny 0,5 łyżeczki - weganie mogą sięgnąć po jogurt sojowy, albo dodać hydrolat czy żel aloesowy.
- olej z rokitnika 5 kropli - może być ostatecznie olej z arniki górskiej lub róży rdzawej
- olej marula 5 kropli - tutaj wstawcie swój ulubiony olej, z którym cera się lubi :) makadamia, argan, dobra oliwa nawet będzie pasować :D
- ekstrakt z arniki 5 kropli - ja go bardzo polubiłam w tej recepturze, ale możecie sięgnąć po ekstrakt z gotu koli albo kocanki i też wyjdzie fajny kosmetyk :)
- żel hialuronowy 0,5 łyżeczki - im większy % tym lepszy ;) Możecie też dodać żel aloesowy, albo dać więcej jogurtu :)
Maseczka trzymana zbyt długo na twarzy może spowodować odbarwienie skóry na żółto! Pilnujcie zegarka!
Maseczkę należy zużyć bezpośrednio po przygotowaniu.
Sposób użycia: nałożyć maseczkę na oczyszczoną skórę twarzy i szyi. Pozostawić na 3-5 minut, nie dopuścić do wyschnięcia! Zmywać bardzo delikatnie, letnią wodą, opuszkami palców. Spryskać twarz delikatnym tonikiem, wklepać krem lub olej. Cera może być odrobinę zaróżowiona zaraz po zmyciu, ale efekt ten powinien zelżeć po około 20 minutach.
Która maseczka najbardziej się Wam podoba :)?
Buziaki!
P.
Hej :)
Dzisiaj recenzja maseczki Madara Peel - zbierałam się od dłuższego czasu do nagrania dla Was tej recenzji :) Kosmetyk jest bardzo ciekawy i myślę, że wiele z Was właśnie takiego cudaka poszukuje ;)
Mam nadzieję, że film się przyda ;)
Miłego oglądania!
P.
Hej :D
Banalny, ale skuteczny przepis dla Was :D
Ja robię z tego maskę-żel na podrażnioną buzię, ale na luzie możecie używać tego jako żelu nawilżającego na noc, albo dać swoim Panom po goleniu ;)
Składniki:
- d-pantenol 2ml
- żel aloesowy 20ml
- żel hialuronowy 3% 6ml
- ekstrakt z alg w płynie 1ml
- sorbitol 1ml
Witajcie!
Wiele z Was prosiło o uaktualnienie filmu o mojej pielęgnacji cery. Ten film jest chaotyczną nieco odpowiedzią na owe prośby ;)
Zimą i teraz, kiedy przygotowuję filmy dla Calaya.pl częściej korzystam z własnych kosmetyków. Latem częściej sięgam po gotowe rozwiązania. W międzyczasie staram się testować to i owo, żeby móc Wam czasem nagrać fajną recenzję. Ostatnio np. kupiłam tradycyjny krem nawilżający z Fitomedu, o który mnie pytaliście... recenzji się nie dorobił, ale pewnie w denku go obgadam ;)
Wracając do tematu - żeby trochę to uładzić - podzieliłam wszystko na segmenty:
PIELĘGNACJA PORANNA:
- domowy tonik, np. z zielonej herbaty (przepis TUTAJ, albo TUTAJ) lub domowa maseczka z glinką w charakterze pasty myjącej (przepis TUTAJ)
- domowe serum z witaminą C - przepis był, ale go wykasowałam. Niebawem pojawi się nowe nagranie.
- domowy krem do twarzy (przepis TUTAJ)
- domowy krem pod oczy z kolagenem (przepis TUTAJ)
- serum do rzęs Lipociles (recenzja TUTAJ)
- odżywka do rzęs Realash (Ulubieńcy Grudnia)
PIELĘGNACJA WIECZORNA:
- domowy balsam do mycia twarzy (przepis TUTAJ) ewentualnie Bioderma
- mydło różane TADE
- domowy tonik, np. z zielonej herbaty (przepis TUTAJ)
- olejek Orientana Japońska Róża i Szafran (recenzja TUTAJ) albo Zielone Serum Nawilżające (przepis TUTAJ) lub zielony olej z awokado.
- masło shea nierafinowane Naturally from Ghana
- domowy krem pod oczy z kolagenem (przepis TUTAJ)
- serum do rzęs Lipociles (recenzja TUTAJ)
- odżywka do rzęs Realash (Ulubieńcy Grudnia)
ZABIEGI DODATKOWE:
- raz w tygodniu domowy peeling owocowo-migdałowy (przepis TUTAJ)
- dwa razy w tygodniu domowa maseczka w zależności od potrzeb - algowa (przepis TUTAJ), z glinką (przepis TUTAJ), miodowa, jogurtowa, z tuby ;)
- na wypryski, które mają się pojawić ;) maść ichtiolowa (dostępna w każdej aptece)
- na aktywne pryszcze, żeby szybciej je zagoić i żeby nie została blizna - domowa pasta na wypryski (przepis TUTAJ)
- okazjonalnie woda termalna Uriage, Blistex
W tym momencie możecie kupić zestawy Zielona Wstążka do przygotowania Balsamu Myjącego, Toniku z glinką, Maseczki ujędrniającej ze spiruliną oraz Pasty na wypryski. Dla ciekawych - jutro trafi do sprzedaży zestaw na Zielone serum nawilżające ;)
Mam nadzieję, że teraz już macie jakiś ogląd na to, co obecnie robię ze swoją cerą :)
Liczę, że film Wam się podobał ;)
Pozdrawiam!
P.
Cześć wszystkim.
Sytuacja jest taka, że zaczęliście pytać, co się dzieje z moim blogiem i kanałem YouTube, bo znikają moje filmy.
Otóż możecie być spokojnie - nikt mi się nie włamał na konto, ani nie okazało się, że kosmetyki są niedobre - zabawne, że takie akurat opcje braliście pod uwagę ;)
Jako najpopularniejsze filmy na moim kanale pojawiały się przepisy na domowe kosmetyki.
Były to filmy nagrane kilka lat temu, w bardzo bardzo słabej jakości, z szumami, bez oświetlenia.
Nie mówicie, że to nic, bo z czasem każdemu zaczyna to przeszkadzać.
Gdybym teraz nagrała film kamerką internetową pewnie spotkałby mnie lincz ;)
Filmy z kanału i bloga zaczęły znikać, ponieważ je wykasowałam z powodu marnej jakości nagrania właśnie. Pomalutku będę zastępować je nowymi, na których widać i słychać jak należy.
Większość przepisów pozostanie bez zmian, ponieważ nie widzę potrzeby ingerowania w skład. Część natomiast nieco się zmieni, bo mam teraz szerszą wiedzę i dostęp do nowych składników.
Mam już przygotowaną listę starych nagrań do odtworzenia oraz drugą, znacznie dłuższą - pomysłów na kolejne filmy.
W międzyczasie będę wrzucać Wam na bloga nagrania z przepisami, które przygotowuję dla Calaya.pl - nowy przepis w każdy piątek. Do tej pory pojawiły się już:
- Tonik z niebieską glinką:
- Dwufazowy olejek antycellulitowy do masażu:
- Migdałowa pasta do mycia twarzy:
- Ujędrniająca maseczka spirulinowa:
- Pasta na wypryski:
- Zielone serum nawilżające:
- Balsam do ciała w kostce, który obejrzycie TUTAJ, ale jakimś cudem miniaturka nie wskakuje - wybaczcie :)
Pani z All In Packaging zdradziła mi, że sklep allegro ruszy od stycznia ;)
Tymczasem życzę miłego oglądania i dzięki za tak pozytywne przyjęcie nagrania z faktami o mnie ;)
Pozdrawiam!
P.
Witajcie!
Znacie jakąś marudę? Ja znam całkiem sporo, zwłaszcza takich, które nie mogą znaleźć dwóch minut czasu na rozmieszanie maseczki z glinki i wody ;)
Dzisiaj mam dla Was przepis na maseczkę z glinką fioletową dobrą dla każdej cery, a z dodatkiem olejków eterycznych - pomagającą zwalczyć nieprzyjemne niespodzianki na twarzy. O tak moje Panie - hormonalne paskudztwa dopadają niemal każdego ;)
Potrzebna będzie:
- glinka fioletowa- 25g - (lub inna do wyboru: zielona, czerwona, biała, niebieska - dobierzcie sobie do cery)
- woda destylowana/demineralizowana lub dowolny hydrolat wg uznania
- olej jojoba - 15ml
- ekstrakt z bluszczu - 5ml
- olejki eteryczne:eukaliptusowy (1 kropla), geraniowy (5 kropli), jałowcowy (2 krople), ale dodajcie ich tylko, jeśli macie wypryski. Maseczkę z olejkami należy trzymać na buzi maksymalnie 5 minut, bez olejków - nawet do 15 minut :)
- ekologiczny środek konserwujący - 1ml
Pudełko znajdziecie w All In Packaging (obiecali, że niedługo będzie sklep allegro :) ) Napiszę Wam później posta z konkursem, bo można zgarnąć zapas opakowań za darmo ;)
Hej!
Szybka - dość - recenzja dwóch produktów, na które trafiłam w ramach mojej mini-batalii z przesuszoną buzią.Sporo z Was pisze, że macie kłopoty z suchą cerą, a niekoniecznie chcecie stosować polecane przeze mnie czyste masła lub oleje, więc dzisiejszy film powinien się przydać ;)
Opowiadam o Olejku do twarzy Róża Japońska i Szafran z Orientanyi Calming Skin Therapy maseczce głęboko nawilżającej Aubrey.
Jeszcze tak na marginesie: ktoś byłby zainteresowany przepisem na balsam oczyszczający do twarzy (coś jak Cleansing Balm EH, Clinique Cleansing Balm lub Hot Cloth Cleanse and Polish Liz Earle)?
Dajcie znać!
P.
Cześć Moi Mili.
Dzisiaj mam Wam kilka słów do powiedzenia na temat produktu, który w moim przypadku okazał się dramatyczną w skutkach porażką, za to u mojej przyjaciółki sprawdza się jak złoto.
Błotko jest ciekawe pod kątem dziesięciu milionów zastosowań ;)
Przesadzam oczywiście, ale faktycznie duże spektrum działania zachęciło mnie do spróbowania tego produktu.
Generalnie maseczka ma postać błotka, które jest koncentratem.
Z tego wynika, że nie kupujemy słoiczka produktu, tylko esencję, z której można później rozrobić wiele maseczek, na wiele aplikacji.
Nie wolno nakładać jej bezpośrednio - zawsze należy rozrobić z hydrolatem lub wodą.
Po rozrobieniu ma konsystencję bardzo płynną - trochę jak brudna woda ;), ale ładnie trzyma się twarzy i łatwo aplikuje.
Brawo dla osoby, która projektowała opakowanie i przemyślała, że maseczka może wysychać:
Świetny, silikonowy korek blokuje dostęp powietrza i ułatwia przewożenie - na bank nic się nie wyleje.
Maseczka w pierwszej kolejności jest produktem do stosowania na twarz - ma zmniejszać widoczność porów i generalnie poprawiać wygląd skóry.
Plusem jest tempo stosowania - wystarczy minuta lub dwie i już mamy rezultat, bo produkt baaaardzo silnie działa.
U mnie trudno było ocenić skuteczność, bo po zastosowaniu twarz na dwa dni pokrył rumień i drobne krostki. Niestety - dla mojej wrażliwej skóry za silne działanie.
Wygrzebałam więc połowę z pudełka (oszczędzając drugą z nadzieję na kolejne zastosowania, o których napiszę za moment)...
A co u Marty? Ani rumień, ani ściągnięcie, ani krostki, ani swędzenie.
Za to przyjemna w dotyku cera, lekko ściągnięte pory, widocznie świeży wygląd.
Radzi sobie też z niechcianymi niespodziankami :)
Czyli w sumie to, czego ja się spodziewałam, tylko, że u mnie się nie sprawdziło :(
Dzięki dobrej jakości składnikom maseczka rewitalizuje i bardzo głęboko oczyszcza, więc zakładam, że poradzi sobie z zaskórnikami i wągrami.
Malutkie drobinki przy zmywaniu działają jak peeling, co skutkuje gładziutką skórą.
Zasadniczo produkt pobudza skórę do pracy i regeneracji, czyli można założyć, że zapobiega przedwczesnemu starzeniu.
Postanowiłam dać maseczce kolejną szansę, bo można jej używać również jako:
- środka przeciwbólowego - np. na bóle menstruacyjne (maseczkę nakłada się na brzuch i można nawet zostawić na noc, jeśli zajdzie potrzeba)
- preparatu na porost włosów (wystarczy - oczywiście rozrobioną - maseczkę nałożyć na skórę głowy odczekać kilka minut i zmyć; tylko ostrzegam - może odbarwiać farbowane włosy, więc miejcie to na uwadze)
- maski na ciało pomagającej walczyć z cellulitem.
No i masz babo placek! Czytam, myślę - jak coś znajdę skutecznego na cellulit rodzina, znajomi i widzowie mnie uściskają z radości - próbuję!
Niestety czerwone uda miałam przez ponad tydzień i tym sposobem upewniłam się, że to jednak nie dla mnie.
Marta natomiast ucieszyła się z drugiej części produktu i z powodzeniem stosuje go przynajmniej raz w tygodniu :)
A Wy czasem trafiacie na coś, co u Was nie działa, a u innych jest wspaniałe?
Pozdrawiam!
P.
Czasami robię sobie maseczkę i myślę, że warto by było nagrać film.
Potem stwierdzam, że to przecież ze trzy rzeczy na krzyż - kto to będzie chciał oglądać?!
Potem czytam maila z zapytaniem w stylu: "Jak używasz alg, bo kupiłam i nie wiem co z tym robić...?"
W końcu postanowiłam, że nagram dzisiejszą maseczkę ;)
Obrażonym z powodu zbytniej prostoty posyłam szeroki uśmiech i życzę wspaniałego dnia!
Składniki na dwie-trzy aplikacje:
- spirulina - 2 łyżeczki, możecie też wykorzystać inne algi, które macie w domu. Nie opisuję ich działania, bo wszystko już przedstawił jasno producent ;) (Nazwa jest jednocześnie linkiem.)
- hydrolat - 5 łyżeczek, ja użyłam z kwiatu pomarańczy, ale można użyć wody lub dowolnego hydrolatu. Dziś mnie przyjaciółka ostrzegała przed hydrolatem z czarnej porzeczki - nic jej praktycznie nie uczula, a ten hydrolat zafundował silne podrażnienia, efekt jak od poparzenia na buzi. Lojalnie uprzedzam, tak na w razie czego. Dajcie znać, jeśli miałyście jakieś podobne przypadki z tym produktem.
- olej - 1 łyżeczka, moim ulubionym jest jojoba. Możecie wybrać taki, który odpowiada potrzebom Waszej cery - arganowy, rycynowy, konopny, różany i inne, a jeśli nie macie tego typu oleju w domu - oliwa z oliwek lub olej kokosowy też wspaniale się nadają :)
OSTRZEŻENIE DLA WRAŻLIWYCH: MASECZKA CUCHNIE :D
Ja taką maseczkę trzymam w lodówce około tygodnia, ale sądzę, że jeśli rozrobicie sobie mały słoiczek i będziecie trzymać w lodówce szczelnie zamknięty - może postać nawet do miesiąca.
Ja stosuję tą maseczkę dwa razy w tygodniu, po 15-20 minut. Jeśli wyschnie - spryskuję buzię wodą termalną lub tonikiem.
Sięgam po to zestawienie kiedy cera jest poszarzała albo mocno podrażniona.
Sprawdza się też wspaniale przy zaczerwienieniach i takich dużych, bolesnych pryszczach - łagodzi i chłodzi :) No i oczywiście - zawsze kiedy mnie dopadnie wysypka uczuleniowa :D
Polecam ją do każdej cery (maseczkę, nie wysypkę oczywiście^^), bo doprawdy wszystkie osoby, które próbowały jej w moim domu używają po dziś dzień :) A były to cery tłuste, suche, alergiczne i naczynkowe... i męskie i damskie :)
Dajcie znać, jak Wy wykorzystujecie algi i jakie macie przepisy na ulubione maseczki!
Buziaki!
P.
Cześć Dzieciaki! Uwielbiam to powitanie mimo, że tyle osób się śmiertelnie za nie na mnie obraża :D Tym razem dzielę się "recepturą" na maseczkę przeciw wypryskom - taki mój standardowy przepis kiedy coś mnie zaskoczy i szybko chcę się tego pozbyć. Zanim zacznę - rozszerzę jednak wątek szalików :D Ostatnimi czasy dostaję po kilkanaście maili dziennie z prośbą o "coś na pryszcze" i gdzieś między tymi mailami pojawiają się pytania o "wypryskowe zagłębia". Mam kilka teorii odnośnie miejscowego pojawiania się pryszczy i tu właśnie do akcji wchodzi szalik :D Oczywiście musicie wziąć pod uwagę, że pryszcze pojawiają się NIE TYLKO z wymienionych poniżej powodów! Dieta, poziom hormonów w organizmie, bardzo często papierosy/alkohol, leki, alergie i kto wie, może przelatujący zbyt nisko satelita :D
Pryszcze wyłącznie na brodzie? - UWAGA SZALIK! Kiedy ostatnio wrzuciłaś/łeś do pralki swój szalik, chustkę albo wyczyściłeś/łaś kołnierz kurtki? Owszem, to też może powodować wypryski.
Pryszcze tylko po jednej stronie twarzy? - Pewnie nie dezynfekujesz swojego telefonu i zgromadzone na nim bakterie fundują Ci przykrości. A może zbyt rzadko zmieniasz poszewkę na poduszkę i hodujesz małe kolonie na wytartym w nią kremie na noc ;>? Pryszcze na czole i przy linii włosów? - Grzywka z pewnością nie pomaga - zwłaszcza, jeśli masz aktywne pryszcze i roznosisz nią bakterie z miejsca na miejsce. Poza tym wypryski mogą powodować Twoje produkty do włosów. Warto czasem o tym pomyśleć ;) Pryszcze pod pachami? - To może być wina dezodorantu (skóra nie lubi któregoś składnika) albo depilacji. Czasami podrażniona skóra reaguje wypryskami, czasem to z powodu braku pilingu wrastające włoski "otaczają się syfem" - wybaczcie dosadny opis :D To tak na wstępie - może komuś się przyda. Do rzeczy zatem: W zasadzie trzeba tylko wymieszać ze sobą: - 1 łyżeczkę zielonej glinki - obsuszy wypryski, zaleczy je i wybije trochę bakterii :D - 1/5 (tak wynika z moich obliczeń ^^) łyżeczki cynamonu - to pachnące cudeńko zredukuje zaczerwienienia i sprawi, że maseczka zmini zapach z błotno-mułowego na błotno-cynamonowy :D - 1 łyżeczka jogurtu naturalnego - ja preferuję typu BIO (Lidl ma jeden genialny za 1,29, ale wywaliłam opakowanie, więc nie podam nazwy), ale może być każdy naturalny - wybór należy do Was :D Ostatecznie można zastąpić dwiema łyżeczkami mleka lub wody. Naturalnie kranówka się nie nadaje. - 1/2 łyżeczki oleju jojoba - można zastąpić go olejem lnianym, z nagietka, oliwą z oliwek - to służy tylko zniwelowaniu ewentualnego łuszczenia. Jeśli macie ochotę można dorzucić kilka kropli olejku pichtowego, ale to jest opcjonalne. - w przypadku, gdy zostało Wam sporo przebarwień po wypryskach (ja mam pryszcz przez dzień lub dwa, ale przebarwienie zostaje na kilka tygodni) polecam dodać 1 łyżeczkę soku z cytryny - tylko na bogów (!) nie z butelki tylko takiego świeżo wyciśniętego z owocu. Krok ten zdecydowanie odradzam, jeśli wyciskaliście pryszcze lub macie wrażliwą cerę - będzie szczypało. - jeśli macie cerę odwodnioną warto wcisnąć do maseczki miąższ z 1/4 pomidora, nie wysuszy całej buzi, ale pryszcze dostaną za swoje ;) Maseczkę polecam trzymać na twarzy około 10-15 minut. Nie wolno doprowadzić do wyschnięcia. Zawsze można zrobić połowę mniejszą porcję, trochę zwiększyć ilość glinki i VOILA! Punktowy preparat na wypryski gotowy :D Trzymać w lodówce maksimum dwa dni. Oby pomogło Wam tak szybko, jak mi :D Pozdrawiam gorąco!
Witajcie!
Dzisiaj tak po połowie - przepis na maseczkę nawilżającą i szybki trik na wykorzystanie chusteczek dla niemowląt (ja ich używam również do czyszczenia szpilek, ale to się raczej obejdzie bez nagrania ;)).
Jeśli nie chcecie ekstra kupować takich chusteczek - polecam wykorzystać ręcznik papierowy. Działa całkiem spoko, znacznie szybciej wysycha, ale z braku laku da radę :D
Składniki na maseczkę:
- hydrolat - 25ml -mój jest z róży bułgarskiej. Można zastąpić wodą różaną lub sokiem z aloesu ze sklepów ze zdrową żywnością.
- dowolnie wybrany olej pielęgnacyjny - 5ml -moje oleje też są z NP, ale w tym wypadku wykorzystałam olejek z Essential Care, którego recenzję możecie sobie obejrzeć TUTAJ
- .dowolnie wybrana glinka - pół łyżeczki do herbaty :D - O co za niespodzianka! Też kupiłam ją w NP :D
Tutaj macie kilka linków do moich baaaaaaaardzo starych filmów o glinkach (Ostrzegam lojalnie jakość jest porażająco marna!):
http://www.youtube.com/watch?v=8EsJhQGo8I8
http://www.youtube.com/watch?v=JOAfyfjHJHQ
http://www.youtube.com/watch?v=_dlsf0kUrO4
http://www.youtube.com/watch?v=TtfhtsCFRCk
Ja tam gdzieś mówię, że nie wiem dlaczego nie wolno pozostawić glinki do wyschnięcia - teraz już wiem - wyschnięta może spowodować podrażnienia.
OSTATNI RAZ ODPOWIEM NA TO PYTANIE: NIE, TO NIE PRAWDA, ŻE GLINEK NIE WOLNO MIESZAĆ METALOWĄ ŁYŻECZKĄ. TO BZDURA :D W CIĄGU TYCH KILKU SEKUND (A NAWET KILKU MINUT) NIE MA MOŻLIWOŚCI, ŻEBY ZASZŁA REAKCJA, W KTÓREJ GLINKA MAGICZNYM SPOSOBEM PRZEJMIE METAL Z ŁYŻECZKI LUB NAGLE STRACI SWOJE WŁAŚCIWOŚCI. POWAŻNIE. NAWET GANDALF BIAŁY BY TAKIEJ SZTUKI NIE DOKONAŁ. ANI CZARODZIEJE Z HEROES III. ANI WIEDŹMA HORPYNA Z "OGNIEM I MIECZEM". KONIEC.
Pozdrawiam!
P.
Marzą mi się wakacje ostatnimi (zimnymi!) czasy...
Pierwsze, co w związku z tym przychodzi mi do głowy to kwiaty hibiskusa - czerwone, pachnące, bardzo delikatne w dotyku...
Kwitnący hibiskus :)
...a przy tym szalenie dobre dla skóry, jak się okazuje.
Hibiskus nie tylko doskonale oczyszcza, ale i łagodzi podrażnienia. Dodatkowo pozwala też zmniejszyć zaczerwienienia (pod zaczerwienieniem kryje się w tym przypadku paskudna kreatura zwana pryszczem ;)).
Może by tak zafundować sobie skuteczną - i przyjemnie pachnącą!!! - kurację oczyszczającą?
Tym razem dzielę się z Wami moją nową fascynacją. Mowa o maseczce Balm Balm zawierającej właśnie zmielonego hibiskusa, a także mąkę z brązowego ryżu i olejek eteryczny z geranium.
Mimo, że maseczka ma bardzo silne działanie oczyszczająco-złuszczające mogę ją z czystym sumieniem polecić "wrażliwcom", osobom cierpiącym z powodu pękających naczynek i tym bez kłopotów :) Bardzo delikatne złuszczanie, przyjemne uczucie napięcia i niesamowicie gładka skóra - tak powinien brzmieć opis produktu podany na opakowaniu przez producenta, bo to właśnie zapewnia ta maseczka. Ogólnie bardzo pozytywne zaskoczenie.
A propos: od czasu do czasu ktoś się do mnie zwraca z pytaniem o różnicę pomiędzy kosmetykiem naturalnym, a organicznym.
W zasadzie mogę wyjaśnić, jak ja to rozumiem, bo wokół terminów ekologiczny, naturalny, organiczny czy bio więcej jest zamieszania i mylnych informacji niż faktycznych danych :) W wielkim skrócie:
Kosmetyki naturalne to takie, które w składzie mają więcej niż 80% składników pochodzenia naturalnego - ekstraktów, wyciągów, sproszkowanych liści itd, itd. Z kolei kosmetykiem organicznym (od ang. organic) lub zamiennie ekologicznym mogę nazwać taki produkt, który zawiera składniki naturalne, ale przy tym pochodzące z ekologicznych upraw - bez pestycydów, sztucznych nawozów itp. Myślę, że to dość klarowne wyjaśnienie :D
Mam nadzieję, że komuś z Was przyda się ta recenzja - czułam się tym razem, jakbym zdradzała jakiś osobisty sekret ;)
A może ktoś już miał przyjemność stosować tą maseczkę?
Mahalo, że poświęciliście chwilę na przeczytanie moich zawiłych przemyśleń!