Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serum. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą serum. Pokaż wszystkie posty

czwartek, 7 czerwca 2018

3 lekkie sera do twarzy



Hej!
Mam dzisiaj 3 propozycje na lekkie serum do twarzy, zwłaszcza dla marudnych ;), bo składają się z max 5 składników i nie zawierają dodatku olejów.
Żeby było jasne - ja kocham oleje całkowicie i niezmiennie, ale wiem, że są też Ci, którzy się ich wystrzegają jak ognia ;)

Serum z witaminą C

- hydrolat z zielonej herbaty 9g - może być woda demineralizowana jeśli bardzo Wam zależy, ale trzeba będzie dodać do receptury sporo kwasu cytrynowego dla obniżenia pH. Można też zastosować hydrolat rumiankowy lub z kocanki, jeśli bardziej Wam odpowiadają.

- witamina C 1,5g - ja nie lubię przesadzać z ilością witaminy C i wcale nie zgadzam się z teorią "im więcej tym lepiej", dlatego trzymam się takiej, a nie innej ilości. Niestety nie można zastąpić tego proszku ze sklepu z półproduktami pokruszonymi tabletkami witaminy C z apteki (zawsze ktoś pyta) lub jej formą olejową.

- glukonolakton 1g - niezastąpiony :) nie dość, że zwiększa stabilność witaminy C, to jeszcze nawilża i przyspiesza regenerację. Warto kupić, bo będzie w połowie przepisów na ten rok zapewne ;)

- żel hialuronowy 3% 1g - może być również żel o innym stężeniu lub kwas hialuronowy wielkocząsteczkowy (w formie proszku), ale należy pamiętać, że kwas wielkocząsteczkowy musi być bardzo dokładnie wymieszany i spowoduje zgęstnienie serum.

- eco konserwant w płynie 3 krople - jeśli chcecie przedłużyć termin trwałości do 1 miesiąca. Jeśli nie, spokojnie zużyjcie sobie butelkę serum w 10-14 dni bez dodatku konserwantu.

Serum powinno być przechowywane w lodówce, niezależnie czy dodacie konserwant czy nie.

To konkretne serum powinno mieć pH 3-3,5, a co za tym idzie - może zostawiać na skórze poczucie szczypania lub pieczenia przez minutkę po aplikacji.  To normalne. Jeśli szczypanie utrzymuje się przez kilka minut, może to świadczyć o nadwrażliwości lub uczuleniu, więc podchodźcie ostrożnie.

Jeśli nie wiecie, jak ustalić pH kosmetyko obejrzyjcie TEN FILM.

Serum nakłada się na oczyszczoną skórę, przetartą tonikiem lub hydrolatem.
Wklepuje się kilka kropli, pozostawia na 5-8 minut do wchłonięcia, a następnie smaruje twarz kremem lub olejem.
Jeśli macie cerę bardzo wrażliwą - posmarujcie buzię kremem od razu po zaaplikowaniu serum.
Polecam używanie serum przez pierwszy tydzień rano i wieczorem, a następnie przez kolejne dni tylko wieczorami. Uważam, że najlepsze rezultaty uzyskuje się używając tego serum jako kuracji, przez maksymalnie 4-5 tygodni, a następnie odczekanie miesiąca lub dwóch zanim się do niego wróci. W mojej opinii to jest kosmetyk do stosowania 1-2 razy w roku. Ja je lubię szczególnie na jesień i wczesną wiosną, zanim zrobi się gorąco. Można go też używać latem, ale należy przykładać szczególną wagę do ochrony przeciwsłonecznej, na wszelki wypadek.
Jeśli dobrze pamiętacie, kiedyś dodawałam do niego ekstrakt z jabłka, ale z czasem (i częstymi zmianami składu) zdecydowałam, że lepiej sięgnąć po inne ekstrakty, które umieszczę w toniku, niż dodawać go tutaj.


Serum rumiankowe:

- hydrolat z rumianku 24g  - można zastąpić hydrolatem z bławatka lub lipy czy róży. Eksperymentujcie ;)

- mocznik 1,5g - trzymacie się receptury, bo za dużo mocznika zamiast nawilżenia może zafundować zupełnie inne rezultaty, których na twarzy byśmy nie chcieli ;)

- sorbitol 6g - na luzie można użyć roślinnej gliceryny lub żelu hialuronowego, wychodzą relatywnie podobne.

- ekstrakt z nagietka 0,3g - bo się skończył z rumianku ;) Oba się nadadzą. Możecie też wybrać inny ekstrakt w proszku, który odpowiada Waszej cerze. Robiłam je z ekstraktem z hibiskusa, czarnego bzu, lukrecji - działania zróżnicowane, ale zawsze było to serum warte rozmieszania i używania ;)

- kwas laktobionowy 1,5g - kluczowy i fantastyczny i po prostu kupcie sobie pudełko i zacznijcie układać owoce i wino w koszu z podziękowaniem xD, a tak poważnie, on tutaj robi robotę w departamencie nawilżania i kojenia zwłaszcza przy naczynkach, więc nie polecam go pomijać lub wymieniać na coś innego.

- eco konserwant w płynie 8-9 kropli - opcjonalnie, żeby przedłużyć trwałość, albo możecie nie konserwować i zużyć go w 3 tygodnie. Ja tak robię :D

Serum nie musi stać w lodówce, ale nie powinno być wystawione bezpośrednio na działanie promieni słonecznych.

Można go używać pod krem rano i wieczorem, jeśli tego wymaga Wasza buzia (np. przy odwodnieniu czy lekkich podrażnieniach)



Serum aloesowe:

- sok z aloesu 30g - wcześniej robiłam je na żelu aloesowym, ale zdecydowanie wolę tą leciutką wersję z sokiem. Udało mi się upolować butelkę naprawdę fantastycznego i po prostu musiałam machnąć na nim serum - jeśli macie alergię na aloes to po prostu zróbcie sobie inne serum ;)

- alantoina 0,6g - lubię zwłaszcza w kosmetykach do używania po całym dniu na słońcu, jeśli nie macie alantoiny możecie użyć NMF albo dodać więcej d-pantenolu

- d-pantenol 3g - przyspiesza gojenie i sprawia, że serum pięknie się wchłania.

- ekstrakt z lukrecji 0,6g - wcześniej robiłam z ekstraktem z czerwonego wina oraz z zielonej herbaty, były ok, ale to nie to co lukrecja ;)

- eco-konserwant w płynie 8-9 kropli - jak w poprzednim przepisie.

Serum nie musi być przechowywane w lodówce, ale warto je tam umieścić dla dodatkowego efektu chłodzenia - polecam!

serum można stosować samodzielnie lub pod krem, rano i/lub wieczorem - sami sprawdźcie, jak Wam najbardziej odpowiada :D

Mam nadzieję, że film i przepisy okazały się pomocne. Jeśli tak - dajcie znać w komentarzu, tutaj lub na YT, będę wiedziała, że warto przygotowywać kolejne tego typu odcinki.

Buziaki!
P.



czwartek, 2 lutego 2017

Produkt Tygodnia: rozświetlające serum IOSSI

Hej!
Zdecydowałam.
Raz na tydzień wygrzebię chwilę czasu, żeby naskrobać Wam posta z Produktem Tygodnia :)
Czasem to będzie kosmetyk pielęgnacyjny, czasem surowiec, czasem coś do makijażu. 
Coś, co mnie urzekło i uznałam, że będzie warte wspomnienia :)

Powiem uczciwie - posysam kosmicznie w robieniu zdjęć :D
Jakichś boskich ułożeń, flat lay'ów, ani dekoracji nie będzie. 
Skupmy się na tym, że chodzi o treść, nie o obraz ;)

Dzisiaj mam dla Was kilka słów tym gagatku:




Zacznijmy od tego, że moje przywaliło mini-katastrofę jakoś tak tydzień po otwarciu ;) 
Pipeta do dziś nie może się wyprostować po tym wypadku :P

Używałam go dzień w dzień do masażu twarzy i zostawiałam na noc zamiast kremu. 
Podobało mi się tak bardzo, że kiedy tylko odwiedziła mnie przyjaciółka - przymusiłam ją delikatnie, żeby się położyła na kanapie i dała sobie zrobić domowe-SPA ;) 
Łatwo poszło - już właściwie w połowie zdania była gotowa do akcji ;)
Wszystkie kroki przeszły pięknie, doszłam do masażu twarzy tym właśnie serum, po czym odstawiłam je do pojemnika, zaczęłyśmy gadać, robić jakieś inne rzeczy i ... po kilku godzinach okazało się, że butelka nie była do końca zakręcona, serum się przewróciło i straciłam 4/5 butelki ;(

Rozpacz. Dosłownie.
Bo serum okazało się w moim przypadku strzałem w 10. 

Ślicznie nawilża, cera jest rano gładka, miękka i - choć rzadko to mówię - faktycznie jest rozświetlona. 

Bardzo przyjemnie koi i łagodzi podrażnioną skórę, a jednocześnie przyjemnie ją napina. 

Myślę, że osoby z mieszaną przesuszoną, suchą, dojrzałą albo naczyniową cerą bardzo się z nim polubią. Przy tłustej lub trądzikowej moim zdaniem będzie już trochę za ciężkie.

Jest dość gęste, dzięki czemu dobrze nadaje się do masażu, ale wchłania się bardzo długo i pozostawia uczucie tłustości na twarzy. Dla mnie to żaden problem, nawet to uczucie lubię, ale postanowiłam dać znać na wypadek, gdyby ktoś postanowił pomarudzić ;)
 
Próbowałam dodawać 1-2 krople do kremu, jak mam to w zwyczaju, ale 3-go dnia zmieniłam zdanie i poszłam po szerokości ;) 
Zdecydowanie silniejsze rezultaty widziałam po grubszej warstwie i konkretnym masażu twarzy.

Serum ma dość intensywny kolor, ale nie odbarwia skóry. 
Barwi natomiast białe poduszki, jeśli się je nałoży wieczorem ciężką ręką ;)

Zapach mi nie przeszkadza - taki jest różano-olejowo-sianowaty ;) W moim klimacie ;P

O składzie nie będę za dużo mówić - rewelacja. 
Naprawdę dla mnie rewelacja. 
Jeśli Wam się nie chce robić serum samodzielnie (totalnie się da!), to warto na tej butelce zawiesić oko ;)

Znacie, lubicie, nie pasuje Wam? Dajcie znać :)
Buziaki!
P.

piątek, 30 grudnia 2016

TURBO-PETARDA, czyli przepisy na 3 domowe kosmetyki na naparach ziołowych!




Hej.
Przygotujcie się na ostatni i najdłuższy post tego roku :D

Robimy dzisiaj 3 kosmetyki na bazie naparów ziołowych.

Tonik na naparze z mięty pieprzowej
- d-panthenol 4 ml - ewentualnie możecie dodać zamiast niego 6 ml sorbitolu, ale D-Pabthenol się nieco lepiej sprawdza ;)
- ekstrakt z zielonej herbaty w płynie 5 ml - tutaj możecie zaszaleć i zamienić ekstrakt z herbaty na gotu kolę, kocankę, aloes, ginko biloba, arnikę - czego Wam potrzeba ;)
- gliceryna roślinna 10 ml - jeżeli się bardzo upieracie, że gliceryna szkodzi Waszej cerze możecie ją zastąpić żelem hialuronowym, sorbitolem albo po prostu dodać więcej naparu. Ja się z nią bardzo lubię, więc umieszczam ją namiętnie w moich tonikach ;) Jeśli nie znajdziecie roślinnej - możecie kupić w aptece zwykłą.
- napar z mięty pieprzowej 180 ml - łyżkę stołową suszonej mięty zalewamy 200 ml zagotowanej wody demineralizowanej, pozostawiamy pod przykryciem na 5-8 minut, odcedzamy. Możecie też sięgać po inne zioła - rumianek, chaber, malwa ;) Pamiętajcie tylko o tym, że zioła mają różne właściwości, więc działanie toniku również ulegnie zmianie.

Tonik w takiej formie należy przechowywać w lodówce przez maksymalnie tydzień.
Jeśli chcecie przedłużyć jego trwałość możecie dodać do receptury na samym końcu ok 10 ml alkoholu etylowego (spirytus) albo jakiegoś naturalnego konserwantu zgodnie ze stężeniem określonym przez producenta. Po dodaniu konserwantu lodówka nie jest wymagana ;)

Tonik ma spełniać 3 funkcje - przywracać równowagę pH, odświeżać i nawilżać :) Dlatego mogą po niego sięgnąć tak samo 16 jaki i 60 latki ;)
Polecam sprawdzić papierkiem lakmusowym jakie pH ma Wasz tonik i jeśli okaże się za wysokie - dodać odrobinkę kwasu mlekowego lub cytrynowego, aby obniżyć je do poziomu ok 4,5
Jeśli macie problem z ustalaniem pH - obejrzyjcie koniecznie TEN ODCINEK.

Sposób użycia: Tonikiem można spryskiwać/przecierać twarz rano i wieczorem omijając okolice oczu albo może on stanowić bazę dla maseczek.
Wystarczy sięgnąć po łyżeczkę dowolnej glinki lub 2 łyżeczki mąki owsianej i połączyć ją z 2-3 łyżeczkami toniku. Po wymieszaniu otrzymacie odświeżającą, oczyszczającą maseczkę.


Esencja na naparze z korzenia lukrecji
- glukonolakton 2 g - jedyne, co mi się tutaj sprawdziło do tej pory poza glukonolaktonem to kwas laktobionowy.
- NMF 3 ml - można tu sobie pozwolić i zamienić go na glicerynę, sorbitol, więcej żelu hailuronowego, ekstrakt w płynie nawilżający - coś co nam podniesie poziom nawilżenia skóry po prostu :)
- bioferment z aceroli 2 ml - ja go po prostu uwielbiam w tej recepturze! Pomaga tak pięknie rozjaśniać zmiany na skórze, że aż miło :) Jeśłi nie zależy Wam na rozjaśnianiu przebarwień możecie śmiało zastapić go ekstraktem na wasz problem - bluszcz na rozszerzone pory, ginko biloba na naczynka, oczar na trądzik itd, itd, itd - wybór na rynku jest ogromy :D
- żel hialuronowy 5 ml - ja używałam 3% ale jeśli macie inny - też bedzie się nadawał. Bez niego esencja niespecjalnie będzie spełniała swoją rolę.
- żel aloesowy 10 ml - można dodać po prostu więcej żelu hialuronbowego, jeśli macie uczulenie.
- napar z korzenia lukrecji 30 ml - celowo wybrałam tu lukrecję, bo nie dość, że działa kojąco i łagodząco to jeszcze pomoże przy zmianach na skórze, dzięki czemu można będzie używać tej esencji tak samo przy trądziku, jak i przy suchej, podrażnionej cerze. Mówiąc uczciwie - nigdy nie próbowałam wykorzystywać innych części lukrecji, zawsze stawiam na korzeń ;) Zaparzamy jak w poprzedniej recepturze tylko w proporcji łyżka suszu na 100 ml zagotowanej wody demineralizowanej.

Esencja nie musi stać w lodówce. Powinniście zużyć ją mniej więcej w ciągu 15 dni. Oczywiście jeśli chcecie przedłużyć jej trwałość warto dodać alkoholu etylowego (spirytus) w ilości ok 2,5 ml albo środka konserwującego stosownie do stężenia zalecanego przez producenta.

Esencja ma silnie nawilżać i wygładzać cerę, pomagać w rozjaśnieniu przebarwień (np. posłonecznych) i drobnych blizn potrądzikowych, poprawić napięcie.
Młodsze osoby bardziej skorzystają, jeśli będą stosować ją w charakterze maseczki silnie nawilżającej raz na jakiś czas.
Te z bardziej suchą albo dojrzałą cerą mogą wprowadzić ją do pielęgnacji jako stały krok codziennie wieczorem - po toniku, a przed serum czy kremem.

Sposób użycia: Kilka kropli esencji delikatnie wklepać w umytą cerę, przetartą uprzednio tonikiem.
Można też nasączyć nią maseczkę w tabletce/papierową maseczkę wyciętą z ręcznika papierowego czy maseczkę ryżową. Jeśli nie pamiętacie, jak zrobić maseczkę ryżową - obejrzyjcie TEN ODCINEK.


Serum TURBO-PETARDA na naparze z kwiatów lawendy
Wyjątkowo w tej recepturze nie podaję żadnych zamienników. Przerobiłam tyle różnych wariacji i kombinacji, że po 6 miesiącach mówię uczciwie - zróbcie taką, jaką ją zaplanowałam :)

- ekstrakt płynny z alg 3 ml
- olej z rokitnika 2 ml -
- olej z arniki górskiej 3 ml
- olejowa witamina C 5 kropli
- witamina E 3 krople
- żel hialuronowy 10 ml - polecam jednak wybrać 3%
- d-panthenol 1 ml
- guma ksantanowa 0,5 g
- napar z kwiatów lawendy 20 ml - tutaj ważna sprawa. Jeśli chcecie, żeby Wasze serum miało bardziej płynną konsystencję, musicie w tym miejscu dodać większą ilość naparu. Nie powiem dokładnie ile, bo to będzie zależało od Waszych preferencji. Po prostu w trakcie mieszania obserwujcie, jak bardzo Wasz kosmetyk gęstnieje i oceniajcie, czy już Wam odpowiada. Napar przygotowałam z łyżeczki lawendy zalanej 50 ml zagotowanej wody destylowanej.

Najważniejsze to wymieszać najpierw podstawową ilość naparu z d-panthenolem i gumą ksantanową, a następnie dodać pozostałe składniki. W razie czego możecie jeszcze dodać więcej naparu pod koniec.

Serum można trzymać bez konserwantów w lodówce przez około 2 tygodnie, albo dodać 2,5 ml alkoholu etylowego lub naturalnego konserwantu zgodnie z zaleceniami producenta i postawić w szafce, z daleka od grzejnika i promieni słonecznych na dłuższy czas.

Serum ma działaś wzmacniająco, nawilżająco, łagodząco. Mimo dodatku olejów formuła jest bardzo lekka i szybko się wchłania, przez co mogą je stosować osoby nawet o bardzo tłustej skórze.
Pomaga w regeneracji i gojeniu, przynosi ulgę przy nieprzyjemnym ściągnięciu np. po zmianie wody albo po ekspozycji na wiatr i deszcz.

Uwaga! Z powodu sporego dodatku oleju z rokitnika serum może nieco zabarwić skórę na żółto, dlatego stosujcie niewielką ilość kosmetyku na noc, a rano dokładnie oczyśćcie cerę. Zdarzało mi się też, że przy aplikacji większej ilości poplamiłam sobie pościel. Mimo wszystko było warto :)

Sposób użycia: NIEWIELKĄ ILOŚĆ serum rozprowadzamy na oczyszczonej i stonizowanej skórze twarzy, szyi i dekoltu, następnie nakładamy olej lub krem. Kosmetyk powinien być stosowany na noc.
Serum można też wykorzystać raz w tygodniu jako maskę na noc: oczyszczoną i stonizowaną cerę smarujemy nieco większą ilością serum i pozostawiamy na całą noc. Również polecam aplikować kosmetyk na szyję i dekolt.

Mam nadzieję, że przepisy się przydadzą.
Szczęśliwego nowego roku i pamiętajcie, że zwierzęta mają głęboko w ..., że fajerwerki pięknie wyglądają.
Bawcie się bezpiecznie
P.

wtorek, 27 września 2016

Madara SOS - czy warto?



Hej :)
Już jakiś czas temu znalazłam w skrytce pocztowej krem i serum Madara z nowej serii SOS.
Dzisiaj mam dla Was recenzję :)
Przyjemnego wieczoru!
P.

piątek, 20 maja 2016

Serum do twarzy: proste i skuteczne przepisy na domowe kosmetyki :)



Dzisiaj mamy 3 przepisy na proste, ale bardzo skuteczne domowe sera do twarzy :)
Jedziemy z koksem, bo będzie długaśny post ;)

Dwufazowe serum różane:
- hydrolat różany16 ml - możecie zastąpić go pomarańczowym i wyjdzie Wam serum pomarańczowe itd. Świetnie pasuje hydrolat z habra lub rozmarynu :)
- żel hialuronowy 3% 8 ml - jeśli nie macie 3% możecie zastąpić go 1% lub 2% - będzie po prostu nieco słabiej nawilżał.
- NMF 6 ml - to środek nawilżający, jeżeli go nie macie możecie próbować zastąpić go sorbitolem (ta sama ilość) lub d-panthenolem. Nie będzie działało identycznie, ale również wyjdzie fajny kosmetyk.
- olej jojoba 5 ml - możecie dać tutaj olej różany albo arganowy jeśli lubicie.
- skwalan z oliwek 10 ml - w ostateczności sięgnijcie po olej kokosowy frakcjonowany, ale serdecznie zachęcam do trzymania się skwalanu ;)
- olej makadamia 4ml - działa ujędrniająco w tym serum i warto go zachować. Ewentualnie możecie zastąpić go olejem marula lub z nasion truskawek.
- witamina E 1 ml - niezastąpiona :)

Kosmetyk ma dużo prostszy skład w porównaniu do serum AMB - nie chciałam dodawać dużej ilości ekstraktów, żeby zabarwić go na różowo i pominęłam konserwanty. Można dorzucić troszkę ekstraktu z buraka, żeby było różowe ;) Ponadto moja faza tłuszczowa jest żółta, bo olej jojoba jest nierafinowany. Chciałam, żeby wiele osób mogło skorzystać z przepisu :)

Serum powinno być zużyte w ciągu 2 miesięcy od przygotowania.

Sposób użycia: silnie wstrząsnąć. Nakładać na twarz i szyję przed lub zamiast kremu. Można stosować na dzień i na noc.

Regenerujące serum do skóry problematycznej:
- alantoina 0,5 g - będzie łagodziła, zwłaszcza jeśli wokół wyprysków zostają Wam suche, łuszczące się skórki, nie polecam jej opuszczać.
- niacynamid 1,5 g - jeśli macie cerę z wypryskami i bluznami potrądzikowymi to polecam się polubić z tym składnikiem. Pomaga w rozjaśnianiu przebarwień, goi stany zapalne, pomaga utrzymac odpowiednią wilgotność i jeszcze działa przeciwzmarszczkowo. Dla trądzikowej, a nie koniecznie nastoletniej cery - jak znalazł.
- d-panthenol 5 g - ewentualnie dajcie sorbitol, jeśli już koniecznie musicie ;)
- żel hialuronowy 1% 10 g - 1% wystarczy, ale jeśli np. z powodu słoneczka za oknem skóra się Wam buntuje i przesusza możecie śmiało podnieść % do 2 a nawet 3 ;)
- żel aloesowy 5 g - przyspiesza gojenie wyprysków, jeśli macie sok z aloesu też będzie super. Dla osób uczulonych na aloes proponuję zwiększyć ilość żelu hialuronowego, albo sięgnąć po żel z żyworódki ;)
- hydrolat rumiankowy 8,5 g - wybrałam go, by łagodził skórę, która latem płata figle. Możecie spokojnie zastąpić go hydrolatem z zielonej herbaty czy czystka.

Pominęłam konserwanty, bo zarówno żel hialuronowy, jak i żel aloesowy je zawierają :)

Serum powinno być zużyte w ciągu 6-8 tygodni od przygotowania.

Sposób użycia: nakładać niewielką ilość na oczyszczoną skórę twarzy, omijając okolice oczu. Wklepać ulubiony krem lub olej. Można stosować rano i wieczorem, według potrzeb.

Intensywne serum do cery suchej i/lub dojrzałej:
- olej z arniki 10 ml - możecie zastąpić go olejem żywokostowym albo lnianym, a nawet jojoba :)
- olej marula 8 ml - ewentualnie arganowy lub makadamia
- olej z pestek malin 7 ml - może być olej z nasion pomidora albo awokado zielony :)
- witamina C olejowa 2 ml - absolutnie nie może być witamina C w proszku. Musi być forma olejowa.
- witamina E 1 ml - ponownie - niezastąpiona :)

Zestaw witamin i wybrane przeze mnie oleje pomogą nie tylko nawilżyć, ale też podziałaś przeciwzmarszczkowo, lekko rozjaśniająco i wzmacniająco. Z całą pewnością cera z zaczerwienieniami i naczynkami pokocha to serum.

Zużyć w ciągu 4 miesięcy od przygotowania.

Sposób użycia: 4-6 kropli wklepać w oczyszczoną cerę lub 1-2 krople dodać do niewielkiej ilości kremu, rozmieszać w zagłębieniu dłoni i nakładać na twarz. Do stosowania na noc.

Doceńcie proszę włożoną w film i posta pracę zostawiając komentarz, albo łapkę w górę na YouTube :)
Buziaki i powodzenia w domowych produkcjach!
P.



czwartek, 7 stycznia 2016

Jak w różanym ogrodzie... a to sklepnaturalny.pl ;)

Dzień dobry :)
Jakiś czas temu pokazywałam Wam mój absolutny Must Have - nowy krem do rąk (poczytacie o nim TUTAJ) - na marginesie zaraziłam nim już chyba pół rodziny :)

Dzisiaj Wam troszkę opowiem o kolejnym produkcie AnneMarie Borlind, który znalazłam w sklepnaturalny.pl  Krem do rąk pochodzi z tego samego miejsca:) Warto zajrzeć, bo mają całkiem bogatą ofertę naturalnych kosmetyków, a sam sklep jest przejrzysty i przyjemnie się po nim porozglądać ;) A wracając do kosmetyku...

Mowa o tym cacku:


Dwufazowa pielęgnacja różana, bo tak się nazywa, była dla mnie na początku taką troszkę zagadką. Producent nie określa jasno, co to jest za produkt. Słowo serum nie padło, tonik też nie... no po prostu pielęgnacja i już ;)
Jak widzicie na zdjęciu jest to dwufazówka w butelce z (genialną swoją drogą) pompką. Kosmetyk należy silnie strząsnąć, żeby fazy się połączyły, a następnie zaaplikować na oczyszczoną twarz. Można go używać rano i wieczorem.
Po wymieszaniu wygląda tak:



Na opakowaniu widnieje informacja, że można - jeśli zajdzie taka potrzeba - nałożyć na to krem na dzień lub na noc. Uznałam, że będę traktować gagatka jako serum na noc i zastępnik kremu na dzień :)
Rano więc nakładam go samego i pozostawiam na 15 minut do wchłonięcia. Wieczorem wcieram go delikatnie w twarz i szyję, a następnie stosuję albo olejek albo krem - to zależy, czego moja skóra potrzebuje po całym dniu.

Jeśli chodzi o działanie - jestem bardziej niż zadowolona! Skóra jest nawilżona, ale absolutnie nie obciążona. Czuję gładkość pod palcami i mam pewność, że nie będzie nieprzyjemnego poczucia ściągnięcia w ciągu dnia - produkt daje naprawdę długotrwałe nawilżenie.



Jak widzicie konsystencja jest bardzo płynna - po wstrząśnięciu preparat rozprowadza się przyjemnie na twarzy. Wystarcza jedna pompka, żeby posmarować dosłownie całą buzię. Ja szczególnie nie omijam okolic oczu. Wręcz przeciwnie - mam wrażenie, że ta drufazowa pielęgnacja to świetny "podkład" pod krem pod oczy.

No i ten zapach... Zatrzymajmy się na chwilę w tym miejscu, żeby powąchać - o mmmmmmamo. Jeśli lubicie zapach różany - zakochacie się w tym kosmetyku! Ja kiedyś nie przepadałam za różą, ale z czasem jakoś się przekonałam. Teraz - uwielbiam :D

Poniżej dla zainteresowanych wrzucam skład:



Na dzisiaj to już wszystko, ale spokojnie - sterta rzeczy, o których koniecznie muszę Wam opowiedzieć rośnie ;)

Życzę Wam cudownego dnia i... zapraszam jutro przed telewizor :)
W piątkowy poranek będę gościem w Pytanie na Śniadanie w TVP2 :) Będzie słodko i o domowych kosmetykach oczywiście ;)
Buziaki!
P.

sobota, 2 stycznia 2016

Gościnna Recenzja: Dermika Hialiq Spectrum

Hej!
Nawałnica pytań o produkty dostępne w drogeriach lub aptekach, szczególnie dla osób o cerze dojrzałej (ale też trądzikowej i baaaaaardzo jasnej ;) ) nie słabnie :) Wręcz przeciwnie - rośnie w siłę ;) Jako, że moja cera jeszcze taka całkiem dojrzała nie jest (i kilka składników zafundowałoby mi nieprzyjemności, bo mam uczulenie) - poprosiłam moją znajomą o polecenie jakiejś serii drogeryjnej dla Pań 50+
Basia testowała już ze mną serum Nikel, o którym pisałam TUTAJ. Dzisiaj mam dla Was coś w stylu recenzji/wywiadu na temat tych kosmetyków:



Czarszka: Jak oceniasz swoją cerę?
Basia: Dojrzała, normalna, odporna, to znaczy nie jest wrażliwa, mogę używać wielu kosmetyków.

C: Jak oceniasz konsystencję kremów i serum?
B: Konsystencja super. Krem i serum do twarzy nie rolują się, krem pod oczy szybko się wchłania. Powiedziałabym, że wszystko się tak ślizga po twarzy, nie trzeba niepotrzebnie naciągać skóry.

C: A jak zapach, odpowiadał Ci?
B: Bardzo neutralny, ale ja nie lubię mocno pachnących kremów, więc to dobrze.

C: Masz jakieś uwagi do opakowań?
B: Są lekkie, więc zabiorę je ze sobą na wakacje. Poza tym, że pękła jedna nakrętka, nie mam nic złego do powiedzenia. Chociaż mogło być tak, że trochę ja za mocno chciałam zamknąć [śmiech]

Hialuronowy krem uelastyczniający


C: Jak stosowałaś te kosmetyki?
B: Rano i wieczorem, codziennie. Najpierw trochę serum, krem pod oczy, a na koniec krem. Jak każdy krem do tej pory [śmiech]

C: Zauważyłaś jakieś zmiany po miesiącu używania?
B: Jestem zadowolona z nawilżenia, mięciutka skóra, nic mnie nie podrażniło, ale mnie bardzo rzadko coś uczula. Ten podkład, który mi poleciłaś na lato [krem CC Bourjois] dobrze się na to nakładał, i nie zauważyłam, żeby się jakoś specjalnie ścierał lub zbierał w zmarszczkach.



C: To ma być seria mocno nawilżająca, z kwasem hialuronowym. Robiłam wcześniej dla Ciebie serum z tym kwasem, takie w buteleczce z pipetą z ciemnego szkła - możesz to jakoś porównać, ocenić działanie?
B: Porównać raczej nie, bo to serum od Ciebie było żelowe, a to są kremy. Chyba, że o nawilżenie pytasz, to Twoje nawilżało mocniej. Chociaż powiem Ci, że te z niebieskim paskiem [Dermika Hialiq Spectrum] nawilżają bardziej niż ten różowy [Vichy Idealia], który miałam wcześniej. Jestem bardzo z nich zadowolona, kupię na pewno następne opakowanie.

C: A jak oceniasz działanie przeciwzmarszczkowe?
B: To chyba Ciebie powinnam zapytać [śmiech] Moim zdaniem skóra jest wygładzona, wiadomo, że zmarszczki nie znikną, ale ogólnie cera jest gładsza i lepiej wygląda, zwłaszcza rano.

C: Dziękuję za pomoc ;)
B: Nie ma za co, z takimi rzeczami możesz śmiało przychodzić [śmiech]

Jak wspominałam - mi niestety nie po drodze z tą linią, ze względu na skład (peg'i i parabeny się nie lubią z moją cerą), chociaż nie powiem, czasem się skuszę na maseczkę w saszetce Alabaster ;)

Jeśli macie swoich faworytów z drogerii, których możecie naprawdę z przekonaniem polecić - piszcie koniecznie komentarze! Podzielcie się swoimi odkryciami :)
Pozdrawiam!
P.

czwartek, 25 czerwca 2015

Krem na noc na spontanie :D


Hej :)
"Doprawiałam" sobie krem na noc i przy okazji pomyślałam, że może Wam się taka opcja spodoba :D
Zapewne większość z Was ma w domu jakieś naturalne oleje - spróbujcie "podpompować" działanie swoich kosmetyków :D

Dzisiaj mieszałam:
- organiczny multikrem Bjobj
- serum różane z podwójnym kwasem hialuronowym Calaya
- olej z czarnej porzeczki Calaya
- olej z nasion truskawek Calaya

Proporcje "obliczane na oko" :D
Wykręciliście ostatnio coś ciekawego?
Pozdrawiam!
P.

środa, 8 kwietnia 2015

Nikel, czyli coś dla uczuleniowców i serum na rozszerzone pory :)

Hej!
Dzisiaj trochę Wam opowiem o kosmetykach, które trochę mają upiększać, a trochę rozwiązywać problemy.
Pierwszy raz miałam w ręku chorwacki kosmetyk - muszę przyznać, byłam bardzo ciekawa ;)
Naczytałam się wcześniej i naoglądałam na YT o maseczce do twarzy z pietruszką, więc krem z pietruszką wydał mi się potwornie interesujący. Pełna nazwa już totalnie zadziałała, jak magnes: Krem Łagodzący Podrażnienia do Skóry Wrażliwej z Pietruszką:


Krem ma za zadanie nawilżać i ukoić podrażnioną skórę. Dla uczuleniowca w sam raz. Zwłaszcza, jeśli się Wam przytrafia smarowanie buzi maścią, po której policzki czy czoło przypominają coś między skorupą żółwia a stopą słonia ;)
Faktycznie nawilżenie jest odczuwalne szybko i na długo. Mimo to krem nie jest ciężki - wchłania się szybko i daje ładny, zdrowy wygląd skóry. Nie miałam problemu z nakładaniem makijażu, nie zauważyłam też, żeby coś się gorzej na twarzy trzymało w ciągu dnia.
W kwestii łagodzenia - mogę Wam śmiało polecić ten kosmetyk. Wysypki pokarmowe, po kosmetykach do pielęgnacji, czy kolorowych, wszystko jedno. Poradził sobie znakomicie. Na tyle go polubiłam, że smarowałam nawet podrażnioną okolicę oczu - nawet po przetarciu skóry wacikiem z płynem micelarnym nie było szczypania, ani pieczenia.
Moim zdaniem to będzie strzał w dziesiątkę u osób z trądzikiem różowatym, albo cerą naczynkową, zwłaszcza podatną na zmiany temperatury czy pogody - naprawdę dobrze łagodzi.
Ogólnie skład mi się też bardzo podoba: witamina C, witamina E, wyciąg z pietruszki, shea, bioflawonoidy - jest na czym oko zawiesić ;)
Konsystencja jest bardzo przyjemna - ani za gęsta, ani za rzadka. Ot krem :) Rozprowadza się łatwo na skórze i jest wydajny, a na to zawsze zwracam uwagę przy produktach z wyższej półki.
Opakowanie też jest całkiem przyjemne, bo pod koniec wystarczy przeciąć tubę, żeby wygrzebać ze środka końcówkę :)


Razem z kremem sprawdzałam też Serum Minimalizujące Pory z Oczarem Wirginijskim.
Nie mam pojęcia dlaczego, ale się spodziewałam, że to będzie serum o konsystencji olejku :)
Tymczasem okazało się, że w butelce siedzi ultralekki płyn o mlecznym kolorze. Zapach przyjemnie ziołowy, wchłania się w kilka sekund, nie ściąga, nie wysusza, lekki i niekomedogenny... ale co z tymi porami?

Ja problemu rozszerzonych porów nie mam, za to miałam jedną chętną damę 50+, która była na tyle miła, że używała produktu przez 4 tygodnie i podzieliła się obserwacjami. W sumie podzieliłyśmy się buteleczką i każda z nas jeszcze ma trochę w zanadrzu ;)


 


U rzeczonej damy pory są bardzo rozszerzone na policzkach obok nosa (nie dała się niestety namówić na zdjęcia :/ ), cera łatwo się przetłuszcza i szybko świeci, nawet upudrowana. Po pierwszym tygodniu różnicy w porach nie było widać, jeśli natomiast chodzi o świecenie - sama byłam lekko zdziwiona. Makijaż ładniej wyglądał, nie spływał tak szybko i to właśnie z powodu tego zredukowanego przetłuszczenia. Nie zmieniła nic w swojej pielęgnacji poza dodaniem serum, więc to raczej jego zasługa. W połowie 3 tygodnia pory były już bardziej obkurczone, ale nadal nie zmniejszone - tego mówiąc szczerze nie oczekiwałam, ale i tak rezultaty mnie przyjemnie zaskoczyły. Cera wygładzona, promienna, bardziej matowa - co tu dużo mówić, moja testerka zdecydowała się kupić buteleczkę dla siebie :)


U mnie na buzi było widać wyraźne wygładzenie, długotrwały mat i przyjemne napięcie.
Ogólnie bomba :) Z przyjemnością nasączałam nim maseczki w tabletce, żeby dłużej podziałało na cerze :)
W składzie dwa hydrolaty, ekstrakt z oczaru i - lojalnie uprzedzam uczulonych - aloes. Muszę spróbować zrobić w domu podobną formulację! Koniecznie!
Tymczasem osobom z przetłuszczającą się cerą, rozszerzonymi porami i problemem świecenia z czystym sumieniem mogę polecić gotowca ;)
Dzięki za poświęcony czas :)
Pozdrawiam!
P.

wtorek, 25 lutego 2014

Wielki powrót: Jabłkowe serum z witaminą C!

Witajcie!
Z wielką przyjemnością prezentuję moje serum z witaminą C w nowej odsłonie!
Nadal niweluje przebarwienia i ślady po pryszczach, nadal uspokaja cerę i zmniejsza zaczerwienienie oraz nadal nawilża cerę :) Tylko, że wywaliłam ze składu aloes (czasem sobie i tak dolewam, tylko w filmie go nie umieściłam ;)), z myślą o tych z Was, które mają na niego niemiłe reakcje skórne.

Składniki:
- 1-1,5g witaminy C - powiem to wprost - jeśli w ogóle macie zamiar robić w domu kosmetyki, kupcie wagę. Może być kuchenna, aby odmierzała do grama. Nie da się wszystkiego przeliczyć na mililitry.
- 5ml wody do iniekcji, destylowanej lub demineralizowanej. Nie używajcie kranówki, nawet przegotowanej ani wody butelkowanej do picia. One po prostu się nie nadają.
- 5ml hydrolatu z zielonej herbaty (lub innego nawilżającego) albo soku z aloesu, żeby zmiękczyć cerę, wygładzić ją troszkę i wzbogacić serum o właściwości tego składnika.
- 2ml ekstraktu w płynie z jabłka lub innego, który odpowiada potrzebom Waszej cery.

Przez pierwszy tydzień polecam stosowanie dwa razy dziennie, każdego kolejnego dnia - raz dziennie.
Serum należy trzymać w lodówce. Bezwzględnie.

Mam nadzieję, że film Wam się podobał i że ucieszyły się te osoby, które tak długo czekały na przepis :)
Pozdrawiam!
P.

piątek, 20 grudnia 2013

Znikające posty, nowe przepisy na kosmetyki i pytania bieżące :)

Cześć wszystkim.
Sytuacja jest taka, że zaczęliście pytać, co się dzieje z moim blogiem i kanałem YouTube, bo znikają moje filmy.
Otóż możecie być spokojnie - nikt mi się nie włamał na konto, ani nie okazało się, że kosmetyki są niedobre - zabawne, że takie akurat opcje braliście pod uwagę ;)

Jako najpopularniejsze filmy na moim kanale pojawiały się przepisy na domowe kosmetyki.
Były to filmy nagrane kilka lat temu, w bardzo bardzo słabej jakości, z szumami, bez oświetlenia.
Nie mówicie, że to nic, bo z czasem każdemu zaczyna to przeszkadzać.
Gdybym teraz nagrała film kamerką internetową pewnie spotkałby mnie lincz ;)

Filmy z kanału i bloga zaczęły znikać, ponieważ je wykasowałam z powodu marnej jakości nagrania właśnie. Pomalutku będę zastępować je nowymi, na których widać i słychać jak należy.
Większość przepisów pozostanie bez zmian, ponieważ nie widzę potrzeby ingerowania w skład. Część natomiast nieco się zmieni, bo mam teraz szerszą wiedzę i dostęp do nowych składników.

Mam już przygotowaną listę starych nagrań do odtworzenia oraz drugą, znacznie dłuższą - pomysłów na kolejne filmy.

W międzyczasie będę wrzucać Wam na bloga nagrania z przepisami, które przygotowuję dla Calaya.pl - nowy przepis w każdy piątek. Do tej pory pojawiły się już:

- Tonik z niebieską glinką:


- Dwufazowy olejek antycellulitowy do masażu:


- Migdałowa pasta do mycia twarzy:


- Ujędrniająca maseczka spirulinowa:


- Pasta na wypryski:


- Zielone serum nawilżające:


- Balsam do ciała w kostce, który obejrzycie TUTAJ, ale jakimś cudem miniaturka nie wskakuje - wybaczcie :)

Zestawy Zielona Wstążka na razie są dostępne dla pasty na wypryski, balsamu do mycia twarzy, toniku z glinką, maseczki spirulinowej, a za kilka godzin rusza zestaw z serum nawilżającym. Robię, co w mojej mocy, żeby zorganizować fajne opakowania, więc trzymajcie kciuki ;)

Pani z All In Packaging zdradziła mi, że sklep allegro ruszy od stycznia ;)
Tymczasem życzę miłego oglądania i dzięki za tak pozytywne przyjęcie nagrania z faktami o mnie ;)
Pozdrawiam!
P.

wtorek, 10 grudnia 2013

Potrójny Eliksir Różany!


Hej :)
Szybciutko podaję recepturę.
Ponieważ na bank będzie wiele pytań - będę na bieżąco edytować tego posta i umieszczać w nim odpowiedzi.
Produkt opracowałam z myślą o uroczej damie, której już do nastolatek nie zaliczamy ;), ma cerę suchą i chciałaby ją nawilżyć i ujędrnić.
Pomyślałam, że może dla mamy, cioci lub babci (albo dla siebie) chcielibyście machnąć takie cudo na Święta, więc pospieszyłam się z edycją.

Nie opisuję, jak go wykonać, bo macie film :)

Składniki (jeśli się dało - nazwa jest jednocześnie linkiem do produktu):
- masło shea surowe 3,5g
- olej różany organic 5g
- emulgator z oliwy z oliwek 4g
- hydrolat różany lub napar z płatków róży 9,5ml
- ekstrakt w płynie kocanka 5ml
- ekstrakt w płynie malina 5ml
- witamina E 1ml
- żel hialuronowy 1% 10ml
- kolagen S naturalny 2,5ml
- olejek eteryczny z drzewa różanego 5 kropli
- ekologiczny środek konserwujący 2ml

Miłego dnia bobaski ;)
P.

niedziela, 27 października 2013

Maseczka i olejek na przesuszoną buzię :)


Hej!
Szybka - dość - recenzja dwóch produktów, na które trafiłam w ramach mojej mini-batalii z przesuszoną buzią.Sporo z Was pisze, że macie kłopoty z suchą cerą, a niekoniecznie chcecie stosować polecane przeze mnie czyste masła lub oleje, więc dzisiejszy film powinien się przydać ;)
Opowiadam o Olejku do twarzy Róża Japońska i Szafran z Orientany i Calming Skin Therapy maseczce głęboko nawilżającej Aubrey.
Jeszcze tak na marginesie: ktoś byłby zainteresowany przepisem na balsam oczyszczający do twarzy (coś jak Cleansing Balm EH, Clinique Cleansing Balm lub Hot Cloth Cleanse and Polish Liz Earle)?
Dajcie znać!
P.

niedziela, 24 marca 2013

Luksusowe serum pod oczy, a co :D


Hej!
Nie mam dla Was czasu ostatnio, za co bardzo przepraszam. Cierpliwości - postaram się w końcu odpowiedzieć na wszystkie komentarze i wiadomości.

Dzisiaj (a w zasadzie już od tygodnia) mam dla Was przepis na moje ukochane serum pod oczy.
Wszystko, czego potrzebujecie to:

- olej arganowy - 7 części :)

- olej z pestek winogron - 3 części :)

- żel hialuronowy 1% - 5 części ;)

Po prawdzie wszystko trzeba wymieszać w odpowiednich proporcjach :D
Można to mieszać na dłoni, ale ja postanowiłam zrobić butelkę i móc po nią sięgać kiedy mam ochotę - bez zbędnego babrania :)

Serum jest dwufazowe i trzeba je mocno wstrząsnąć przed użyciem :)
Ja stosuję je co wieczór pod oczy, ale osobom o skórze suchej lub dojrzałej polecam je na całą twarz :)
Nie trzeba trzymać produktu w lodówce. Musicie tylko sprawdzać, czy nie zaczęło brzydko pachnieć - czasem w zbyt wysokiej temperaturze oleje się zwyczajnie psują - oczywiście jeśli tak się stanie serum nie nadaje się już do użytku.

Oleje możecie zastępować dowolnie - moje ulubione to olej jojoba, z nagietka lekarskiego, z pestek malin, makadamia, sezamowy i rycynowy. Najprościej wygooglać sobie nazwę oleju i poczytać, co on zawiera i w czym może pomóc. 

Nie polecam dodawać do serum alkoholu w charakterze konserwantu, ponieważ będziecie to nakładać w okolicy oczu... 
Na dziś to tyle. W razie pytań - macie do dyspozycji sekcję komentarzy :)
Pozdrawiam!
P.

sobota, 13 października 2012

Bez cellulitu w 10 dni?



Hej!
Chwytliwy tytuł, wiem ;) Ale czy to możliwe? Moim zdaniem zdecydowanie nie.
Za to zawsze można spróbować coś zmienić jeśli borykacie się z tym problemem.
Osobiście uważam, że nie ma takiego produktu, który poradzi sobie samodzielnie z "niechcianymi elementami". 
Dieta (i mam tu na myśli sposób żywienia, a nie miesięczną akcję odchudzającą!!!) ćwiczenia i ruch - to są sposoby. Kosmetyki to tylko miły (lub niemiły) dodatek. 



Ogromny ten karton, prawda?



Dzisiaj opowiadam o produkcie, który umila masaż ładnym zapachem, przyjemną konsystencją i kilkoma przyjemnymi dodatkami :)
U mnie cudów nie było, ale może ktoś wytrwalszy zauważy różnicę :) 
A może już miałyście to serum w rękach? Jakieś przemyślenia?
Chętnie poczytam!
Pozdrawiam!
P.

PS - Taka odpowiedź dla Wszystkich, którzy uporczywie pytają jak się pozbyć cellulitu: nie wiem, bo nigdy nie próbowałam ;)  

poniedziałek, 24 września 2012

Nowe serum i od razu odpowiadam na milion pytań :)



Witajcie!
Proste, a jakże skuteczne serum do twarzy :) Ignorujcie proszę, że niemal nic nie widać :)

Składniki:
- żel hialuronowy 1% 10ml - to jest produkt, którego nie trzeba rozcieńczać, możecie więc używać go samodzielnie w charakterze serum. Ja zwyczajnie miałam chęć coś pozmieniać i ulepszyć :D 

Pytanie: Czy kwas i żel hialuronowy to to samo?
Odpowiedź: Nie. Żel hialuronowy i kwas hialuronowy to nie jest to samo. Żel to roztwór kwasu gotowy do użycia, przygotowany by takich proporcjach, by nie zrobić sobie samemu krzywdy ;) Zasadniczo jest to środek silnie nawilżający. Kwas natomiast jest składnikiem o znacznie silniejszym działaniu i zdecydowanie bardziej skomplikowanym sposobie stosowania. Należy niesamowicie dokładnie odmierzać (bardzo małe!!!) ilości kwasu dodawane do kosmetyków - z całego serca odradzam, zwłaszcza początkującym. (UWAGA! Odpowiedź jest uproszczona do granic możliwości, żeby ten post nie liczył 30 stron.)

- hydrolat różany 5ml - nawilża, zmiękcza skórę, nadaje serum różany zapach. Produkt ten znajdziecie też w sklepach ECO pod nazwą Woda Różana. Może być również hydrolat obojętnie jaki :D Zdecydowanie polecam zastąpienie go zieloną herbatą - w tym przypadku serum należy trzymać w lodówce.

- opcjonalnie: woda do iniekcji/destylowana/demineralizowana 5ml - (nie może być kranówka, nie może być gazowana (!!!), nie może być bytelkowa), gdyby komuś przyszło do głowy dodać do serum suchych składników - w niej właśnie można je rozpuścić, co prowadzi nas do kolejnego pytania:

Pytanie: Czy mogę dodać do serum witaminy C/ekstraktu sypkiego/ekstraktu z ogórka/ ekstraktu-jakiegoś-jeszcze-innego :D?
Odpowiedź: Tak. Po części przynajmniej :) Ekstrakty owocowe w proszku nadają się znakomicie - należy je najpierw rozpuścić w wodzie. Na taką ilość serum dodałabym maksymalnie 1g wybranego ekstraktu. Nie ma sensu dodawać ekstraktów wysuszających, bo... poważnie? Ktoś się nie domyślił?


CO DO WITAMINY C. 
W dostępnych mi książkach (czyt. w domowej biblioteczce) nie znalazłam nic na temat chelatorów. 
Nie wierzę w poszukiwanie takich informacji w internecie, bo tu każdy pisze co chce, bez żadnej kontroli czy korekty. A bzdur to już można znaleźć doprawdy horrendalne ilości.
Na ten moment zwyczajnie odpuszczam dodawanie witaminy C do tego serum (choć moje działa w porządku), bo nie mam pewności, jak to może się skończyć. 
Koniec przekazu :D


Z tym zaś powiązane jest kolejne pytanie:

Pytanie: Czy można stosować to serum pod kremy gotowe typu Effaclar.
Odpowiedź: Nie wydaje mi się, żeby były przeciwwskazania. Szczerze nie mam pojęcia, co miałoby się tam ze sobą nie dogadać powodując nieprzyjemne konsekwencje. Jednak - po to kupujesz krem, który ma cerę złuszczać i oczyszczać, żeby go zamiast na skórę, kłaść na barierę w postaci serum? Co on miałby złuszczać - ekstrakt z jabłka???

- ekstrakt płynny z jabłka 1ml - i wszystko jasne. Jak ktoś nie ma, to podejrzewam, że powała mu się na głowę nie zawali z tego powodu. Ekstrakt płyny z maliny też byłby ok. 


Pytanie: (To jest dokładny cytat!) "moglabys zrobic serum pat&rub chodzi o ekoampułke bo cena jest niedoprzejscia, wierze w Ciebie :-)"
Odpowiedź: Po prostu nie :)

Myślę, że w miarę przejrzyście wszystko się przedstawia :)
Jeszcze tak na marginesie - pękłam (Jestem Miękka Buła - wiem :P) w końcu i założyłam konto na FB:
http://www.facebook.com/czarszka

Pozdrawiam!
P.

wtorek, 26 czerwca 2012

Jabłkowe serum z witaminą C :)



Ahoj!
Dziwny będzie ten post, bo usiłuję go skoordynować z filmem, żeby na bieżąco odpowiadać na pytania, które mogłyby się pojawić :) Życie - proszę o odrobię tolerancji choć :)

Ja jestem luzerem potwornym jeśli chodzi o produkty typu serum - są lżejsze od kremów, szybko się wchłaniają, bardzo szybko dostrzegam rezultaty. Niestety sera dostępne w sklepach/aptekach, które w moim przypadku działają i mogę z nich korzystać są dość drogie.

Składniki:
- woda do iniekcji - lub woda destylowana 5ml w mojej wersji, 10 ml w wersji podstawowej (woda +witamina). Różnica między nimi jest taka, że woda do iniekcji jest redestylowana, czyli taki ... hmmm... destylat destylatu :) Czyli nic w niej nie ma - jest sterylna. Destylowana niekoniecznie jest pozbawiona wszystkich drobnoustrojów. Niemniej w obu nie ma nic, co mogłoby negatywnie zareagować z półproduktami przy produkcji serum :) Pamiętajmy jednak, że wlanie wody do iniekcji do zwykłego opakowania (niejałowego) "zamienia" ją w zwykłą wodę destylowaną :)
Dodatkowo te mini-opakowania, w których jest sprzedawana wykonane są z plastiku, który żadnego syfu do tej wody nie odda.
Druga sprawa, że bardziej higienicznie jest używać jeden raz otwieranych opakowań - litrowa butelka destylowanej ze stacji benzynowej jednak przy ciągłym odkręcaniu coś do środka nałapie :)\

Mam nadzieję, że to uzasadnia wykluczenie z przepisu syfiastej kranówki (dobra opinia o wodzie nie zmienia faktu, że może płynąć przez stare, zapyziałe rury!) oraz wody mineralnej. Zwłaszcza osoby z cerą wrażliwą powinny to mieć na uwadze. Woda do iniekcji kosztuje grosze i można ją kupić w każdej aptece - taniej wychodzi niż butelka normalnej z Tesco i (w najgorszym wypadku) maść na wysypkę od dermatologa ;).

- sok z aloesu - albo hydrolat, a nawet woda różana :)W ilości 1:1 z wodą. To opcja, którą ja preferuję - jakoś nie mogłam się przekonać do smarowania buzi samą wodą z witaminą, a aloes ładnie goi ślady po niespodziankach, więc trafił do butelki :) Sok kupicie w każdym sklepie ze zdrową żywnością, w większych marketach nawet.

Tak, nagram film z zestawem startowym dla początkujących, ale jak już wspominałam - szykuje się niespodzianka, więc proszę nie poganiać, bo będzie wolniej ;)

- witamina C w proszku - polecam od 1g do 1,6g. Witamina działa w stężeniu od 5% do 20% więc nie trzeba być aż tak obrzydliwie precyzyjnym ;) Zaznaczam, że te stężenia są liczone dla witaminy rozpuszczonej w samej wodzie - tak, żeby było jasne ;)
 Nie można wykorzystać pokruszonych tabletek, ani płynów z witaminą C dla dzieci. Doprawdy już odżałujcie te dokładnie 3,50zł ;)

ekstrakt z jabłka płynny - 2ml - mój faworyt absolutny, ale jak ktoś nie ma, to nic się nie stanie :) nazwa jest jednocześnie linkiem do sklepu, możecie sobie doczytać o nim co nieco :)

Po co właściwie zrobiłam takie serum?

Mam kilka plamek, śladów po wysypce i pryszczach, więc pomyślałam, że coś by się przydało, żeby się ich pozbyć. No i oczywiście za jednym zamachem warto tak zakombinować, żeby jeszcze nawilżyć cerę i trochę ją dopieścić. Czuję się zobowiązana podkreślić, że to nie jest tylko serum na przebarwienia - witamina C to antyoksydant i dobry pomocnik w walce z zaczerwienieniem na twarzy. Osoby ze skórą tłustą lub mieszaną też mogą spokojnie po nie sięgać - zwłaszcza z sokiem z aloesu dobrze dogaduje się z problematyczną skórą. Osoby z cerą naczynkową też będą zadowolone, bo witamina C wzmacnia naczynia krwionośne - a.k.a. mniej nowych naczynek :) To serum nadaje się na gorące dni, bo jest nietłuste i błyskawicznie się wchłania.

Stosowanie:
Najpierw dwa słowa o opakowaniu - polecam butelki z ciemnego szkła, bo są łatwe w czyszczeniu i najprościej mówiąc - sprawdzają się :) Początkowo miałam po prostu butelkę z zakrętką, ale mam wrażenie, że było to trochę niehigieniczne i sięgnęłam po tą końcówkę (kroplomierz?!). Wylewam kilka kropli na dłoń i delikatnie wklepuję w skórę - ja nawet nie omijam okolic oczu. Początkowo smarowałam nim buzię jak kremem, ale zużywałam tym sposobem dwa razy więcej kosmetyku.
Serum nakładam przez pierwszy tydzień rano i wieczorem. W każdym kolejnym tygodniu - raz dziennie. To jest moja preferencja - tylko w takiej konfiguracji widzę rezultaty rozjaśniania przebarwień. Można stosować je przez tydzień raz dziennie, codziennie, a później raz dziennie co dwa-trzy dni. Witamina C kumuluje się w skórze, więc nie ma konieczności trzaskania serum tak jak ja :) Jak już mówiłam - jestem luzerem na serum do twarzy, więc się tu specjalnie nie ograniczam :D

Ok. Postaram się na bieżąco edytować tego posta i tu właśnie udzielać odpowiedzi na pojawiające się w trakcie pytania, więc niech się na mnie nikt nie obraża, że osobiście nie odpisuję na komentarze czy maile - ich ilość już mnie dawno przerosła :)
Pozdrawiam gorąco!
P.

niedziela, 8 kwietnia 2012

Stare śmieci, czyli wywlekam serum na końcówki :)


Witajcie Wielkanocne Jajeczka :D
W ramach akcji PIĘKNE WŁOSY NA WIOSNĘ, gdzieś niechybnie wspomniałam o domowej odżywce do włosów, którą wykombinowałam sobie kiedyś, żeby było mi łatwiej rozczesywać włosy po kąpieli.
Filmu jeszcze o niej nie nagrałam, ale już od tego jednego zdania posypały się pytania odnośnie zniszczonych końcówek. Wybaczcie, że w ten publiczny sposób załatwiam odpisywanie na maile, ale powoli brakuje mi czasu, żeby każdemu/każdej z Was odpowiedzieć pełnym wyjaśnieniem. Trochę szybciej jest podesłać link ;)
Wrzucam Wam tu baaaaardzo stary film z przepisem na serum na końcówki - taki mini ratunkowy preparat, który sprawi, że włosy ładnie wyglądają. Oczywiście nagle się nie zrosną z powrotem, ale na krótki czas, do wizyty w salonie powinno wystarczyć :)

Składniki:
- proteiny jedwabiu - ostatecznie można opuścić ten składnik, ale uważam, że za tak mały pieniążek, skuteczność jest zaskakująca
- olej ze słodkich migdałów - może też być makadamia, arganowy, rycynowy - to moje 4 typy, które spokojnie polecam, bo wypróbowałam. Eksperymentujcie - może w Waszym przypadku sprawdzi się coś innego :) [Olej do smażenia się nie nadaje!]
- herbatka z pokrzywy - bardzo "zmiękcza" włosy, delikatnie wygładza.

Przed użyciem KONIECZNIE WSTRZĄSNĄĆ.

Jeśli już widzieliście ten film - trudno :D
Jeśli nie - wnioskując po wiadomościach, sporo jest takich osób - życzę miłego oglądania!
Oby się przydało.

Pozdrawiam!
P.