czwartek, 27 grudnia 2018

Okołoświąteczne kosmetyki do ciała ;)



Zanim przejdziemy do przepisów - wiem, że jak Święta to i cynamon ;)
Dlatego od razu lojalnie uprzedzam, jeśli macie wrażliwą, albo chociaż średnio-wrażliwą skórę odpuście pomysł dodawania olejku cynamonowego lub sproszkowanego cynamonu do swoich kosmetyków.
Co roku od listopada do lutego dostaję wiadomości z prośbą o pomoc, bo ktoś sobie dołożył jednego z tych dwóch gagatków do domowego mazidła i skończyło się silnym podrażnieniem, pieczeniem, a w najlepszym wypadku "burakiem przez kilka dni".
Może w tym roku dajmy cynamonowym zachciankom na wstrzymanie ;)
Do rzeczy.

Pomarańczowa maska do ciała.
- sok z jednej pomarańczy - może być kilka małych mandarynek albo, jeśli macie alergię na cytrusy, sok z pomidora. Chodzi o kwasy owocowe, dzięki którym skóra nabierze blasku.
- kurkuma 0,5 łyżeczki - czasem zamiast kurkumy dodaję 1-2 g ekstraktu w proszku, np. z jabłka cukrowego, czy z hibiskusa. To ma być dodatek pomagający poprawę kolorytu, poczytajcie pewnie macie coś takiego w swoich surowcowych zapasach ;)
- glinka biała ok 150 g - przy skórze z trądzikiem, jeśli mielibyście ochotę nałożyć maskę na plecy warto zamienić białą na zieloną lub marokańską. Ilość w dużej mierze od Was zależy - ktoś lubi gęste maski, ktoś rzadkie - co komu pasuje :)
- macerat z dziurawca 15 g - wybierajcie według potrzeb: czarnuszka przy zbytnio tłustej skórze, konopny czy sacha inchi przy wyjątkowo przesuszonej/łuszczącej się itd. Jeśli nie znajdziecie żadnego, który Wam odpowiada możecie użyć też oliwy z oliwek.

Maskę należy nałożyć na oczyszczone ciało - ja najczęściej nakładam na brzuch, pupę i uda, ale śmiało można posmarować klatkę piersiową i plecy - i pozostawić na mniej więcej 5-8 minut. W sam raz, żeby nałożyć odżywkę na włosy i umyć twarz ;) Pozostałości należy spłukać ciepłą wodą, jeśli maska była bardzo gęsta warto użyć gąbki. Ja już tego nie zmywam żelem, ani nie aplikuję potem balsamu do ciała, ale słuchajcie siebie i swojej skóry. Jeśli wkurza Was delikatna warstewka na skórze - domyjcie dokładniej. Jeśli po zmyciu maski pozostaje uczucie ściągnięcia i chętnie posmarowalibyście ciało balsamem czy olejkiem - śmiało :)

Kosmetyk należy zużyć bezpośrednio po przygotowaniu. Dodanie konserwantu do maski z sokiem z owoców niewiele pomoże, więc zróbcie tyle, by poszła całość na raz ;)

Mandarynkowo-goździkowy olejek pod prysznic.
- olej z pestek winogron 100 g - może być inny olej bazowy np. ze słodkich migdałów, rzepakowy, słonecznikowy.
- olej jojoba 28 g - niezawodny :) dla skór marudnych polecam też olej shea, konopny, z nagietka - opcji jest wiele.
- olej ryżowy70 g - ja tutaj dodaję przeważnie lżejszy olej, żeby konsystencja kosmetyku nie była zbyt ciężka i nie robił problemów przy rozprowadzaniu na suchej skórze, gdyby się komuś zachciało się użyć go do masażu (bo można)
- olejek eteryczny 8-10 kropli - ja mieszałam świątecznie goździk z mandarynką, ale jak się Wam podoba mango czy świerk to śmiało ;) Tylko niech to nie będzie aromat do ciasta. Proszę.
- ekstrakt z czerwonego wina 2 g - do swoich olejków pod prysznic od lat dodaję ekstrakty w proszku. Robią się takie fajne maceraty, a i działanie olejków z różnymi dodatkami widać na skórze. Praktycznie każdy ekstrakt w proszku się nada - zależy czego chcecie od olejku, wystarczy poczytać o właściwościach ekstraktu, który wpadł Wam w oko (albo który został z jakiegoś innego przepisu, po co się ma zmarnować ;) )


Kombinujcie z olejami - wykorzystajcie to, co już macie w domu. Jeśli jakiś olej wyjątkowo dobrze się sprawdza - użyjcie go :) Pamiętajcie tylko, żeby sprawdzić najpierw, czy przypadkiem wybrany przez Was surowiec nie powinien być dodany w niewielkiej ilości (np. laurowy).

Ja go nazywam "pod prysznic", bo smaruję nim wilgotne ciało tuż przed wyjściem spod prysznica, zamiast balsamu, ale możecie z niego zrobić olejek myjący pod prysznic. Wystarczy dodać 20 g mniej oleju, a w jego miejsce wstawić tyle samo polisorbatu 80 albo polisorbatu 20. Niestety muszą być dodatki ze sklepów z surowcami kosmetycznymi, no woda z ogórków nie zadziała ;)

Ta mieszanka sprawdzi się też, jako kosmetyk do masażu, jeśli nie będzie Wam wadziło kilka paprochów (ekstrakt) pod palcami. Mi nie wadzi, ale jakoś szczególnie zrzędliwa nie jestem xD

Olejek należy trzymać w szczelnie zakręconym pojemniku - woda z szamponem spod prysznica nie przysporzy mu długowieczności ;) Będzie dobry przez mniej więcej 2 miesiące w temperaturze pokojowej. Jeśli macie ochotę przedłużyć trwałość - dodajcie witaminy E w formie oleju lub konserwant do olejów. A jak znajdziecie ten drugi składnik, jakiś wyjątkowo skuteczny to poproszę o info, gdzie kupić xD

Waniliowy żel pod prysznic.
- guma ksantanowa 3 g - może być guma guar. Ja dodaję 5-6 g, bo lubimy w domu gęste żele, ale powinniście wiedzieć, że im więcej gumy - tym bardziej lepki będzie kosmetyk. Zaznaczam, bo niektórym to przeszkadza. Przy szczególnych problemach z zapychaniem duży dodatek gumy też może nie być sprzymierzeńcem. Możecie całkiem sobie darować ten składnik i będziecie mieli bardziej taki... płyn myjący niż żel :)
- d-pantenol 20 g - można zaszaleć i dodać żelu hialuronowego, ale ja uważam, że d-pantenol się sprawdza najlepiej.
- sorbitol 12 g - wpływa tutaj głównie na dwie rzeczy: lepkość kosmetyku i brak tego poczucia "skrzypiącej z czystości" skóry po myciu ;) Jeśli nie macie w domu, warto kupić i wykorzystać potem w 10 innych moich receptur ;) Był czas, że go kupowałam we flaszkach po pół litra xD
- olej awokado 15 g - można zastąpić dowolnym, który lubicie, ale nie polecam go pomijać dla uzyskania formuły "oil free", bo w takim przypadku żel może na dłuższą metę przesuszać skórę.
olejek eteryczny 15 kropli - ja wybrałam wanilię, ale śmiało eksperymentujcie. Jeśli dodajecie kilka różnych - nie dodaje się każdego po 15 kropli, tylko ich ma być tyle łącznie ;) I nie, nie może być olejek do ciasta - zaznaczam, bo ZAWSZE ktoś pyta.
- glukozyd decylowy 120 g - Można zastąpić go innym detergentem np. Caprylyl/Capryl Glucoside albo betainą kokamidopropylową. Przy wymianie należy dostosować ilość zgodnie z sugestią producenta - nie wszystkie detergenty będą tutaj w ilości 120 g. Zanim ktoś się zbulwersuje, że "przecież nikt takich rzeczy nie ma w domu!":
Po pierwsze - niektórzy mają, albo kupią specjalnie do tego przepisu, bo np. każdy żel z drogerii uczula/podrażnia i będą chcieli zrobić coś samodzielnie.
Po drugie - gdyby można było każdy kosmetyk zrobić z Osełki z Pasłęka, oleju Kujawskiego i mąki pszennej typ 500 bez wątpienia tylko tego byśmy używali. Ale się nie da, więc trzeba sięgać po zdobycze nauki, zamiast po zdobycze z Lidla :)

- hydrolat z kocanki 220 g - śmiało możecie dac wodę demineralizowaną lub destylowaną. Hydrolat znacznie podroży koszt kosmetyku, ale jak wspominam w odcinku - termin zbliżał się ku końcowi, więc wykorzystałam go, żeby nie poszedł w zlew ;)
- konserwowant 25-30 g - w końcu coś z marketu, stacjonarnie - spirytus xD bo innego nie miałam w domu. Może być ekologiczny konserwant ze sklepu z surowcami, ja muszę dokupić takich.

Wyjątkowo polecam to zakonserwować, bo jednak pół litra żeli się nie zużyje w 2 tygodnie. Jeśli się obawiacie konserwantów - róbcie porcje po 100 g i zużywajcie w ciągu8-10 dni. Mój ze spirytusem będzie ok przez mniej więcej 1,5 miesiąca. Zakonserwowany może stać w łazience, niezakonserwowany musi trafić do lodówki. Prysznic z żelem z lodówki też do przyjemnych nie należy ;)

Sposobu użycia dla żelu pod prysznic chyba nie muszę opisywać ;) i tak, może robić za mydło w płynie do rąk do częstego stosowania.

Michał mi elegancko ten żel podsumował: "Ok, pachnie ok, gęsty jest, myje, ale jakieś ciało po nim zbyt nawilżone, nie takie jak po mydle, że prawie skrzypi." Największy komplement :D Kwiaty i czekoladki niepotrzebne :D

Wesołego Nowego Roku!
P.