czwartek, 27 grudnia 2018

Okołoświąteczne kosmetyki do ciała ;)



Zanim przejdziemy do przepisów - wiem, że jak Święta to i cynamon ;)
Dlatego od razu lojalnie uprzedzam, jeśli macie wrażliwą, albo chociaż średnio-wrażliwą skórę odpuście pomysł dodawania olejku cynamonowego lub sproszkowanego cynamonu do swoich kosmetyków.
Co roku od listopada do lutego dostaję wiadomości z prośbą o pomoc, bo ktoś sobie dołożył jednego z tych dwóch gagatków do domowego mazidła i skończyło się silnym podrażnieniem, pieczeniem, a w najlepszym wypadku "burakiem przez kilka dni".
Może w tym roku dajmy cynamonowym zachciankom na wstrzymanie ;)
Do rzeczy.

Pomarańczowa maska do ciała.
- sok z jednej pomarańczy - może być kilka małych mandarynek albo, jeśli macie alergię na cytrusy, sok z pomidora. Chodzi o kwasy owocowe, dzięki którym skóra nabierze blasku.
- kurkuma 0,5 łyżeczki - czasem zamiast kurkumy dodaję 1-2 g ekstraktu w proszku, np. z jabłka cukrowego, czy z hibiskusa. To ma być dodatek pomagający poprawę kolorytu, poczytajcie pewnie macie coś takiego w swoich surowcowych zapasach ;)
- glinka biała ok 150 g - przy skórze z trądzikiem, jeśli mielibyście ochotę nałożyć maskę na plecy warto zamienić białą na zieloną lub marokańską. Ilość w dużej mierze od Was zależy - ktoś lubi gęste maski, ktoś rzadkie - co komu pasuje :)
- macerat z dziurawca 15 g - wybierajcie według potrzeb: czarnuszka przy zbytnio tłustej skórze, konopny czy sacha inchi przy wyjątkowo przesuszonej/łuszczącej się itd. Jeśli nie znajdziecie żadnego, który Wam odpowiada możecie użyć też oliwy z oliwek.

Maskę należy nałożyć na oczyszczone ciało - ja najczęściej nakładam na brzuch, pupę i uda, ale śmiało można posmarować klatkę piersiową i plecy - i pozostawić na mniej więcej 5-8 minut. W sam raz, żeby nałożyć odżywkę na włosy i umyć twarz ;) Pozostałości należy spłukać ciepłą wodą, jeśli maska była bardzo gęsta warto użyć gąbki. Ja już tego nie zmywam żelem, ani nie aplikuję potem balsamu do ciała, ale słuchajcie siebie i swojej skóry. Jeśli wkurza Was delikatna warstewka na skórze - domyjcie dokładniej. Jeśli po zmyciu maski pozostaje uczucie ściągnięcia i chętnie posmarowalibyście ciało balsamem czy olejkiem - śmiało :)

Kosmetyk należy zużyć bezpośrednio po przygotowaniu. Dodanie konserwantu do maski z sokiem z owoców niewiele pomoże, więc zróbcie tyle, by poszła całość na raz ;)

Mandarynkowo-goździkowy olejek pod prysznic.
- olej z pestek winogron 100 g - może być inny olej bazowy np. ze słodkich migdałów, rzepakowy, słonecznikowy.
- olej jojoba 28 g - niezawodny :) dla skór marudnych polecam też olej shea, konopny, z nagietka - opcji jest wiele.
- olej ryżowy70 g - ja tutaj dodaję przeważnie lżejszy olej, żeby konsystencja kosmetyku nie była zbyt ciężka i nie robił problemów przy rozprowadzaniu na suchej skórze, gdyby się komuś zachciało się użyć go do masażu (bo można)
- olejek eteryczny 8-10 kropli - ja mieszałam świątecznie goździk z mandarynką, ale jak się Wam podoba mango czy świerk to śmiało ;) Tylko niech to nie będzie aromat do ciasta. Proszę.
- ekstrakt z czerwonego wina 2 g - do swoich olejków pod prysznic od lat dodaję ekstrakty w proszku. Robią się takie fajne maceraty, a i działanie olejków z różnymi dodatkami widać na skórze. Praktycznie każdy ekstrakt w proszku się nada - zależy czego chcecie od olejku, wystarczy poczytać o właściwościach ekstraktu, który wpadł Wam w oko (albo który został z jakiegoś innego przepisu, po co się ma zmarnować ;) )


Kombinujcie z olejami - wykorzystajcie to, co już macie w domu. Jeśli jakiś olej wyjątkowo dobrze się sprawdza - użyjcie go :) Pamiętajcie tylko, żeby sprawdzić najpierw, czy przypadkiem wybrany przez Was surowiec nie powinien być dodany w niewielkiej ilości (np. laurowy).

Ja go nazywam "pod prysznic", bo smaruję nim wilgotne ciało tuż przed wyjściem spod prysznica, zamiast balsamu, ale możecie z niego zrobić olejek myjący pod prysznic. Wystarczy dodać 20 g mniej oleju, a w jego miejsce wstawić tyle samo polisorbatu 80 albo polisorbatu 20. Niestety muszą być dodatki ze sklepów z surowcami kosmetycznymi, no woda z ogórków nie zadziała ;)

Ta mieszanka sprawdzi się też, jako kosmetyk do masażu, jeśli nie będzie Wam wadziło kilka paprochów (ekstrakt) pod palcami. Mi nie wadzi, ale jakoś szczególnie zrzędliwa nie jestem xD

Olejek należy trzymać w szczelnie zakręconym pojemniku - woda z szamponem spod prysznica nie przysporzy mu długowieczności ;) Będzie dobry przez mniej więcej 2 miesiące w temperaturze pokojowej. Jeśli macie ochotę przedłużyć trwałość - dodajcie witaminy E w formie oleju lub konserwant do olejów. A jak znajdziecie ten drugi składnik, jakiś wyjątkowo skuteczny to poproszę o info, gdzie kupić xD

Waniliowy żel pod prysznic.
- guma ksantanowa 3 g - może być guma guar. Ja dodaję 5-6 g, bo lubimy w domu gęste żele, ale powinniście wiedzieć, że im więcej gumy - tym bardziej lepki będzie kosmetyk. Zaznaczam, bo niektórym to przeszkadza. Przy szczególnych problemach z zapychaniem duży dodatek gumy też może nie być sprzymierzeńcem. Możecie całkiem sobie darować ten składnik i będziecie mieli bardziej taki... płyn myjący niż żel :)
- d-pantenol 20 g - można zaszaleć i dodać żelu hialuronowego, ale ja uważam, że d-pantenol się sprawdza najlepiej.
- sorbitol 12 g - wpływa tutaj głównie na dwie rzeczy: lepkość kosmetyku i brak tego poczucia "skrzypiącej z czystości" skóry po myciu ;) Jeśli nie macie w domu, warto kupić i wykorzystać potem w 10 innych moich receptur ;) Był czas, że go kupowałam we flaszkach po pół litra xD
- olej awokado 15 g - można zastąpić dowolnym, który lubicie, ale nie polecam go pomijać dla uzyskania formuły "oil free", bo w takim przypadku żel może na dłuższą metę przesuszać skórę.
olejek eteryczny 15 kropli - ja wybrałam wanilię, ale śmiało eksperymentujcie. Jeśli dodajecie kilka różnych - nie dodaje się każdego po 15 kropli, tylko ich ma być tyle łącznie ;) I nie, nie może być olejek do ciasta - zaznaczam, bo ZAWSZE ktoś pyta.
- glukozyd decylowy 120 g - Można zastąpić go innym detergentem np. Caprylyl/Capryl Glucoside albo betainą kokamidopropylową. Przy wymianie należy dostosować ilość zgodnie z sugestią producenta - nie wszystkie detergenty będą tutaj w ilości 120 g. Zanim ktoś się zbulwersuje, że "przecież nikt takich rzeczy nie ma w domu!":
Po pierwsze - niektórzy mają, albo kupią specjalnie do tego przepisu, bo np. każdy żel z drogerii uczula/podrażnia i będą chcieli zrobić coś samodzielnie.
Po drugie - gdyby można było każdy kosmetyk zrobić z Osełki z Pasłęka, oleju Kujawskiego i mąki pszennej typ 500 bez wątpienia tylko tego byśmy używali. Ale się nie da, więc trzeba sięgać po zdobycze nauki, zamiast po zdobycze z Lidla :)

- hydrolat z kocanki 220 g - śmiało możecie dac wodę demineralizowaną lub destylowaną. Hydrolat znacznie podroży koszt kosmetyku, ale jak wspominam w odcinku - termin zbliżał się ku końcowi, więc wykorzystałam go, żeby nie poszedł w zlew ;)
- konserwowant 25-30 g - w końcu coś z marketu, stacjonarnie - spirytus xD bo innego nie miałam w domu. Może być ekologiczny konserwant ze sklepu z surowcami, ja muszę dokupić takich.

Wyjątkowo polecam to zakonserwować, bo jednak pół litra żeli się nie zużyje w 2 tygodnie. Jeśli się obawiacie konserwantów - róbcie porcje po 100 g i zużywajcie w ciągu8-10 dni. Mój ze spirytusem będzie ok przez mniej więcej 1,5 miesiąca. Zakonserwowany może stać w łazience, niezakonserwowany musi trafić do lodówki. Prysznic z żelem z lodówki też do przyjemnych nie należy ;)

Sposobu użycia dla żelu pod prysznic chyba nie muszę opisywać ;) i tak, może robić za mydło w płynie do rąk do częstego stosowania.

Michał mi elegancko ten żel podsumował: "Ok, pachnie ok, gęsty jest, myje, ale jakieś ciało po nim zbyt nawilżone, nie takie jak po mydle, że prawie skrzypi." Największy komplement :D Kwiaty i czekoladki niepotrzebne :D

Wesołego Nowego Roku!
P.


czwartek, 8 listopada 2018

Domowe preparaty punktowe na pryszcze



Hej!
Dzisiaj mam dla Was 3 proste przepisy na punktowe preparaty na pryszcze.
Żeby było jasne - to nie jest sposób na piękną, gładką cerę!
Na to trzeba zapracować (przede wszystkim lokalizując przyczynę problemu) i nie dajcie sobie wmówić, że magiczny krem czy serum załatwią sprawę.
To są po prostu preparaty, które w tym roku pomagają mi poskromić zmiany na brodzie, które to oficjalnie komunikują światu, że mam hardcore'owy czas i dużo stresu w ostatnich 2 miesiącach ;)

Aloesowy preparat punktowy:
- ekstrakt z lukrecji 0,12 g - znakomicie się sprawdza, kiedy zmiany są czerwone i bolesne, może być też ekstrakt z jabłka cukrowego, albo płynny ekstrakt z maliny. W przypadku ekstraktu płynnego można już sobie odpuścić hydrolat.
- hydrolat oczarowy 1 g - przyspiesza gojenie, więc jest przyjemnym dodatkiem. Jeśli nie używacie ekstraktu w proszku - można go totalnie pominąć. W zastępstwie posłuży też czystek albo chaber bławatek.
- d-pantenol 1 g - pomaga uniknąć suchych skórek wokół zmian, które złośliwie zachęcają nas do skubania i pogarszania sytuacji ;) Ostatecznie można dodać sorbitolu albo gliceryny roślinnej, jeśli Wam nie przeszkadza.
- żel aloesowy 10 g - jeśli macie alergię możecie zamienić go na żel z żyworódki, albo napar z oczaru lub rumianku. W przypadku naparu preparat będzie oczywiście kompletnie płynny, więc trudniej będzie go nałożyć.

Sposób użycia: Za pomocą patyczka kosmetycznego nanieś niewielką ilość preparatu bezpośrednio na zmiany. Pozostaw na noc.

Termin ważności i przechowywanie: preparat należy trzymać w lodówce i zużyć w ciągu 2 tygodni od przygotowania. 4 dni, jeśli używacie naparu zamiast żelu. Najlepiej w opakowaniu z ciemnego szkła, szczelnie zamkniętym. Jeśli chcecie przedłużyć trwałość preparatu - wystarczy dodać do niego środka konserwującego, oczywiście zgodnie z zaleceniami producenta.


Olejowy preparat punktowy:
- olej jojoba 5 ml - może być też olej z pestek winogron albo inny, który Wam odpowiada. U mnie akurat jojoba zawsze sprawdza się tam, gdzie przyda się ukojenie.
- olej konopny 2 ml - albo olej z czarnuszki. Wiem, że część osób bardzo żali się na zapach oleju konopnego (i tamanu xD), ale ten preparat nie ma pachnieć pięknie, tylko sprawić, że pryszcze nie będą swędzące i nie zrobi się na nich sucha skorupa, którą później z uporem maniaka będziemy skubać, aż zamiast 3 pryszczy będzie ich 30 ;)
- olej tamanu 1 ml - cuchnie, ale działa. Ja czasami dodaję zamiast niego oleju rycynowego, ale to już musicie sami ocenić. Jeśli np. w OCM olej rycynowy Wam nie służy, to w takim preparacie również nie będzie.

Sposób użycia: Za pomocą patyczka kosmetycznego nanieś niewielką ilość preparatu bezpośrednio na zmiany. Pozostaw na noc. Jeśli nie nosisz makijażu w ciągu dnia, ale masz tendencje do drapania i skubania zmian - możesz nakładać go też kilka razy w ciągu dnia, żeby tego uniknąć.

Termin ważności i przechowywanie: mieszankę trzeba trzymać w lodówce, jeśli użyjecie oleju konopnego. Jeśli nie - szafka z daleka od kaloryfera będzie ok. Najlepiej w opakowaniu z ciemnego szkła, szczelnie zamkniętym. Należy ją zużyć w ciągu 8-10 dni od momentu przygotowania.

Glinkowy preparat punktowy:
- glinka zielona 5 g - może być też żółta, albo ghassoul. Biała w ostateczności. Czerwoną odradzam, bo zostawiona na 20 minut na skórze zabarwi ją na czerwono i zamiast mniej widocznych zmian, będą bardziej widoczne placki ;)
- węgiel aktywny 1 g - jakby się bardzo upierać, to błoto z Morza Martwego się nada. Wolę węgiel, zwłaszcza jeśli mi zależy, żeby podskórna gula "wylazła" na wierzch ;) Ohydny opis, wiem, ale wszyscy wiemy o do kaman ;)
- spirulina 2 g - pomaga przy zaczerwienieniu, trochę ściąga. Jeśli nie macie spiruliny - warto dodać szczyptę maski algowej - konsystencja też będzie ciekawsza. Kilka razy robiłam z matchą - nie jest to zastępnik, ale też dobry dodatek ;)
- hydrolat z czystka - według uznania, do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Może być też oczarowy, albo napar ziołowy.

Sposób użycia: Za pomocą patyczka kosmetycznego nanieś niewielką ilość preparatu bezpośrednio na zmiany. Pozostaw na 20 minut, delikatnie zmyj letnią wodą. Stosuj raz dziennie.

Termin ważności i przechowywanie: mieszankę trzeba trzymać w lodówce, najlepiej w opakowaniu z ciemnego szkła, szczelnie zamkniętym. Należy ją zużyć w ciągu 3-4 dni od momentu przygotowania.

Wcześniej pokazywałam Wam przepisy z olejkami eterycznymi i masłem shea - nadal je lubię i stosuję. Było trochę próśb o coś bez olejków eterycznych i bez olejów w ogóle, stąd dzisiejszy odcinek.

Mam nadzieję, że się przyda.
Pozdrawiam!
P.

czwartek, 20 września 2018

Domowe esencje (z fermentami z alg, bambusa i aceroli!)



Hej!
Krótka piłka z mojej strony: 3 proste przepisy na domowe esencje.
Do każdej z nich dodałam jakiś składnik fermentowany, żeby wzmocnić działanie i polepszyć wchłanianie kosmetyku.
Sposób użycia dla każdej z nich jest taki sam:
- można wklepać niewielką ilość esencji jako krok w pielęgnacji (po toniku, a przed serum),
- użyć do metody 7SKIN (o której opowiadam TUTAJ)
- albo nasączyć ręcznik papierowy/papier ryżowy/maseczkę w tabletce i użyć w charakterze maseczki.

Esencja Rumiankowa:
(przy wrażliwej cerze, podrażnieniach, przesuszeniu)
hydrolat z rumianku 20 g - robiłam też na naparze rumiankowym, ale trzeba wtedy przygotować połowę porcji, żeby się nie zepsuło w międzyczasie ;)

hydrolat waniliowy 7,2 g - dodaję go głównie dla przyjemnego zapachu. Można śmiało dać więcej rumiankowego i np. olejek eteryczny, albo całkiem pominąć, jeśli nie wadzą Wam naturalne zapachy.

d-pantenol 1,5 g - żel hialuronowy też będzie tutaj pasował, ale przy podrażnionej buzi warto sięgnąć po d-pantenol.

ekstrakt z nagietka 0,3 g - zasadniczo każdy ekstrakt o działaniu łagodzącym/przyspieszającym gojenie będzie się nadawał - pamiętajcie tylko o przestrzeganiu stężenia zalecanego przez producenta. To nie jest tak, że firmy kosmetyczne złośliwie dają mało ekstraktów do kosmetyków ;) - po prostu za duża ilość pójdzie na krzywdę zamiast na korzyść ;)

bioferment z alg 1 g - możecie zamieniać z innymi fermentami, ale działanie kosmetyku kompletnie się zmienia. Ten najprościej mówiąc sprawia, że kosmetyk otula ;)

guma ksantanowa - można całkiem pominąć, albo dodać szczyptę, żeby uzyskać konsystencję, która Wam odpowiada. Nie przesadzajcie z ilością, bo esencja będzie się kleić na twarzy, albo zrobią się grudki. Może być też guma guar.

Esencja powinna być zużyta w ciągu 3 tygodni od momentu przygotowania, warto trzymać ją w lodówce, ale nie jest to konieczne. Jeśli chcecie przedłużyć trwałość - dodajcie konserwantu, oczywiście zgodnie z zaleceniami producenta.


Esencja Malinowa:
(powinnam ją nazwać esencją z lotosu, ale mam anginę i hardcore'ową gorączkę, pomieszało mi się i już tak zostanie ;) kosmetyk silnie nawilża, zmniejsza zaczerwienienie i zostawia delikatną warstwę na twarzy, polecam też na dekolt)

hydrolat z lotosu 20 g - pięknie pachnie i nadaje się jako baza do wielu domowych kosmetyków, chociaż sam cudów nie czyni. Możecie zastąpić takim, jaki lubi Wasza cera. Niekoniecznie nada się oczar czy czystek ;)

hydrolat malinowy 6,4 g - bardzo go lubię przy recepturach dla cery naczyniowej, ale też przy rozszerzonych porach. Jeśli macie ekstrakt z maliny, możecie dodać więcej bazowego hydrolatu i użyć tego ekstraktu właśnie (zgodnie ze wskazanym stężeniem!)

gliceryna roślinna 1 g - dla wszystkich przerażonych gliceryną - można ją zastąpić sorbitolem albo d-pantenolem. Ja nie mam problemów z gliceryną w kosmetykach, używam jej od lat z powodzeniem. Niektórzy zarzekają się, że roślinna nie zapycha, a zwykła tak - u mnie przechodzą obie, więc nie widzę sensu jej odstawiać ;)

ekstrakt z lukrecji 0,6 g - wrażliwa i naczyniowa cera go pokocha. Jeśli macie inny ekstrakt, który Wam pasuje (ginko biloba, jabłko, żeń-szeń itd.) - użyjcie go. Przypominam tylko z uporam maniaka, żeby nie przesadzać z ilością i przestrzegać stężeń sugerowanych przez producenta.

bioferment z bambusa 2 g - nazywają go naturalnym silikonem i ja się trochę z tym zgadzam - kosmetyk z nim sunie po twarzy jak złoto, naprawdę polecam. Super też sprawdzi się do kosmetyków do włosów. Nie zamieniłabym go na nic innego.

guma ksantanowa - można całkiem pominąć, albo dodać szczyptę, żeby uzyskać konsystencję, która Wam odpowiada. Nie przesadzajcie z ilością, bo esencja będzie się kleić na twarzy, albo zrobią się grudki. Może być też guma guar.


Esencja powinna być zużyta w ciągu 3 tygodni od momentu przygotowania, warto trzymać ją w lodówce, ale nie jest to konieczne. Jeśli chcecie przedłużyć trwałość - dodajcie konserwantu, oczywiście zgodnie z zaleceniami producenta.


Esencja Jaśminowa:
(z tą się polubią dojrzałe i kapryśne cery) 

hydrolat jaśminowy 20 g - głównie z myślą o marudach zapachowych ;) robiłam chyba z 6 różnymi do tej pory i wszystko pasowało (lipa, wanilia, rumianek, chaber)

hydrolat z kocanki 4 g - przyjaciel cery naczyniowej i dotkniętej trądzikiem różowatym, kluczowy i niezastąpiony, chociaż cuchnie gnijącym sianem ;) (spokojnie, jaśmin "zabija" ten smrodek)

żel hialuronowy 1% 3 g - d-pantenol też może być, ale ja naprawdę tu polecam hialuron ;) Wyższe stężenia też pasują, ja akurat miałam tylko 1% w domu.

bioferment z aceroli 1,5 g - dodawałam tu też ten z alg, ale to już nie to samo. Naprawdę warto sobie sprawić flaszkę, a potem dodawać do toniku, serum, maski, esencji ;) Dobre to małe coś ;)

ekstrakt z jabłka cukrowego 1,5 g - dwa razy robiłam z mocznikiem zamiast ekstraktu, raz z lukrecją i raz z hibiskusem - zawsze wychodzi fajne, po prostu działa inaczej niż podstawowy przepis.

Ja już tego nie zagęszczam gumą, bo żel jest dość gęsty, ale róbcie jak uważacie - po to robimy kosmetyk samodzielnie, żeby był taki, jak nam pasuje.

Esencja powinna być zużyta w ciągu 3 tygodni od momentu przygotowania, warto trzymać ją w lodówce, ale nie jest to konieczne. Jeśli chcecie przedłużyć trwałość - dodajcie konserwantu, oczywiście zgodnie z zaleceniami producenta.

Jeśli są jakieś błędy -  bardzo przepraszam, będę korygować, kiedy poczuję się lepiej (angina z gorączką dowaliły do pieca bardziej, niż się spodziewałam).

Przyjemnego wieczoru!
P.

niedziela, 5 sierpnia 2018

Domowe kosmetyki na "mleku" owsianym :D



Hej!
Płatki owsiane ratowały mnie już z milion razy - to jest już chyba jasne jak słońce ;)



Jasne jest też, że one lubią być upierdliwe w użyciu i sprzątaniu po użyciu ;)
Z tego powodu jakiś czas temu wpadłam na pomysł wymianki samych płatków na "mleko" owsiane.
Próbowałam, kombinowałam, sporo produktów zmarnowałam aż w końcu wykręciłam 3 fajne przepisy, którymi mogę się z Wami podzielić :)
Płatki/mleko owsiane błyskawicznie pomagają załagodzić podrażnioną, czerwoną, piekącą skórę po jakichś nieprzyjemnych przygodach i wracam do nich od wielu, wielu lat.

"Mleko" owsiane możecie kupić w sklepie, albo zrobić domowe.
Ja wolę własne, bo nie zawiera cukru i innych dodatków. Jeśli chcę je wykorzystać w kuchni dodaję trochę więcej wody. Do kosmetyków domowych używam proporcji 2:1 (woda:płatki)



Maska z pokrzywą:

- mleko owsiane 15 g - robiłam też z jogurtem i z jakimś migdałowym mlekiem wcześniej - to mnie to samo, ale też całkiem przyjemne

-  suszona pokrzywa 1 g - świetnie się sprawdza przy zaczerwienieniu, a przy tym funduje bardzo delikatny peeling. Może być herbatka pokrzywowa wysypana z torebki, przyjemnie działają też płatki nagietka i chabra bławatka. Nie polecam mięty - jeśli jest chociaż odrobinka podrażnienia albo skóra była wystawiona na działąnie promieni słonecznych albo wiatru (tak, odpalałam już jesienią ;) )
- buzia może szczypać lub lekko piec, a nie powinno tak być.

- olej z czarnuszki 1 g - tutaj macie kompletną dowolność - Wasz ulubiony olej, to ten właściwy ;)

- ekstrakt z nagietka 0,3 g - polecam też ekstrakty z hibiskusa, jabłka, ginko biloba - niech Was niesie wyobraźnia ;) Tylko wypadałoby pamiętać o tym, że każdy z ekstraktów powinien być użyty w ilości nie większej, niż zalecana przez producenta.

Maseczkę należy odstawić do lodówki na 15-20 minut po przygotowaniu, nałożyć na twarz, pozostawić na 10-20 minut, a następnie zmyć letnią wodą. Jeśli trzeba smarujemy później twarz kremem, ale na 90% nie będzie trzeba ;)

Należy zużyć całość od razu, receptura nie nadaje się do przechowywania.



"Emulsja" owsiana:

- "mleko" owsiane 5 g - miałam kilka prób z dodawaniem mniejszej i większej ilości tak, żeby zamienić ten produkt w tonik i umieścić go w butelce z atomizerem, niestety za każdym razem pluje, albo się blokuje, albo zwyczajnie nie działa tak, jakbym sobie życzyła. "Emulsja" nie nadaje się też do stosowania jako tonik/esencja, ale nie zamierzam się poddawać :D

- hydrolat z lotosu 15 g - można wymienić na inne hydrolaty które nawilżają i łagodzą. Te silnie oczyszczające nie sprawdzą się tym razem.

- olej z alg fucus 3 g - próbowałam też z innymi, w tym makadamia, marula, arganowy lub z opuncji. O dziwo widać sporą różnicę w działaniu, więc wybierajcie według własnych potrzeb.

- d-panthenol 5 g - opcjonalnie można dodać żel hialuronowy.

Koniecznie trzeba to trzymać w lodówce, maksymalnie przez 4-5 dni, dlatego robię taką małą ilość. Próbowałam z kilkoma konserwantami, ale albo konsystencja się papra, albo jakieś inne nieprzyjemności się pojawiają, nawet ze starym dobrym etanolem, więc zostaję przy wersji niekonserwowanej.

Emulsja nie nadaje się do stosowania jako tonik czy esencja (jaki pisałam wyżej). Służy do nasączania np. ręcznika papierowego, papieru ryżowego, masek celulozowych w tabletce albo płatków bawełnianych. Maska czy płatki od razu są zimne, ponieważ emulsję należy przechowywać w lodówce. Maseczkę trzymam na twarzy max 25 minut, płatki pod oczy do momentu, kiedy się zagrzeją. Jeśli czujecie potrzebę zmycia pozostałości emulsji z twarzy możecie to zrobić letnią wodą lub tonikiem, ale nie jest to konieczne za każdym razem - będziecie wiedzieć, czy coś zostało na buzi i Wam przeszkadza, czy nie ;)



Owsiana maska oczyszczająca:

- "pulpa" owsiana 100 g - możecie też bardzo namoczyć płatki owsiane, wyjdzie wtedy kompletnie inna konsystencja, ale działanie takie samo.

- glinka zielona illite 25 g - ponieważ płatki zapobiegają przesuszeniu możecie sięgnąć po bardzo oczyszczające glinki, ale tak naprawdę z każdą się uda ;)

- węgiel aktywny 5 g - ja użyłam bambusowego żeby zafundować buzi mikro-detox za okazją. Jeśli nie macie kłopotów z naczynkami świetnie sprawdza się tutaj też zeolit ;)

Maskę należy zużyć bezpośrednio po przygotowaniu - już 15-20 minut później robi się zbyt gęsta, zaczyna się kruszyć i nie można jej wygodnie rozprowadzić. Taka ilość maski pokrywa twarz, szyję i cały dekolt i tak też polecam ją nakładać - idealna maska do wanny ;)
Może spokojnie wyschnąć na twarzy - dzięki pulpie nie zostawi podrażnienia. Trzymam to czasem nawet 15 minut. Podczas zmywania zrobi się lekko śliska i palce mogą się przesuwać po niej, zamiast ją ściągać, więc konjac/gąbeczka/ściereczka mogą się okazać przydatne.

Przypominam, zwłaszcza tym młodszym pasjonatom pielęgnacji ;) żeby umyć po sobie dokładnie umywalkę/wannę i zadbać o to, żeby nie zapchać odpływu ;)

Mam nadzieję, że odcinek się Wam podobał.
Pozdrawiam!
P.

czwartek, 14 czerwca 2018

Domowe maski z glinką, trochę bardziej zaawansowane ;)



Hej!
To będzie dłuuuuugi post, bo jest zawsze duuuuużo pytań i dokładam wszelkich starań, żeby odpowiedzieć zawczasu ;)

Wszystkich oburzonych, że "to nie są domowe kosmetyki, bo domowe są tylko z tego, co ma się w domu" odsyłam TUTAJ, czyli do filmu z maseczkami ze składników z lodówki ;)

Tak sobie myślę, skoro ja mam takie składniki w domu, to może jednak mogę sobie te maseczki nazywać domowymi xD Kto wie?

Bardzo mi zależało, żeby Wam pokazać troszkę inne traktowanie glinki, kolejność dodawania składników i dla odmiany coś bez jogurtu ;)

Maska z glinki białej:
ma ukoić i załagodzić zmęczoną, suchą cerę. Przeczytajcie sobie TEGO POSTA na temat glinki białej, zanim się poleje fala rozczarowań na jej temat ;) Naprawdę warto zajrzeć ;) 

 - glinka biała 8 g - jeżeli nie pasuje Wam ta glinka, możecie oczywiście zamienić ją na różową, niebieską lub żółtą. Ilość pozostaje bez zmian.

- hydrolat z rumianu szlachetnego 8,6 g - lub inny hydrolat, który przynosi Waszej cerze ukojenie. Lubię w tej recepturze również hydrolat z chabra, kocanki czy lipy. Jeśli wolicie bardziej gęste maseczki dodajcie ciut mniej hydrolatu lub odrobinę więcej glinki - to jest piękno domowych kosmetyków - można zrobić takie, które nam najbardziej pasują :D

- ekstrakt z nagietka 0,4 g - spokojnie można wymienić na ekstrakt z rumianku albo kiełków pszenicy (mega!). Praktycznie wszystkie łagodzące ekstrakty w proszku, przeznaczone do cery suchej, wrażliwej, podrażnionej się nadadzą. Patrzcie tylko na zalecane przez sprzedawcę/producenta stężenie - to wcale nie jest tak, że im więcej tym lepiej ;)

- olej konopny 2 g - jeśli narzekacie na zapach to naprawdę warto czasem przymknąć na niego oko i cieszyć się działaniem oleju ;) Sprawdza się tu też jojoba, awokado, śliwkowy i wiele innych - zerknijcie, co macie pod ręką o zbliżonym działaniu.

- olej sacha inchi 1 g - jeden z moich ukochanych, taki trochę sekret tej maseczki, ale również jeśli chcecie go zastąpić - sięgnijcie po taki, który lubi Wasza cera i który sprawia, że staje się elastyczna i miękka ;)

Taka ilość maseczki wystarcza na 1-2 aplikacje (zależy, czy nakładacie na dekolt, co czego zachęcam!, czy nie). Należy zużyć ją bezpośrednio po przygotowaniu, ewentualnie pozostałość wstawić do lodówki, pod przykryciem i zużyć kolejnego dnia rano.
Jeśli chcecie przedłużyć trwałość do 7-8 dni dodajcie do receptury 2 krople eko-konserwantu w płynie. Polecam mimo konserwantu przechowywać maskę w lodówce.

Maskę nakłada się na oczyszczoną skórę twarzy i szyi (i dekoltu ;) ) omijając okolice oczu, pozostawia na 4-6 minut, a następnie zmywa letnią wodą. Maska nie powinna wyschnąć na buzi, więc w razie potrzeby spryskajcie cerę tonikiem lub wodą termalną. Po zmyciu sami ocenicie, czy trzeba jeszcze nakładać krem, czy nie.




Maska z glinki różowej:
ma jednocześnie działać oczyszczająco i zmiękczająco na cerę. Ja miałam tutaj jakąś kiepską glinkę, podobno różową, ale wyglądała i pachniała dziwnie ;) Jeśli macie w domu czerwoną i białą możecie je wymieszać ze sobą 1:2

- glinka różowa 12 g - żółta czy biała też będą ok; zielona jeśli macie bardzo problematyczną, tłustą skórę.

- hydrolat lipowy 8 g - jak w poprzednim przepisie

- glukonolakton 0,5 g - mówiłam przy tonikach, że warto się zaopatrzyć ;) nawilża, ujędrnia, jest antyoksydantem, naprawdę wartościowy dodatek. Ostatecznie można sięgnąć po ekstrakt z białej wierzby, chitosan (nie dla wegan) albo matchę, ale to nie to samo ;)

- gliceryna roślinna 2 g - wiem, że nie wszystkim gliceryna służy, więc spokojnie możecie zastąpić ją sorbitolem albo nawet żelem hialuronowym.

- olej jojoba 2,5 g - on tu po prostu najbardziej pasuje i działaniem i konsystencją xD, ale śmiało dodajcie tego, który najbardziej lubicie.

Taka ilość maseczki wystarcza na 1-2 aplikacje (zależy, czy nakładacie na dekolt, co czego zachęcam!, czy nie). Należy zużyć ją bezpośrednio po przygotowaniu, ewentualnie pozostałość wstawić do lodówki, pod przykryciem i zużyć kolejnego dnia rano.
Jeśli chcecie przedłużyć trwałość do 7-8 dni dodajcie do receptury 2-3 krople eko-konserwantu w płynie. Polecam mimo konserwantu przechowywać maskę w lodówce.

Maskę nakłada się na oczyszczoną skórę twarzy i szyi (i dekoltu ;) ) omijając okolice oczu, pozostawia na 5-8 minut, a następnie zmywa letnią wodą. Maska nie powinna wyschnąć na buzi, więc w razie potrzeby spryskajcie cerę tonikiem lub wodą termalną. Po zmyciu sami ocenicie, czy trzeba jeszcze nakładać krem, czy nie.




Maska z glinki rhassoul:
silnie oczyszczająca, warto machnąć raz na tydzień/dwa tygodnie, zwłaszcza teraz, kiedy lecą miliony warstw spf na buzię każdego dnia ;) Trzeba uważać z czasem, trzymana zbyt długo może zaczerwienić skórę na kilka godzin. Wyjątkowo nie polecam jej na dekolt i odradzam osobom o bardzo suchej lub podrażnionej skórze.

- glinka rhassoul 7 g - zależnie od producenta/dystrybutora nazywana jest też glinką ghassoul - to tylko nazwa. Czasem występuje w płytkach, czasem w formie proszku. Wybrałam ją do tego przepisu, żeby Wam pokazać jak się pracuje z płytkami, ale bez problemu możecie dodać do tej maski glinki zielonej. Nie będzie trzeba czekać ;)

- błoto z morza martwego 3 g - może być też takie mokre, które w składzie ma tylko błoto i wodę, dodane na samym końcu. Na pewno będą pytania o zeolit - też może być, ale polecam w takim wypadku w ilości max 1 g, a o pozostałe 2 g zwiększamy wtedy ilość glinki. Maskę z zeolitem będzie trzeba też trzymać krócej na twarzy - 1 minutę, może ciut krócej - i zmyć chłodną wodą, a zaraz potem nałożyć jakiś chłodzący kosmetyk nawilżający, albo zrobić zimny okład z ręcznika czy ściereczki.
Jeśli macie problem z naczynkami - po prostu darujcie sobie dodatek zeolitu i użyjcie większej ilości glinki.

- hydrolat oczarowy 9,4 g - lub inny oczyszczający, jak np. z czystka

- alantoina 0,3 g - konieczny dodatek łagodzący

- d-pantenol 3 g - również, konieczny dodatek łagodzący


Taka ilość maseczki wystarcza na 1-2 aplikacje. Należy zużyć ją bezpośrednio po przygotowaniu, ewentualnie pozostałość wstawić do lodówki, pod przykryciem i zużyć kolejnego dnia rano, ale taka maska dwa dni z rzędu to trochę hardcore ;), więc polecam nałożyć grubą warstwę i zużyć na raz, albo podzielić się z kimś.
Jeśli chcecie przedłużyć trwałość do 7-8 dni dodajcie do receptury 2 krople eko-konserwantu w płynie. Polecam mimo konserwantu przechowywać maskę w lodówce.

Maskę nakłada się na oczyszczoną skórę twarzy i szyi omijając okolice oczu. Warto zaczekać z nałożeniem kilka minut po umyciu twarzy, jeśli się do tego użyło ściereczki czy gąbki - pomoże to uniknąć ewentualnego podrażnienia. Maskę pozostawia się na 1-2 minuty, a następnie zmywa letnią wodą. Maska nie powinna wyschnąć na buzi, więc w razie potrzeby spryskajcie cerę tonikiem lub wodą termalną, chociaż w takim krótkim czasie nie powinno się to przytrafić.
Po zmyciu chłodną wodą polecam spryskać buzię tonikiem i od razu nałożyć maskę nawilżającą, albo 3-4 warstwy esencji i krem, żeby uniknąć uczucia ściągnięcia. W żadnym wypadku tej maski nie powinien poprzedzać peeling.

Ufffff jak zawsze pierdyliard liter się tu pojawił, ale te posty stanowią odpowiedź na niekończącą się listę pytań, więc dużo treści muszę w nich zawierać.
Z tego miejsca bardzo dziękuję wszystkim osobom, które czytają całość.

Buziaki!
P.

środa, 13 czerwca 2018

ZAKUPY: pielęgnacja i eko-środki czystości :)



Hej!
Pytałam, czy chcecie taki odcinek - wszyscy chcieli, więc o to jest :)
W kwestii lawendowego płynu do płukania - okazało się, że to drugie w fioletowej butelce, to był płyn do prania, dlatego był inny skład i inna butelka xD Musicie mi wybaczyć, pomagałam Michałowi w pracy i tak się złożyło, że byłam tego dnia naprawdę potwornie niewyspana ;)
Przyjemności!
P.
___

Lista produktów:

maska do włosów anti-ageing BIO2YOU

gąbka konjac

tonik z szałwią BIO2YOU

serum nabłyszczające BIO2YOU

maska z białą glinką Organic Surge

maska z wyciągiem z wiesiołka i shea Lavera

regenerująca maska do cery dojrzałej Lavera

maska z różą, olejem awokado i makadamia Lavera

maska regenerująca z koenzymem Q10 Lavera

balsam do ust z mlekiem migdałowym Lavera

pomadka ochronna anti-ageing BIO2YOU

płatki pod oczy BIO2YOU - to ja nie umiem czytać ;) Producent zaleca używać ich kilka razy W TYGODNIU, nie kilka razy tej samej sztuki ;)

maska pod oczy z czereśnią japońską Orientana

maska pod oczy z rozmarynem Orientana

dezodorant Coslys cytrusowy

delikatny płyn do higieny intymnej Bentley Organics

żel do mycia twarzy Organic Surge

krem surf and fun spf 50 toned Eco Cosmetics

pasta do zębów BIO2YOU wybielająca

pasta do zębów BIO2YOU do wrażliwych zębów

herbata Pukka clean matcha green

herbata Pukka tumeric active

herbata Pukka mint refresh

herbata Pukka lean matcha green

herbata Pukka blackcurrant beauty

herbata Pukka relax

herbata Pukka night time

płyn do mycia naczyń EDL jabłkowy

płyn do mycia naczyń EDL kwiatowy

koncentrat płynu do kuchni EDL

koncentrat do mycia szyb EDL

koncentrat do mycia łazienki EDL

płyn do mycia naczyń Dermo EDL bezzapachowy

płyn do mycia warzyw i owoców EDL

czarne mydło do mycia powierzchni EDL

koncentrat do mycia i dezynfekcji powierzchni EDL

płyn do prania Dermo EDL

płyn do płukania Dermo EDL

tabletki do wybielania i usuwania plam EDL

lawendowy płyn do płukania tkanin EDL - okazało się, że to drugie w fioletowej butelce, to był płyn do prania, dlatego był inny skład i inna butelka xD Musicie mi wybaczyć, pomagałam Michałowi w pracy i tak się złożyło, że byłam tego dnia naprawdę potwornie niewyspana ;)

płyn do prania tkanin delikatnych EDL

tabletki do zmywarki All In One EDL

___

Powiązane odcinki/playlisty:

zakupy

eko-środki czystości

pielęgnacja włosów

wszystko o gąbkach konjac

porady pielęgnacyjne

ulubione maseczki

ulubione peelingi

piątek, 8 czerwca 2018

Szczoteczki, ściereczki, gąbeczki :)



Hej!
Samozwańcza "Królowa Oczyszczania" miała taki polot, że wytworzyła 87 minut materiału o myciu twarzy xD, który zdołała skrócić do 30 minut, co zajęło cały dzień :D
Mam nadzieję, że komuś się przyda, albo, że chociaż się trochę ze mną pośmiejecie, bo Ziomeczki Szczerozłote humor miałam zacny ;)
Buziaki!
P.
___

Lista produktów:

szczoteczka soniczna Foreo Luna Mini 2

szczoteczka do mycia twarzy The Body Shop

szczoteczka do mycia twarzy Swanicoco

gąbki Konjac

gąbeczki celulozowe

gąbka peelingująca The Body Shop

ściereczka muślinowa Balm Balm

ściereczka z mikrofibry

ściereczki/chusteczki jednorazowe

dysk silikonowy

dysk bambusowy/bawełniany

dysk z luffą
___

Powiązane odcinki/playlisty:

odcinek o szczoteczkach sonicznych

wszystko o gąbkach konjac

odcinek o szczotkowaniu twarzy na sucho

4 kroki w pielęgnacji

porady kosmetyczne

czwartek, 7 czerwca 2018

3 lekkie sera do twarzy



Hej!
Mam dzisiaj 3 propozycje na lekkie serum do twarzy, zwłaszcza dla marudnych ;), bo składają się z max 5 składników i nie zawierają dodatku olejów.
Żeby było jasne - ja kocham oleje całkowicie i niezmiennie, ale wiem, że są też Ci, którzy się ich wystrzegają jak ognia ;)

Serum z witaminą C

- hydrolat z zielonej herbaty 9g - może być woda demineralizowana jeśli bardzo Wam zależy, ale trzeba będzie dodać do receptury sporo kwasu cytrynowego dla obniżenia pH. Można też zastosować hydrolat rumiankowy lub z kocanki, jeśli bardziej Wam odpowiadają.

- witamina C 1,5g - ja nie lubię przesadzać z ilością witaminy C i wcale nie zgadzam się z teorią "im więcej tym lepiej", dlatego trzymam się takiej, a nie innej ilości. Niestety nie można zastąpić tego proszku ze sklepu z półproduktami pokruszonymi tabletkami witaminy C z apteki (zawsze ktoś pyta) lub jej formą olejową.

- glukonolakton 1g - niezastąpiony :) nie dość, że zwiększa stabilność witaminy C, to jeszcze nawilża i przyspiesza regenerację. Warto kupić, bo będzie w połowie przepisów na ten rok zapewne ;)

- żel hialuronowy 3% 1g - może być również żel o innym stężeniu lub kwas hialuronowy wielkocząsteczkowy (w formie proszku), ale należy pamiętać, że kwas wielkocząsteczkowy musi być bardzo dokładnie wymieszany i spowoduje zgęstnienie serum.

- eco konserwant w płynie 3 krople - jeśli chcecie przedłużyć termin trwałości do 1 miesiąca. Jeśli nie, spokojnie zużyjcie sobie butelkę serum w 10-14 dni bez dodatku konserwantu.

Serum powinno być przechowywane w lodówce, niezależnie czy dodacie konserwant czy nie.

To konkretne serum powinno mieć pH 3-3,5, a co za tym idzie - może zostawiać na skórze poczucie szczypania lub pieczenia przez minutkę po aplikacji.  To normalne. Jeśli szczypanie utrzymuje się przez kilka minut, może to świadczyć o nadwrażliwości lub uczuleniu, więc podchodźcie ostrożnie.

Jeśli nie wiecie, jak ustalić pH kosmetyko obejrzyjcie TEN FILM.

Serum nakłada się na oczyszczoną skórę, przetartą tonikiem lub hydrolatem.
Wklepuje się kilka kropli, pozostawia na 5-8 minut do wchłonięcia, a następnie smaruje twarz kremem lub olejem.
Jeśli macie cerę bardzo wrażliwą - posmarujcie buzię kremem od razu po zaaplikowaniu serum.
Polecam używanie serum przez pierwszy tydzień rano i wieczorem, a następnie przez kolejne dni tylko wieczorami. Uważam, że najlepsze rezultaty uzyskuje się używając tego serum jako kuracji, przez maksymalnie 4-5 tygodni, a następnie odczekanie miesiąca lub dwóch zanim się do niego wróci. W mojej opinii to jest kosmetyk do stosowania 1-2 razy w roku. Ja je lubię szczególnie na jesień i wczesną wiosną, zanim zrobi się gorąco. Można go też używać latem, ale należy przykładać szczególną wagę do ochrony przeciwsłonecznej, na wszelki wypadek.
Jeśli dobrze pamiętacie, kiedyś dodawałam do niego ekstrakt z jabłka, ale z czasem (i częstymi zmianami składu) zdecydowałam, że lepiej sięgnąć po inne ekstrakty, które umieszczę w toniku, niż dodawać go tutaj.


Serum rumiankowe:

- hydrolat z rumianku 24g  - można zastąpić hydrolatem z bławatka lub lipy czy róży. Eksperymentujcie ;)

- mocznik 1,5g - trzymacie się receptury, bo za dużo mocznika zamiast nawilżenia może zafundować zupełnie inne rezultaty, których na twarzy byśmy nie chcieli ;)

- sorbitol 6g - na luzie można użyć roślinnej gliceryny lub żelu hialuronowego, wychodzą relatywnie podobne.

- ekstrakt z nagietka 0,3g - bo się skończył z rumianku ;) Oba się nadadzą. Możecie też wybrać inny ekstrakt w proszku, który odpowiada Waszej cerze. Robiłam je z ekstraktem z hibiskusa, czarnego bzu, lukrecji - działania zróżnicowane, ale zawsze było to serum warte rozmieszania i używania ;)

- kwas laktobionowy 1,5g - kluczowy i fantastyczny i po prostu kupcie sobie pudełko i zacznijcie układać owoce i wino w koszu z podziękowaniem xD, a tak poważnie, on tutaj robi robotę w departamencie nawilżania i kojenia zwłaszcza przy naczynkach, więc nie polecam go pomijać lub wymieniać na coś innego.

- eco konserwant w płynie 8-9 kropli - opcjonalnie, żeby przedłużyć trwałość, albo możecie nie konserwować i zużyć go w 3 tygodnie. Ja tak robię :D

Serum nie musi stać w lodówce, ale nie powinno być wystawione bezpośrednio na działanie promieni słonecznych.

Można go używać pod krem rano i wieczorem, jeśli tego wymaga Wasza buzia (np. przy odwodnieniu czy lekkich podrażnieniach)



Serum aloesowe:

- sok z aloesu 30g - wcześniej robiłam je na żelu aloesowym, ale zdecydowanie wolę tą leciutką wersję z sokiem. Udało mi się upolować butelkę naprawdę fantastycznego i po prostu musiałam machnąć na nim serum - jeśli macie alergię na aloes to po prostu zróbcie sobie inne serum ;)

- alantoina 0,6g - lubię zwłaszcza w kosmetykach do używania po całym dniu na słońcu, jeśli nie macie alantoiny możecie użyć NMF albo dodać więcej d-pantenolu

- d-pantenol 3g - przyspiesza gojenie i sprawia, że serum pięknie się wchłania.

- ekstrakt z lukrecji 0,6g - wcześniej robiłam z ekstraktem z czerwonego wina oraz z zielonej herbaty, były ok, ale to nie to co lukrecja ;)

- eco-konserwant w płynie 8-9 kropli - jak w poprzednim przepisie.

Serum nie musi być przechowywane w lodówce, ale warto je tam umieścić dla dodatkowego efektu chłodzenia - polecam!

serum można stosować samodzielnie lub pod krem, rano i/lub wieczorem - sami sprawdźcie, jak Wam najbardziej odpowiada :D

Mam nadzieję, że film i przepisy okazały się pomocne. Jeśli tak - dajcie znać w komentarzu, tutaj lub na YT, będę wiedziała, że warto przygotowywać kolejne tego typu odcinki.

Buziaki!
P.



środa, 6 czerwca 2018

Pogadajmy o kosmetykach Sylveco



Hej!
Zebrałam w jednym odcinku informacje o wszystkich (chyba, że o czymś zapomniałam ;) ) kosmetykach marki Sylveco, które miałam do tej pory w swoich rękach :)
Mam nadzieję, że odcinek się przyda ;)
Z pozdrowieniami!
P.
___

Lista produktów: (wszystkie dostępne są w sklepach stacjonarnych, internetowych drogeriach i na https://sylveco.pl/)

delikatny żel do ciała

enzymatyczny peeling do twarzy

hibiskusowy tonik do twarzy

krem brzozowy z betuliną

lekki krem brzozowy

lipowy płyn micelarny

lniana maska do włosów

łagodny krem pod oczy

pomadki do ust brzozowa i rokitnikowa

nawilżający żel do mycia rąk

szampon pszeniczno-owsiany

odżywcze mydło w kostce

rumiankowy żel do mycia twarzy

tymiankowy żel do mycia twarzy

wygładzający peeling do twarzy

wtorek, 22 maja 2018

PSIE KRWIODAWSTWO - jesteście moją inspiracją ;)

Chcę wierzyć, że jestem kreatywna.
Zawsze.
Albo często...
No dobra - przeważnie ;)

Czasami mam po prostu pustkę w głowie, albo niski poziom motywacji (jak każdy człowiek chyba) i w takich przypadkach zdarza mi się skubnąć odrobinę inspiracji od Was, od moich Widzów.

Czasem to jest po prostu czyjś pomysł/prośba na ciekawy/zabawny odcinek.

Innym razem zainspiruje mnie ktoś, kto się zmaga z problemem, który ja potrafię łatwo rozwiązać.

A czasem Moi Widzowie potrafią rzucić we mnie KOWADŁEM inspiracji, które miażdży świat w najlepszy możliwy sposób i przywraca wiarę w człowieka (w internecie) :D

Takie kowadło zleciało mi na głowę w ubiegłą niedzielę!

Pokazałam Wam na Instagramie, że mój Lester oddaje krew dla chorego psiaka i...





Ponad 3 000 wiadomości, pytań, próśb dotyczących "zwierzęcego krwiodawstwa" zawaliło moją "szufladkę" ;)
Obudziłam się rano i zobaczyłam telefon rozładowany z powodu powiadomień ;)

Ogrom ciepłych słów, zaskoczenia i chęci niesienia pomocy.
To się nazywa inspiracja!

Tak się składa, że Michał, mój narzeczony, jest lekarzem weterynarii i zgodził się opowiedzieć trochę o tej właśnie sprawie :)

Zachęcam do obejrzenia:



i serdecznie dziękuję za rzeczone kowadło ;)
Buziaki!
P.


Wpis ten powstał w ramach blogersko/vlogerskiej akcji „Wyjątkowy rok”, w której udział biorą również inni twórcy internetowi, których listę znajdziecie poniżej. Zachęcam was do śledzenia ich stron aby zobaczyć o czym oni opowiedzą w swoich własnych rozwinięciach tematu lutego „made with love”. A TU znajdziecie linki do ich publikacji w tym temacie.


wtorek, 15 maja 2018

Jak to jest z tym zapychaniem?



Hej!
Wiem, że czekaliście rok na ten odcinek, ale liczę, że było warto ;)

Tutaj znajdziecie Michała:
http://www.twojezrodlourody.com.pl/
https://www.facebook.com/TwojeZrodloUrody/
https://www.instagram.com/twoje_zrodlo_urody/

Peeling o, którym mówił Michał znajdziecie TUTAJ.

Zdaje się, że popełniliśmy gafę względem rozmiaru cząsteczki wody, za którą bardzo przepraszam - być może to skrót myślowy albo zwyczajna pomyłka. Postaram się doczytać i w przyszłości zwracać na to większą uwagę ;) 
Pozdrawiam!
P.
___

Powiązane odcinki/playlisty:

jak się pozbyć zaskórników?

sposoby na rozszerzone pory

4 kroki w pielęgnacji

porady pielęgnacyjne

czwartek, 10 maja 2018

Domowe "kwiatowe" toniki ;)




Hej!
Poniżej znajdziecie trzy proste przepisy na domowe toniki.
Nazwałam je kwiatowymi, co bez wątpienia wzmocniło ich działanie :D

pH każdego z nich ustaliłam do poziomu 4,5 przy pomocy kwasu mlekowego, ale możecie spokojnie sięgnąć po kwas cytrynowy. Więcej informacji na tematu ustalania pH znajdziecie TUTAJ.

Jeśli chcecie przedłużyć trwałość swoich toników możecie dodać do receptury alkohol etylowy (spirytus, ale nie salicylowy) - ja nigdy nie przekraczam stężenia 5%.
Możecie też sięgnąć po środki konserwujące ze sklepów z surowcami - w takim przypadku należy trzymać się stężenia sugerowanego przez producenta. Pamiętajcie, że jeśli doda się zbyt dużo konserwantu - tonik może spowodować poważne podrażnienia.

Toniki można, ale nie trzeba ;) przechowywać w lodówce.

Tonik rumiankowy: (koi i łagodzi podrażnioną skórę)


- hydrolat z rumianu szlachetnego 40 g - można zastąpić go zimnym naparem z rumianu, ale w takim przypadku tonik musi być przechowywany w lodówce i powinien zostać zużyty mniej więcej w ciągu tygodnia.

- hydrolat z kwiatów pomarańczy 20 g - może być też lipowy albo z zielonej herbaty

- gliceryna roślinna 1,5 g - jeśli obawiacie się gliceryny sięgnijcie śmiało po żel hialuronowy lub sorbitol ;)

- ekstrakt z nagietka 0,2 g - jak najbardziej można zamienić go na inny ekstrakt, który będzie odpowiadał potrzebom Waszej skóry. Jeśli ekstrakt z hibiskusa maliny czy ginko biloba polubiła już Wasza buzia - śmiało dodajcie go do toniku ;)

- woda demieralizowana 38,3 g - jeśli gdzieś zdobędziecie destylowaną - super ;) Kranówka i mineralna z butelki w moim przekonaniu nie nadają się do domowej produkcji kosmetyków.

Tonik można używać na waciku i w formie mgiełki. Należy zużyć go w ciągu 3-4 tygodni od przygotowania.


Tonik jaśminowy: (nawilża i uspokaja zaczerwienienia)

- hydrolat jaśminowy 20 g - można próbować z naparem z kwiatów (przypominam, że to nie jest to samo i termin ważności również będzie krótszy)

- d-pantenol 2,5 g - ostatecznie może być sorbitol

- żel hialuronowy 1% 2 g - możecie też rozpuścić w wodzie kwas laktobionowy, zwłaszcza przy cerze naczynkowej

- hydrolat z kocanki 8 g - może być też bławatkowy lub różany

- woda 67,5 g - j.w.

Tonik można używać na waciku i w formie mgiełki. Należy zużyć go w ciągu 3-4 tygodni od przygotowania.


Tonik lipowy: (przyspiesza gojenie wyprysków, pomaga regulować pracę gruczołów łojowych)

- hydrolat lipowy 30 g - może być również z czystka, oczarowy lub rumiankowy

- niacynamid 1 g - można wykorzystać też glukonolakton, ale to nie jest zastępnik.

- hydrolat malinowy 7 g - również można tu wykorzystać wymienione wyżej hydrolaty.

- ekstrakt z lukrecji 0,3 g - w mojej opinii praktycznie niezastąpiony ;)

- woda 61,7 g - j. w.

Tonik można używać w formie mgiełki, ale jeśli sięgniecie po hydrolat z czystka lub oczarowy polecam bardziej wacik ;) Należy zużyć go w ciągu 3-4 tygodni od przygotowania.

Mam nadzieję, że materiał się przyda ;)
Pozdrawiam!
P.


Wiosenny makijaż z Patrycją!


Hej!
Dzisiaj mam dla Was coś lekkiego, świeżego, w brzoskwiniowych odcieniach :)
Dziękuję pięknie Patrycji, za użyczenie pięknej buzi do tego nagrania :)
Brwi nawet nie dotykałam, byłam zbyt zajęta układaniem siedmiostronnicowego poematu pochwalnego opiewającego ich urodę, glorię i chwałę :D
Fantastycznej soboty!
P.
___

Lista produktów:

reviving under eye concealer Pixie Cosmetics 01

korektor pod oczy Stroke Of Light Bare Minerals Luminous 2

mini-gąbka Real Techniques

puder Mega Matte Kapok Tree Powder Pixie Cosmetics (jeśli nakładacie dużo pudru pod oczami to absolutnie go odradzam, jeśli minimalną ilość to ok ;)

pędzelek Boho Beauty 204 Luxe Tapered Crease

rozświewtlacz Cream Colour Base Hush

róż w sztyfcie Chanel Les Beiges nr 2 Neuilly

pędzelek Nanshy Stippling

baza pod cienie Lily Lolo

paleta cieni Too Faced White Peach

pędzelek Inglot 13P

pędzelek Boho Beauty 401 lip brush

kredka do powiek Kiko eye&lip 02 - wycofany

zalotka Inglot

tusz do rzęs L'Oreal So Couture

konturówka do ust Golden Rose 324 - wycofana

pomadka Bite Beauty Gingersnap

pomadka MAC Crosswires
___

Powiązane odcinki/playlisty:

Zabawy z makijażem

makijaże

Denko w znakomitym humorze :D



Hej!
Kilka "wykończonych" kosmetyków ;)
Zaznaczam, że film został nagrany kilka tygodni temu ;)
Buziaki!
P.
___

Lista produktów:

żel pod prysznic 2w1 z solanką Cosnature

żel myjący Rose Whisper Organic Surge

szampon odświeżający Lavera

Biovegane Skin Foof maska w płacie żurawinowa

kem do stóp miękkie pięty La Cafe De Beaute

deep cleansing clay mask Organic Surge

mydło owsiane Madara

odżywczy peeling cukrowy Clochee

domowy balsam do ciała

mgiełka do ciała Mango BIO2YOU

sculpting oil olejek do ciała Madara

jakiś domowy produkt z algami ;)

domowa maseczka oczyszczająca

poprawiona odżywka do włosów

algowy peeling do ciała domowy

tonik Age Protect Toner Santaverde

krem do ciała Anticellulite Cream Madara

odżywczy peeling do ciała Nuxe Reve de Miel

mieszanka ziół do parówek ziołowych

tonik snail bee high content skin Benton

domowy tonik w butelce po hydrolacie Werbena Mokosh ;)

żel pod prysznic męski Natura Siberica

ultradelikatny balsam do mycia twarzy CZARSZKA

krem do rąk herbata i mięta Yope

savon noir Werbena Beaute Marrakesh

mikrodermabrazja Esse

gąbka konjac z zieloną herbatą

olejek pod prysznic domowy

olejek eteryczny Etja grejpfrutowy

olejek eteryczny Etja lawendowy

leave-on puryfying cream Phenome

krem 24h moistruizing system Phenome

krem pod oczy fermentation eye cream Benton (film nagrałam kilka tygodni temu, teraz używam kremu pod oczy Smart Madara, ale ten nadal uważam za znakomity!)

natural moistruizing lip balm BIO2YOU

podkład Amazonian Clay 12 h Foundation Tarte

tusz do rzęs PuroBio Glorious

tusz false lash wings sculpt L'Oreal

korektor match perfection 60 Rimmel

baza pod cienie behing the scenes Lorac

gąbeczka Real Techniques
___

Powiązane odcinki/playlisty:

przepis na balsam do ciała

recykling kosmetyków

detoks dla skóry

zakupy hydrolatowe

pielęgnacja ciała zimą

film o gąbkach konjac

w sam raz na raz

inne denka

Rutyna pielęgnacyjna i ważne sprawy ;)



Hej!
Troszkę rzeczy związanych z komunikacją ;) leżało mi na sercu i musiałam się wygadać i poniekąd Wam, Widzom, kilka spraw wyjaśnić.
Ja wiem, że każdemu się nie dogodzi i że hejtem nie ma co się przejmować.
Ten wstęp w odcinku jest dla tych osób, które towarzyszą mi od krótszej lub dłuższej chwili i nie wiedzą, co się dzieje.
Przyjemności!
P.
___

Lista produktów:

aksamitny balsam do mycia twarzy CZARSZKA

gąbka Konjac z węglem

pianka Foa-m My god! Alkemie

szczoteczka Foreo Luna Mini 2

maseczka Rapid Relief Alkemie

maseczka Dream of beauty Alkemie

maseczka Glow Up! Alkemie

serum Wake-up Shot Alkemie

orange flower mist Naturativ

nawilżający mus oczyszczający EO Laboratorie

Bitamin C skin toner Swanicoco

woda micelarna EO Laboratorie

tonik nawilżający EO Laboratorie

woda aktywna Saisona Repair

serum XINGU Santaverde

krem shea Nacomi +50 na dzień

krem Detox Hagi

ochronny krem miejski Resibo

SMART antioxidant anti fatigue rescue eye cream Madara

przeciwzmarszczkowe regenerujące serum do twarzy Fresh & Natural

serum Iossi intensywna regeneracja wiesiołek i baobab

pomadka Coco Nilla Bee Natural

krem z filtrem Skin 79 tint

maseczka roll-on Nuxellence Nuxe

żelowa maska chłodząca EO Laboratorie
___

Powiązane odcinki/playlisty:

rutyny pielęgnacyjne

denka

film o Foreo

film o gąbkach Konjac

poniedziałek, 30 kwietnia 2018

Śniadanie do łóżka...

Coś pysznego, herbata, kawa może.
Czasem na słodko, czasem wytrawnie.
Romantycznie.
Uroczo.
Nieraz nawet z pojedynczą różą w wazoniku ;) A co!

Tak przeważnie opisuje się śniadanie do łóżka.

Przeważnie ;)

Pierwsze, co do tej pory mi się kojarzyło ze śniadaniem do łóżka to... okruszki.
Okruchy na poduszce, w załamaniach prześcieradła, w fałdach kołdry.
Brrrr :D

Chcesz się położyć na popołudniową drzemkę - BUM! - Okruchy wklejone w podkład na policzku xD

Układasz się spokojnie do snu, wkładasz rękę pod poduszkę, a tam - BUM! - okruchy pod paznokciami xD

Jak zapewne możecie się domyślać - nie byłam fanką ;)

Podobnie rzecz wygląda z włosami, a w zasadzie z sierścią ;)

Nie mam nic przeciwko poranno-popołudniowo-wieczorno-nocnemu (to nowa forma słowa "całodobowy") tuleniu z psem, ale już pościel zasłana kłakami dość mocno mi wadzi ;)

Kiedyś bawiłam się w patent z taśmą klejącą i "zrywaniem" okruszków i kłaków z poduszek.
Trochę to wyglądało, jak depilacja poduszki woskiem w plastrach ;)
Nawet całkiem skuteczna była ta metoda, ale ilość zużywanej taśmy mnie lekko przybijała i zajmowało to dużo czasu.

iRobot po łóżku nie przejedzie, więc Michał szukał, szukał, aż wyszukał coś, co rozwiązało problem :)





Mowa o odkurzaczu z przystawką, która jest bardzo wąska, ma miękkie szczotki, które zbierają włosy i nawet najmniejsze okruszki, a przy tym nie "zajadają" pościeli ;)
Wiem, że jest całkiem sporo takich końcówek, w rożnych odkurzaczach, z różnych marek i działają dość podobnie.




Ten, który my kupiliśmy to Dyson i ze spokojnym sumieniem mogę go polecić.
Nie wiemy, co to za model, bo karton poleciał do recyklingu, a na nim samym napisów brak.
Kilku znajomych ma różne modele i w zasadzie wszyscy jesteśmy zadowoleni, czyli raczej pewniak ;)

Fantastycznie radzi sobie z "odkłaczaniem" i "odokruszkowaniem" poduszek i prześcieradła ;)
I od razu śniadanie zostawia przyjemniejsze wrażenie ;)
Smacznego ;)
P.


Wpis ten powstał w ramach blogersko/vlogerskiej akcji „Wyjątkowy rok”, w której udział biorą również inni twórcy internetowi, których listę znajdziecie poniżej. Zachęcam was do śledzenia ich stron aby zobaczyć o czym oni opowiedzą w swoich własnych rozwinięciach tematu lutego „made with love”. A TU znajdziecie linki do ich publikacji w tym temacie.

piątek, 27 kwietnia 2018

PONOWNIE ;) Kupiłam kilka hydrolatów ;)



Hej!
Poczyniłam zakupy hydrolatowe i wpadłam Wam pokazać kilka ciekawych rzeczy ;)
Wiem, że nadużywam w tym odcinku słowa PONOWNIE, cóż, tak bywa :D
Udanego czwartku!
P.
___

Lista produktów:
(hydrolaty kupiłam na mazidla.com)

hydrolat lipowy
hydrolat z róży damasceńskiej
hydrolat z rumianu rzymskiego
hydrolat oczarowy
hydrolat z zielonej herbaty
hydrolat z różowego lotosu
hydrolat z kocanki
hydrolat jaśminowy
woda pomarańczowa
hydrolat malinowy
hydrolat bławatkowy
hydrolat z róży stulistnej
hydrolat geraniowy
hydrolat miętowy
hydrolat waniliowy
hydrolat eukaliptusowy
___

Powiązane odcinki/playlisty:

jak używać hydrolatów

przepisy na domowe kosmetyki

Jak używać hydrolatów? | ABC Domowych Kosmetyków



Hej!
Zebrałam w jednym odcinku odpowiedzi na najczęściej zadawane pytania dotyczące hydrolatów i dodałam szczyptę informacji od siebie ;)
Przyjemnej soboty!
P.

Powiązane odcinki/playlisty:

przepisy na kosmetyki

odcinek o pH

CHAT MAKEUP: ColourPop!



Hej!
Od momentu, kiedy rozdarłam karton od Olki (zajrzyjcie do niej koniecznie do Oli) i oczka mi się zaświeciły z radości na nowy makijaż wiedziałam, że TU, TERAZ, ZARAZ będzie malowane :D
Więc i Was postanowiłam uczynić świadkami tegoż radosnego momentu xD
Cudownej soboty!
P.
___

Lista produktów:

paleta cieni do powiek Dream St.

paleta do twarzy z tej kolekcji, obawiam się, że już jest niedostępna

rozświetlacz Lunch Money

zestaw metalicznych płynnych pomadek

czwartek, 19 kwietnia 2018

3 pachnące kosmetyki pod prysznic :)



Hej!
Przy każdym odcinku z produktami do kąpieli, przy każdym - nie żartuję! - posiadacze prysznica narzekają, że nie ma nic prostego dla nich w moich przepisach.
BUM! Już jest ;)
Ponadto - dokonałam cudu i zrobiłam kosmetyk ze zwykłym olejem do smażenia, o co padają prośby od jakichś 7 lat xD

Pachnąca kostka pod prysznic:

50 g sody oczyszczonej - może być taka zwykła, ze spożywczaka

25 g kwasu cytrynowego - j.w.

15 g oleju słonecznikowego - jeśli kostka ma tylko zapewnić przyjemny zapach śmiało użyjcie taniego, zwyczajnego oleju. Jeśli chcecie wrzucić ją do miski i podczas prysznica wymoczyć stopy warto dodać lepszego oleju (oliwa z oliwek, rycynowy, z pestek winogron itp.)
20 kropli olejku eterycznego - przy katarze polecam sosnowy, macie za okazją inhalację ;)

Kostka musi porządnie wyschnąć przed użyciem inaczej zostaniecie z wilgotnym proszkiem zamiast z kostką ;) Nie trzeba tego upychać w silikonowej formie, można spokojnie ugnieść łyżką na dnie kubka czy miseczki.

Zużyć w ciągu 2-3 tygodni. Przechowywać w suchym miejscu.



Klasyk kawowy:

50 g kawy - ja użyłam takiej, która mi zwyczajnie nie smakowała, ale - jak wspominam w odcinku - zgodnie z filozofią ZERO WASTE możecie spokojnie wykorzystać fusy z ekspresu. Jeśli zużyjecie peeling od razu po przygotowaniu - mogą być wilgotne fusy z dna kubka, ale jeśli ma stać 2-3 dni to na 90 % taki z mokrymi Wam spleśnieje.

10 g kakao - zwykłe, żaden napój czekoladowy. Głównie dodaję je dla zapachu, ale mała dawka antyoksydantów zawsze w cenie ;)

olej z pestek winogron - może być kokosowy, ze słodkich migdałów, oliwa. Dodajcie według uznania, Wy lepiej wiecie, jaka konsystencja Wam odpowiada ;)

Taka ilość wystarcza mi na 3 użycia. Peeling z automatu potraktowałam, jako kosmetyk pod prysznic, bo nigdy nie robię peelingu w wannie (żeby się potem nie kąpać "we własnej zupie" ;) )
Kosmetyk należy zużyć w ciągu 3-4 dni od przygotowania.
Możecie dodać ekstra 15 kropli olejku eterycznego, ale dla mnie kawa i kakao to połączenie mistrzowskie :D



Olejek pod prysznic:

30 g oliwy z oliwek - jeśli nie będziecie dodawać polisorbatu i pozwolicie olejkowi pozostać na skórze, możecie użyć bardziej odżywczego oleju, ja często robię z czarnuszką lub sacha inchi.

7 g polisorbat 20 - ta substancja sprawi, że olejek w kontakcie z wodą przybierze "mleczną konsystencję" i będziecie mogli łatwo spłukać nadmiar ciepłą wodą, bez żelu czy mydła. Można pominąć ten dodatek i zastąpić go innym olejem, wtedy kosmetyk nie będzie się spłukiwał.

5 g olej z kiełków pszenicy - może być też z ogórecznika, shea, kokosowy frakcjonowany, tamanu - dobierzcie zależnie od problemów czy wymagań Waszego ciała.

8-10 kropli olejku eterycznego - możecie dodać jeden, możecie mieszankę kilku. Pamiętajcie tylko, żeby to był olejek, który nadaje się do stosowania na ciało, żeby potem nie było nieprzyjemnych niespodzianek w postaci uczulenia ;)

Olejek należy zużyć w ciągu 2 tygodni od przygotowania.

Wersja z polisorbatem: olejek nakładamy na wilgotne, umyte ciało, pozostawiamy na chwilę (np. podczas mycia włosów), żeby ciało miało czas wchłonąć kosmetyk. Następnie spłukujemy nadmiar ciepłą wodą bez detergentu. Jeśli nie pocicie się bardzo mocno i dokucza Wam skóra sucha, raz na kilka dni można użyć tego kosmetyku zamiast żelu pod prysznic. Po siłowni nie polecam ;)

Wersja bez polisorbatu: niewielką ilość olejku wcieramy w wilgotne, umyte ciało zamiast balsamu. Po wyjściu spod prysznica tylko lekko oklepujemy ciało ręcznikiem. Podkreślam intensywnie słowo NIEWIELKĄ ;) Jeśli przesadzicie skończy się tłustym ręcznikiem albo kłakami psa przyklejającymi się do łydek - sprawdzone ;)

Przyjemnego popołudnia!
P.


środa, 11 kwietnia 2018

Moje sposoby na lepszy sen ;)



Hej!
Kilka moich patentów na dobry sen, które bardzo mi pomagają w wypoczywaniu ;)
Mam nadzieję, że komuś się przyda.
Buziaki!
P.

Sposoby na pachnący dom znajdziecie TUTAJ.

Poduszki I Love Grain

Pidżamy Grubą Nicią Szyte

czwartek, 5 kwietnia 2018

Ładny makijaż :D



Hej!
Zawsze, ale to zawsze tak go nazywacie - ładny makijaż :)
Przy każdej możliwej okazji pojawiają się prośby o tutorial, więc zebrałam się w sobie i nagrałam dla Was taki odcinek :)
Mam nadzieję, że się przyda i wszystko jasno wytłumaczyłam.
Pozdrawiam!
P.
___

Lista produktów:

baza pod cienie Lily Lolo

paleta cieni Tatre - edycja limitowana, już niedostępna

pędzel Maestro 497 r 12

pędzel Glam Brush O108

pędzel Era Professional 344N - niedostępny

pędzel Maestro 360 r 6

pędzel Sephora 73

pędzel Nanshy Crease

pędzelek Annabelle Minerals do ust - prawdopodobnie wycofany

róż Nars Deep Throat

zalotka Inglot

tusz do rzęs Paese Blacker Than Black

konturówka Moov Hypocrisy

pomadka Amuse Bouche Bite Beauty Meringue

pomadka Nars Audacious Anita

błyszczyk Butter Gloss Creme Brulee
___

Powiązane odcinki/playlisty:

mój codzienny makijaż twarzy

inne moje makijaże

sobota, 31 marca 2018

Domowe świece do masażu i nie tylko :)



Hej!
Dzisiaj mam dla Was przepis na 3 domowe świeczki.
Możecie potraktować je jako kosmetyki, czyli świece do masażu: z dodatkiem maseł i olejów, które po zapaleniu świecy szybciej się roztopią i pozwolą na dłuższy masaż ciała.

Możecie też zrobić sobie po prostu domowe świece o wybranym przez Was zapachu :)
W tej opcji możecie roztopić sam wosk i dodać do niego olejków eterycznych - ja chciałam koniecznie pokazać dodatki pielęgnacyjne, które najchętniej wybieram, dlatego widzieliście je w filmie ;)
Wiele osób robi też świece ze zwykłej parafiny - do celów dekoracyjnych taka opcja się sprawdzi, do masażu już nie.

Jest to świetny patent na wykorzystanie surowców, które zbliżają się do końca terminu przydatności, nie zdążycie ich zużyć, ale też nie chcecie ich wyrzucać :)

Możecie dodawać do świec olejki eteryczne dla uzyskania świec zapachowych, wybrać bezbarwne szkło, jako pojemnik na świecę i nasypać na dno jakichś ozdób, np. ziaren kawy czy ziół.

Wykonanie świecy jest bardzo proste i nie wymaga ekstremalnej precyzji ;)
Pamiętajcie tylko o tym, żeby nie zagotować surowców.

Knoty do moich świec (ok 100ml, w pustym słoiczku po balsamie myjącym) mają 7 cm długości i kupiłam je TUTAJ.

Świeca kawowa:

(Ja akurat miałam tutaj końcówkę wosku, dlatego na nagraniu widzicie niepełne opakowanie ;) )

wosk pszczeli 30g - jak najbardziej można go zastąpić woskiem sojowym, jojoba i innymi wegańskimi odpowiednikami. Im więcej wosku, tym twardsza świeca i trudniej będzie wykonać masaż. Mając to na uwadze możecie śmiało zmieniać proporcje, aż uzyskacie konsystencję, która Was zadowoli.

masło kawowe 15g - może być inny rodzaj masła, który lubi Wasza skóra. Pamiętajcie, że im twardsze masło, tym twardsza wyjdzie świeca. To masło od razu delikatnie pachnie kawą, więc darowałam sobie olejek eteryczny.

olej z pestek winogron 25g - warto dodać olej, który długo się wchłania i jest olejem nieschnącym, co pozwoli nam wykonywać masaż przez dłuższy czas :) Fantastycznie sprawdzi się olej kokosowy lub ze słodkich migdałów.

Świeca kakaowo-pomarańczowa:

wosk sojowy 35g 

masło kakaowe nierafinowane 30g - ono już dość mocno pachnie kakaowo, jeśli nie chcecie tego zapachu w Waszej świecy sięgnijcie po wersję rafinowaną lub po inne masło. Jeśli będzie to masło bardzo miękkie (np. awokado) zmniejszcie ilość masła o 5g i dodajcie 5g więcej wosku.

olej jojoba 15g - możecie wykorzystać inny olej, który odpowiada Waszej skórze.Nie nadają się oleje, które należy przechowywać w lodówce, np. konopny.

olej z pestek winogron 10g - jak w poprzednim przepisie.

Świeca z awokado (dla wrażliwców):

wosk sojowy 30g

masło shea rafinowane 25g - może być nierafinowane, ale jeśli bardzo wadzą Wam zapachy, to wersja rafinowana sprawdzi się lepiej. Doskonałym zamiennikiem przy bardzo wrażliwej skórze będzie też masło mango lub awokado.

olej awokado 15g - dodajemy na samym końcu, już w słoiczku, kiedy wosk z masłem przestygną. Podczas, kiedy świeca będzie się palić, olej ulegnie podgrzaniu, ale nie w takim stopniu, jak gdybyśmy wlali go do gorącego garnka i zagotowali ;) Doskonale nada się tu również olej ze słodkich migdałów lub macerat z nagietka.

Mam nadzieję, że film Was zainspiruje - eksperymentujcie, bawcie się i wysyłajcie mi zdjęcia Waszych dzieł!
Przy każdej fotografii uśmiecham się z dumą od ucha do ucha :)

Powodzenia!
P.

piątek, 30 marca 2018

Fresh & Green

Hej!
Wiecie co?
Mam ciemno w kuchni.
Nie ciemnawo, nie przeciętnie, nie lekkie zaciemnienie - ciemno.
Do tego stopnia, że rośliny w doniczkach (np. bazylia), przyniesione rano do domu, do wieczora odwalają kitę ;)

Kiedy mieszkaliśmy w Olsztynie miałam gigantyczne okno w kuchni, praktycznie całą przeszkloną ścianę, a na parapecie długie, prostokątne donice z ziołami.
Świeże zioła mieliśmy prawie cały rok.

Po przeprowadzce do Złotowa mam maleńkie okno dachowe w kuchni i niestety na świeże i zielone cokolwiek-żyjącego nie ma szans.

Wróć!
Nie było szans!

Do momentu, kiedy (podjarana do granic możliwości!) kupiłam sobie domowy ogródek Click & Grow podpatrzony na Instagramie u Darii Ekocentryczki :D



To jest gadżet, w większości domów absolutnie zbędny.
Zdecydowanie za drogi, zważywszy, czym tak na prawdę jest. (Ja im zapłaciłam za pomysł i fantastyczną jakość wykonania. No i za światło do kuchni ;) )

Jeśli ktoś ma normalne okno, z parapetem i odrobinę czasu do poświęcenia - na luzie sobie ogarnie zioła do "użytku kanapkowo-sałatkowego" w zwykłym słoiku nawet ;)

Niemniej jednak - ja zdążyłam się tak zafiksować na punkcje tego małego dziada, że od tygodnia noszę miano Rolnika Kanapkowego ;)

Urządzenie to po prostu pojemnik z dyspenserem wody i lampami ledowymi, który ma 3 (mój model ma 3, są też większe) miejsca na kapsułkę z podłożem i nasionami.

Składa się w minutę, po włączeniu do kontaktu świeci przez 16 h, a następnie robi 8 h przerwy i tak w kółko.
Wodę wlewa się do zbiornika raz na dwa tygodnie - można sobie nawet zainstalować aplikację na telefonie, która o tym przypomina (co oczywiście uczyniłam xD)


Podejrzewam, że da się po prostu w te miejsca napchać ziemi do kwiatków i wsadzić własne nasionka i skoro jest woda i światło, to też roślinka wyrośnie, tylko pewnie nieco dłużej jej zejdzie.
Zakładam, że podłoże od firmy jest przygotowane do zapewnienia błyskawicznych rezultatów.

Popatrzcie tylko na to:


Tak wygląda sałata rzymska w 4 dni po włączeniu urządzenia.
Tak, to oczywiste, że aż mną telepało z radości :D

Ten plastikowy bubek na wierzchu to przykrywka, która w początkowej fazie wzrostu roślin robi za taką hmmm... mini szklarnię ;)
Zdejmuje się ją, kiedy roślina zaczyna dotykać plastiku:



To był 7 dzień. Nieźle, co?

Czarszkowe uprawy domowe obecnie zawierają:
bazylię
lawendę
sałatę rzymską


Ten pałąk z lampami ma dodatkowe dwa elementy, które umożliwiają dostosowanie wysokości wraz ze wzrostem roślin.

Jak tylko urosną mi na tyle, żebym mogła zacząć jeść - z radością kompletnie nieadekwatną do sytuacji - zaspamuję instagram zdjęciami xD

Każda moja kanapka będzie zasługiwała na metkę z napisem "Fresh & Green"

(Przysięgam, że gdybyście mogli zobaczyć moją reakcję przy każdym nowym listku - popłakalibyście się ze śmiechu z mojej dziecięcej niemalże radości :D
Tak, jaram się jak tęcza :D)

Buziaki!
P.

Wpis ten powstał w ramach blogersko/vlogerskiej akcji „Wyjątkowy rok”, w której udział biorą również inni twórcy internetowi, których listę znajdziecie poniżej. Zachęcam was do śledzenia ich stron aby zobaczyć o czym oni opowiedzą w swoich własnych rozwinięciach tematu lutego „made with love”. A TU znajdziecie linki do ich publikacji w tym temacie.