YouTube się obraża i nie mogę w tej chwili zamieścić filmu.
Za to Wy możecie KLIKNĄĆ TUTAJ i obejrzeć, jak udało mi się pokonać moją chorobę lokomocyjną.
Jeszcze raz wszyscy razem powiedzmy Marcie (która podała mi ten pomysł) wielkie i wesołe:
DZIĘ-KU-JE-MY :D
Pomyślałam, że sama z tym problemem nie jestem i że komuś może się przydać.
Pozdrawiam!
P.
Też jestem "szczęściarą", która nie wyrosła z choroby lokomocyjnej. Pociągiem mogę jechać bez problemu (byle przodem do kierunku jazdy) tak samo samochodem, ale tylko na przednim siedzeniu. Natomiast autobus to jest koszmar czasami... ten smród tapicerki i wymieszanych perfum plus spaliny pogarsza sprawę. Wycieczki szkolne w podstawówce to był koszmar. Nie mogłam długo dojść do siebie nawet po wyjściu z autobusu. Do tej pory czasem tak mam, ale nie wiem od czego to zależy - raz jadę i jest wszystko ok, a raz przeżywam męki. Na studiach też najeździłam się w tę i z powrotem, ale nic nie stosowałam. Może z 9 lat temu miałam takie opaski plus zaklejanie pępka, aviomarin, jakaś chińska homeopatia i nic nie pomagało. Raz w podróży za granicę bym się wykończyła, a niedawno jechałam do Belgii i czułam się świetnie. Nie wiem od czego to zależy. Cieszę się, że Tobie ten sposób jednak pomógł i wspieram mentalnie w dalszej walce:) Kasia
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam o tych opaskach. A chętnie wypróbuję, bo w późnej podstawówce udało mi się wyleczyć z choroby lokomocyjnej (sama minęła), ale ostatnio mi znów wraca, zwłaszcza w autobusie miejskim.
OdpowiedzUsuńSuper!
OdpowiedzUsuńTrzeba będzie wypróbować
OdpowiedzUsuń