Hej!
Obiecałam jakiś czas temu podczas któregoś InstaLive, że machnę Wam post o wodzie różanej.
Właściwie o rzeczach, które do kategorii Woda Różana są zaliczane ;)
Zależnie od fantazji i polotu producenta/dystrybutora/sprzedawcy miano wody różanej otrzymują następujące produkty:
Toniki różane. Zawierają wodę różaną z większą lub mniejszą ilością dodatków, czy to nawilżających, stabilizujących, regulujących pH czy konserwujących. Większość z nich to naprawdę przyjemne produkty,
o tyle bezpieczniejsze od powiedzmy hydrolatów, że mają już ustalone pH.
o tyle bezpieczniejsze od powiedzmy hydrolatów, że mają już ustalone pH.
Lubię je, ale nie lubię kiedy się je nazywa wodą różaną, bo wodą różaną nie są.
Różane wody kwiatowe, czyli lepszej lub gorszej jakości olejki eteryczne rozproszone w wodzie.
Czasami zawierają dodatek substancji ułatwiających dyspersję, czasami nie.
Ta kategoria zawiera dwa rodzaje wód kwiatowych:
Czasami zawierają dodatek substancji ułatwiających dyspersję, czasami nie.
Ta kategoria zawiera dwa rodzaje wód kwiatowych:
- bardzo tanie wody kwiatowe udające perfumy - dodatkowy komentarz zdaje się zbędny ;)
- spożywcze wody kwiatowe - sprzedawane jako dodatki do ciast czy domowych napojów.
Ja tego typu produktów serdecznie nie cierpię.
Poniekąd to one są powodem, dla którego niektórzy powtarzają nieprawdziwe stwierdzenie, że "toniki nic nie robią" czy "hydrolaty nie działąją". Takie produkty zwyczajnie nie nadają się do pielęgnacji cery, ani do wykonywania domowych kosmetyków.
Niestety bardzo często są wprowadzane do oferty sklepów z surowcami kosmetycznymi, jako tania alternatywa dla hydrolatów.
Niestety bardzo często są wprowadzane do oferty sklepów z surowcami kosmetycznymi, jako tania alternatywa dla hydrolatów.
Hydrolaty różane. Najprościej mówiąc są to destylaty z płatków róży, które zawierają minimalną ilość dodatków, takich jak np. konserwant, by zapewnić im trwałość.
Przeważnie mają niskie, w stronę kwasowego pH, o którym ogrom osób zapomina, przeciera cerę takim hydrolatem, który powoduje lekkie lub całkiem spore zaczerwienienie.
Zaczerwienienie spowodowane niskim pH od razu zostaje okrzyknięte uczuleniem.
Warto wymieszać swój hydrolat z wodą demineralizowaną 1:1 i podjąć kolejną próbę, ponieważ najczęściej to pH, a nie ta biedna róża powoduje problemy.
Wody różane. Tutaj roztacza się pajęczyna tajemnic i niedopowiedzeń ;)
Opcji jest wiele, ale ja przez lata pracy w przemyśle surowców postanowiłam trzymać się wersji, że są to nieco słabszej mocy hydrolaty bez dodatków. Bez konserwantów nawet.
Opcji jest wiele, ale ja przez lata pracy w przemyśle surowców postanowiłam trzymać się wersji, że są to nieco słabszej mocy hydrolaty bez dodatków. Bez konserwantów nawet.
Nikt właściwie publicznie tego nie przyznaje, więc możecie poszukiwać odpowiedzi na własną rękę ;)
Mają pH nieco tylko kwasowe, więc sprawdzą się w charakterze toniku, ale buraczka na buzi, jak hydrolat raczej nam nie zafundują.
Pokończyły mi się hydrolaty i kilka innych kosmetyków z róży - przegrzebałam szafkę i okazało się, że jedyny produkt z tej kategorii, jakiego w tej chwili używam to woda różana MakeMeBio.
W składzie mamy samą wodę różaną - bez żadnych bonusów właśnie.
Róża ma ochładzać, łagodzić, zmniejszać zaczerwienienia, koić i ogólnie wszystko, co dobre robić dla cery suchej i naczynkowej ;)
Faktycznie te dwa rodzaje cery najwięcej korzyści czerpią z dodatku róży do kosmetyków.
Nie zmienia to jednak faktu, że róża lubi uczulić i łatwo umieścić ją w jednym worku z aloesem:
albo ktoś ją kocha i przysięga na wszystkie świętości wszystkich narodów z posągiem Światowida włącznie, że ona cerę wręcz leczy (!), albo proponuje kopać dla niej grób głębszy niż dla potworów rodem z "Wiedźmina", twierdząc przy tym, że niczego poza pieczeniem i swędzeniem róża nie przynosi. Co najzabawniejsze wszyscy mają rację :D Uczulenie jest raczej nieprzyjemne, za to działanie wspomagające i kojące mogłabym zaliczyć do spektakularnych :)
Ja różę bardzo lubię.
Zarówno w naparach, hydrolatach, jaki i w olejach.
Myślę, że warto spróbować wody różanej lub hydrolatu, może w małej pojemności.
Jeśli nie sprawdzi się Wam, jako tonik czy dodatek do maseczki - zawsze można będzie płyn przerobić na krem, mgiełkę do włosów, spray do pościeli ostatecznie odświeżacz powietrza do łazienki ;)
Jeśli nie sprawdzi się Wam, jako tonik czy dodatek do maseczki - zawsze można będzie płyn przerobić na krem, mgiełkę do włosów, spray do pościeli ostatecznie odświeżacz powietrza do łazienki ;)
Jak Wam się podoba tego typu post?
Troszkę mnie korci wrzucanie tu od czasu do czasu słów kilku o surowcach.
Dajcie znać, czy Was korci, by takie rzeczy poczytać.
Pozdrawiam!
P.
Post super :D
OdpowiedzUsuńJasne, że korci, żeby czytać takie rzeczy. Człowiek się zawsze dowie czegoś ciekawego. Wrzucaj nawet się nie zastanawiaj!
Pozdrawiam ;]
ja odkryłam niedawno evree różany tonik do twarzy w mgiełce i się pozytywnie zaskoczyłam
OdpowiedzUsuńhttp://evree.eu/produkt/tonik-do-twarzy-rozany/
używam zamiast hydrolatu w produkcji domowych kremów, pod makijaż mineralny i na makijaż mineralny ;]
ma dosyć przyjemny skład - wodę, wodę różaną, kwas hialuronowy, panthenol + oczywiście konserwanty i substancje zapachowe
zapłaciłam 14zł za butelkę
jak na sklepowy wyrób różany jest naprawdę extra
Uwielbiam wszystko co o surowcach! :) Tak, tak, tak! Prosimy o więcej! :D
OdpowiedzUsuńFajny post:) Analogie do Światowida i Wiedźmina urzekające;)
OdpowiedzUsuńPodoba się :) Chętnie poczytam tego typu posty o surowcach :)
OdpowiedzUsuńTak,tak i jeszcze raz tak, wiadomości o surowcach nigdy nie jest za dużo :)
OdpowiedzUsuńPozdro dla niestrudzonej, kochanej Paulinki
Beata
Bardzo przydatny post.
OdpowiedzUsuńJa używałam hydrolatu różanego z Fitomedu. Producent zaleca rozcieńczenie 1:1 z wodą, ale u mnie powodował i tak szczypanie/mrowienie. Dało się wytrzymać, ale kosmetyk miał w założeniu koić itd. Zdarzyło się raz silne zaczerwienienie, kiedy poszalałam wcześniej z zieloną glinką. Dalej nie mam pewności, że to uczulenie. Mogło to być wciąż za niskie pH, przeciwko któremu moja skóra chętne się buntuje.
A, spożywczą wodę różaną w domu mam, ale tylko do spożywania. ;)
UsuńPost jest super! ❤️💕
OdpowiedzUsuńMyślę, że rozwiał wiele niejasności np. między wodą kwiatową spożywczą a wodą, krórą można stosować jako tonik i na wiele innych sposobów.
Na 1000 % takie posty rozjaśniające niejasności o surowcach są ciekawe i przydatne dla wielu osób nie tylko dla mnie.
Zdecydowanie chciało by się więcej! 😂💕😍
Pozdrawiam Zuzia ;)
Korci :) Chętnie czytam o surowcach :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytane ;)
OdpowiedzUsuńCzy tylko mój mózg tak działa, że jak czytam wpisy Czarszki to podświadomie słyszę jej głos?
Dagmara,mam to samo ;)
UsuńŚwietny post :) Chcemy więcej!
Macie rację, ja też jak czytam słyszę Paulinę. Nawet "Siemano moi drodzy" sobie "dosłyszę" ;)
UsuńI tak, Paulinko, chcę więcej, bo Twoje wpisy zawierają dużo wiedzy, a przy tym są zabawne... Muszę o tym Wiedźminie mężowi pokazać :)
Bardzo korci! :)
OdpowiedzUsuńkorci :)
OdpowiedzUsuńJa chętnie poczytam o surowcach, także jak masz ochotę nam tu coś wrzucić od czasu do czasu to byłoby super! :)
OdpowiedzUsuńchetnie!!!
OdpowiedzUsuńpatrz, ja uzywalam wody spozywczej i bylam swiecie przekonana, ze to hydrolat. lekko zdziwiona bylam, ze krzywdy nie robi, ale dobrego poza zapachem, tez malo :) jakby nie bylo, jako mgielka do ciala i wlosow jest super. lubie tez ja do spryskiwania maseczek z glinki :)
A ja mam wodę różaną z Lass
OdpowiedzUsuńhttp://www.helfy.pl/twarz/toniki-hydrolaty/woda-rozana-1
Bardzo przyjemna i zastanawiam sie czy ta z makemebio nie jest lepsza (w sklepie wybieralam miedzy nimi) i chyba nastepnym razem spróbuję tej której Ty używasz, tak dla porównania. Ta z lass robi bardzo przyjemną mgielke - takie lubię! ;)
Takie posty są wspaniałe!
OdpowiedzUsuńMiałam kiedyś wodę różaną, która sprawdzała się rewelacyjnie. Niestety nie pamiętam jaka to była firma (tylko tyle że buteleczka była szklana z czerwono-złotą etykietą). Aktualnie używam hydrolatu z róży zamówionego na Zrób Sobie Krem i również jestem zadowolona. Nie rozcieńczam, krzywdy mi nie robi a twarz jest wspaniale nawilżona. :)
OdpowiedzUsuńMnie też denerwują te spożywcze wody kwiatowe z okropnym składem. Dziwię się, że ktoś to je, a co dopiero w siebie wsmarowuje :D
OdpowiedzUsuńPróbowałaś może soku/toniku aloesowego z Lush Botanicals? Jest na bazie aloesu z dodatkiem różnych olejów :)
OdpowiedzUsuńo ja używam soku od Lush Botanicals - chyba najlepszy tonik jaki dotąd sobie aplikowałam na skórę
UsuńMam tą wodę różaną MakeMeBio i ją uwielbiam, zużyłam już co najmniej 3 opakowania. Niestety ostatnio zauważyłam, że musimy się rozstać na czas trwania mojej kuracji retinoidami...nigdy nie zapomnę uczucia palenia na twarzy po pierwszym zmyciu Acnelec i popsikaniu twarzy wodą różaną, a ten rumień...oj jaka ja głupiutka byłam ;)
OdpowiedzUsuńWstyd się przyznać. Gonie syna od komputera a sama zasiadam i oglądam, podglądam, przeglądam, czytam CZARSZKĘ. Codziennie.... Lubię tu być a moja pielęgnacja i twarz bardzo się zmieniły. Dziekuję!!!!!!
OdpowiedzUsuńhej a ja chyba należę do tej drugiej grupy i niestety woda różana mnie akurat uczula :( spryskalam nia twarz wieczorem i rano o zgrozo oczy jak u żaby, czerwone i opuchniete dolne powieki az do polowy policzka :( gdy opuchniecie zeszlo skora zostala czerwona, super nadwrazliwa i jakby rozciagnieta :( na razie walcze dalej ze skutkami zastosowania wody (dokladnie tej ze zdjecia), niestety jesli potwierdzi sie ze to jej wina, z pewnoscia sie nie polubimy :(
OdpowiedzUsuńMnie też uczula...dlatego też trzeba mieć głowę na karku i znać swój organizm. Często produkt dla jednej osoby będzie znakomity, a dla drugiej może przysporzyć problemów. Warto testować czytać blogi i wyciągać wnioski.
OdpowiedzUsuńWłaśnie zużyłam butelkę hydrolatu z róży damasceńskiej. Mam skórę suchą, ale raczej niezbyt wrażliwą :P Mnie nic nie uczula i nie mam żadnych zaczerwienień. Na półce czeka już na mnie woda różana z Make Me Bio. Uwielbiam ten zapach i to miłe kojące uczucie ❤️❤️❤️ Żałuję, że tak późno odkryłam ten produkt ��
OdpowiedzUsuńDla mnie woda rożana do picia to urozmaicenie wody mineralnej. Przygotowuję ją sobie w domu. Na jej bazie powstają u mnie też napoje orzeźwiające. Oczywiście wodę mineralną też piję, z tym że raczej w pracy.
OdpowiedzUsuńSuper artykuł!
OdpowiedzUsuńJeśli chciałybyście dowiedzieć się czegoś więcej o wodzie różanej i jej właściwościach, polecam wam zajrzeć do tego artykułu https://www.zdrowonaturalnie.pl/climb-2-change-woda-rozana/. Na pewno znajdziecie tu sporo ciekawych i wartych uwagi informacji na ten temat
OdpowiedzUsuń