Hej :)
Są 3 sprawy:
1. Wyprostowałam włosy po raz pierwszy od ponad roku - czuję się jak obcy człowiek :D
2. Pokruszył mi się bronzer z Kiko - testuję inne, które mam w domu toteż wyglądam lekko blado ;) Okazuje się, że są bronzery, które mogą u mnie robić za puder :D
3. Mamy kompilację ulubieńców z 2 miesięcy, więc powaga - herbata, obiad, deser - wszystko zdążycie ;)
Buziaki!
P.
___
Hej!
Hej! Tym razem szybka rutynka poranna, dla zabieganych, ale też dla studentów i tych, którzy szukają dobrych kosmetyków w przystępnej cenie :D + przepis na najprostszy z możliwych, domowy tonik do twarzy :D
Niedługo przygotuję dla Was rutynę i kilka porad, przy pierwszych zmarszczkach - myślę, że wiele osób skorzysta :) Żeby poznać zasady konkursu i wziąć w nim udział trzeba zajrzeć na YOUTUBE - zgłoszenia na blogu, FB czy IG nie biorą udziału ;)
Wszystkie produkty Cosnature są dostępne we wszystkich sklepach drogerii HEBE , drogerii Natura oraz w aptekach w całej Polsce, więc nie musicie kupować online ;)
- domowy tonik: 100 ml zagotowanej wody demineralizowanej - nie może być przegotowana kranówka, woda mineralna, ani woda przepuszczona przez jakiś filtr. 1 łyżeczka lub 1 saszetka suszonego rumianku - możecie użyć innych ziół - melisa, mięta, zielona herbata, lukrecja - poczytajcie, poszukajcie i wybierzcie coś dla siebie :) kilka kropli soku z cytryny - można użyć 1/5 łyżeczki kwasku cytrynowego, jeśli nie macie cytryny
Tonik powinien stać w lodówce przez około tydzień. Nie ma sensu z takimi składnikami się szarpać o konserwowanie - po prostu zróbcie sobie nowy, świeży raz w tygodniu ;)
Hej!
Dobrnęłam do końca kilku... nastu??... dziesięciu?? opakowań ;)
Dzisiaj przyszła pora pokazać Wam co się skończyło i podsumować, co o tym wszystkim sądzę ;)
Przyjemności!
P.
Dziś w nocy na portalu kafeteria.pl pojawiło się kolejne pytanie o moje wykształcenie.
Jako, że pytający się nie podpisał pozwoliłam sobie wrzucić treść:
Pytaliście mnie mnóstwo razy o wykształcenie przy okazji Q&A - udzielałam odpowiedzi wiele razy, niestety nie takiej, która większość by usatysfakcjonowała :)
Tak szczerze mówiąc, to nigdy nie pomyślałam, że takie pytanie miałoby weryfikować moją wiarygodność (raczej zakładałam, że kieruje Wami ludzka ciekawość ;) ),
a to z tej prostej przyczyny, że ja od jakichś 7 lat podkreślam, że wszystko, co Wam mówię wynika z mojego doświadczenia, tego czego zdołałam się nauczyć na przestrzeni lat pracując w firmie kosmetycznej, uczestnicząc w szkoleniach, czytając.
Razem z pytaniem o studia zawsze szła masa pytań, w mojej opinii, bardzo prywatnych i moje ukochane słowa "powinnaś" i "musisz" nam powiedzieć,
co u mnie z reguły skutkuje uporem i jeszcze większym przekonaniem, że wcale nie muszę i wcale nie powinnam Wam powiedzieć i nie powiem :P
Żadnych innych powodów nie ma - nie wstydzę się, nie jest to jakaś ogromna tajemnica - po prostu mnie wkurza, kiedy mi się coś wciska na siłę :)
Zdaje się też, że z 500 razy podkreślałam, że żaden ze skończonych przeze mnie kierunków studiów nie łączy się w jakikolwiek sposób z kosmetyką - nie jestem kosmetyczką, kosmetologiem, dermatologiem.
W telewizji podpisują mnie jako blogerkę urodową, bo tym właśnie jestem - blogerką urodową, a nie panią kosmetyczką, kosmetolog czy dermatolog :)
Ten post powstał po to, żebym mogła do niego odsyłać Zainteresowanych, Wątpiących i Dociekliwych :)
Mam nadzieję, że wszystko jest już jasne :)
Buziaki!
P.
Hej!
Dzisiaj mam dla Was GRWM :) Na luzie, przy mojej toaletce, w niebieskościach :)
To nie jest tutorial, to ja się przygotowuję do swojego dnia :)
Lubię makijaż, lubię się bawić kolorami, toteż nie spodziewajcie się tu minimalnego makeup'u na co dzień ;)
Moje "na co dzień" to 15 kolorów cieni :P
Buziaki!
P.
Hej!
Od jakiegoś czasu używam serii Hydra Aloe Vera marki SoBioEtic.
Dzisiaj mam dla Was Nowości w kosmetyczce, ale w nieco innej formie :D
Mam nadzieję, że odcinek Was zaciekawi :)
Buziaki!
P.
Hej!
Dzisiaj będzie niekosmetycznie - rozmawiam z Kasią Rain o produktach spożywczych,
które warto ograniczyć/wykluczyć z diety i jak to zrobić z głową :D
Po prostu - Zdrowy Balans :D
Buziaki!
P.
___
Hej!
Mam dzisiaj dla Was 3 przepisy na domowe maseczki.
Jeśli chcecie maseczki tylko z produktów z Waszej kuchni,
albo wyłącznie z surowców kosmetycznych
zajrzyjcie poniżej, znajdziecie tam linki o innych moich przepisów!
Maseczka zielona, bo kolor :D
- 1 łyżeczka jogurtu naturalnego - weganie mogą zastąpić jogurtem sojowym, albo mlekiem kokosowym, takim gęstym z puszki
- 1 łyżeczka herbaty matcha - i tutaj jest wiele opcji. Ja wybieram tą wersję zielonej herbaty ze względu na właściwości antyoksydacyjne, ale możecie pójść w "zieloną stronę" z innymi produktami. Spokojnie można zastąpić matchę suszonym, mielonym korzeniem łopianu, można użyć spiruliny (wtedy maska będzie bardziej ujędrniająca), albo glinki zielonej (bardziej oczyszczająca) - macie wiele opcji.
- 0,5 łyżeczki zielonego oleju z awokado - ja go kocham miłością prawdziwą, i uważam, że warto się go trzymać, ale jeśli chcecie na szybko machnąć maseczkę dodajcie olej, który odpowiada Waszej skórze albo nawet oliwę ;)
Maseczkę należy zużyć od razu po przygotowaniu. Ostatecznie można przykryć ją folią spożywczą tak, by folia dotykała powierzchni maseczki, włożyć ją na noc do lodówki i użyć dnia następnego.
Maseczka ma zmiękczać i nawilżać cerę, w moim przypadku widać jeszcze rozświetlenie i poprawę kolorytu, ale powiem uczciwie - to jest MOJA maseczka, na MÓJ dobry humor, więc na nikim innym jej jeszcze nie testowałam ;)
Sposób użycia: maseczkę nałożyć na oczyszczoną i przetartą tonikiem skórę omijając okolice oczu. Maseczkę można nakładać również na usta, jeśli są wyjątkowo przesuszone (lub jeśli macie na to ochotę). Maseczkę pozostawiamy na twarzy na 10-15 minut, a następnie zmywamy letnią wodą. Zależnie od potrzeb można później nałożyć krem nawilżający lub z niego zrezygnować.
Maseczka kakaowe, bo zapach :D
- 0,5 łyżeczki błota z Morza Martwego - możecie użyć glinki, jeśli nie potrzebujecie silnego oczyszczenia. W drugą stronę - jeśli bardzo chcecie oczyścić cerę warto zastąpić błoto węglem aktywnym.
- 1 łyżeczka kakao - musi być zwykłe, czyste kakao. ABSOLUTNIE nie można użyć w tym przypadku tych napojów kakaowych słodzonych, które się tylko zalewa wodą albo mlekiem.
- 1 łyżeczka sorbitolu - tu możecie dodać coś, co Wam zapewni nawilżenie: żel hialuronowy, żel aloesowy, glicerynę roślinną, nmf - no coś na pewno znajdziecie w swoich zasobach, co się nada :)
- 1 łyżeczka miodu - próbowałam z różnymi miodami i szczerze mówiąc, nie widzę specjalnej różnicy między nimi w takiej maseczce. Chociaż temat miodów ostatnio bardzo mnie pociąga i szukam kogoś, kto mnie może w tej dziedzinie douczyć ;) Weganie mogą sięgnąć po olej, np. jojoba albo marula. Nie polecam wymieniać miodu na syrop klonowy ;)
Maseczkę należy zużyć od razu po przygotowaniu. Ostatecznie można przykryć ją folią spożywczą tak, by folia dotykała powierzchni maseczki, włożyć ją na noc do lodówki i użyć dnia następnego.
Oczywiście, nie używam jej tylko ze względu na zapach ;) Maseczka pomaga pozbyć się suchych skórek, łagodzi zaczerwienienie i łuszczącą się skórę wokół wyprysków, poprawia mikrokrążenie i przyspiesza gojenie drobnych zmian.
Sposób użycia: maseczkę nałożyć na oczyszczoną i przetartą tonikiem skórę omijając okolice oczu. Maseczkę można nakładać również na usta, jeśli są wyjątkowo przesuszone (lub jeśli macie na to ochotę). Maseczkę pozostawiamy na twarzy na 15-20 minut, a następnie zmywamy letnią wodą. Zależnie od potrzeb można później nałożyć krem nawilżający lub z niego zrezygnować.
Maseczka glinkowa, bo lubię błotko :D
- 1 łyżeczka glinki żółtej - możecie wybrać glinkę dostosowaną do Waszego typu cery. Jeśli nie zamierzacie zmieniać receptury to ta maseczka nada się u każdego ;)
- 0,5 łyżeczki jedwabiu hydrolizowanego - tutaj też możecie poszaleć z innymi substancjami, tylko pamiętajcie, żeby przestrzegać stężeń zalecanych przez producenta! Robiłam tą maseczkę z fermentem z aceroli, ekstraktem z zielonej herbaty, ekstraktem z malin, dosypywałam alantoiny - niech Was wyobraźnia ponosi (w granicach rozsądku!) ;) Te przepisy to gotowa wersja dla tych, którzy zaczynają i inspiracja dla tych, którzy już coś wiedzą :D
- 1 łyżeczka żelu hialuronowego - zastępniki jak w przepisie wyżej w przypadku sorbitolu.
- kilka kropli oleju z rokitnika - tutaj też możecie wybrać taki olej, jaki Wasza skóra lubi najbardziej.
Maseczkę należy zużyć od razu po przygotowaniu. Ostatecznie można przykryć ją folią spożywczą tak, by folia dotykała powierzchni maseczki, włożyć ją na noc do lodówki i użyć dnia następnego.
Maseczka oczyszcza, wygładza, a podczas zmywania lekko złuszcza naskórek. Glinki mają to do siebie, że pobudzają krążenie, więc po zmyciu cera może być lekko zaczerwieniona, ale nie czerwona jak burak! Aby uniknąć ewentualnych podrażnień lub nadmiernego zaczerwienienia przeczytajcie sposób użycia!
Sposób użycia: maseczkę nałożyć grubą warstwą na oczyszczoną skórę omijając okolice oczu i ust. Pozostawić na 3-5 minut, w międzyczasie spryskiwać wodą termalną lub tonikiem, by maseczka nie wyschła na twarzy. Wyschnięcie maseczki na twarzy spowoduje podrażnienia! Maseczkę należy silnie zwilżyć przed zmyciem, by bez potrzeby nie pocierać mocno cery. Warto sięgnąć po gąbeczkę lub duży wacik podczas zmywania. Po zmyciu należy nałożyć dodatkowo maseczkę nawilżającą lub swoje stałe kroki pielęgnacyjne (tonik, serum, krem).
Hej!
Jakiś czas temu pokazałam Wam kilka moich ulubionych peelingów - od razu pojawiły się pytania o ulubione maski do twarzy :)
Dzisiaj na nie odpowiadam :D
Jak mówię w filmie - najlepsze są moim zdaniem maseczki domowe ;)
ale wiem, że nie każdy ma chęci i czas na ich samodzielne przygotowanie ;)
Przyjemności!
P.
Jak mówiłam - na początku się nie lubiliśmy:
Ja ją wyciskałam z tuby, ona przelatywała przez palce.
Ja ją wcierałam w wilgotne włosy, ona spływała.
Ja ją nakładałam na całą głowę, a ona obciążała włosy na całej długości.
Ja jej używałam 2 razy w tygodniu, a ona nie chciała się skończyć ;)
Odżywka miała być mocno nawilżająca i szczerze mówiąc zakładałam, że warto nałożyć ją na całe włosy, żeby zaznać tego obiecanego nawilżenia.
Niestety przy moich cienkich włosach (których jest dużo, ale są grube jak sieć pająka ;) ) musiałam zaznać mycia włosów szamponem dwukrotnie, żeby tą odżywkę spłukać.
Nie odpowiadała mi konsystencja, niby lekka i dobrze się rozprowadza, ale jednak coś było zawsze nie tak.
Włosy się po niej rozczesywały pięknie, żadnych supełków, kołtunów czy ptasich gniazd ;)
Ale były obciążone i można było to zauważyć już podczas suszenia.
Nietrudno się domyślić, że są dwie przyczyny - używałam ZA DUŻO no i to jest po prostu kosmetyk dla mnie zbyt bogaty ;)
Zaczęłam nakładać 1/5 tego, co wcześniej i już nie na całe włosy, a na 1/3 od końcówek począwszy.
I nie co drugie mycie, ale raz na jakiś czas - po podróży, po konferencji w klimatyzowanej sali itd.
I tak się właśnie sprawdza :) Nawilża kiedy trzeba, te najbardziej wysuszone końce.
Ma dość przyjemny, bliżej nieokreślony zapach, który niestety na moich włosach dość długo się utrzymuje. Jako, że jestem wrażliwa na zapachy, trochę mi to wadzi, ale używam jej rzadko, więc nie ma co za dużo jęczeć.
Odżywka zawiera glicerynę - w kosmetykach do twarzy mi to kompletnie nie wadzi, ale w produktach do włosów, jeśli użyję za dużo to już inna rozmowa. Mogę się na własne życzenie dorobić puszenia i obciążenia właśnie.
Myślę, że właściciele grubych, matowych włosów, które łatwo się plączą mogliby się z tym kosmetykiem polubić znacznie szybciej niż ja ;)
Ktoś może takie właśnie posiada, używał tego kosmetyku i może się podzielić opinią?
Hej!
Dzisiaj taka luźna rozmowa sprowokowana wczorajszą dyskusją o kupowaniu za dużo, o minimalizmie, o przeładowaniu rekomendacjami.
Ja sobie nie zdawałam sprawy, że to może być aż takie rozbrajające ;)
Chciałam trochę pokazać moją stronę medalu.
Najważniejsze to zachować rozsądek ;)
Czekam na komentarze!
Buziaki!
P.
Hej!
Kolejna edycja Babskiego Gadania!
Dzisiaj zapraszam do moje koleżanki, blogerki i vlogerki, do rozmowy o kupowaniu kosmetyków z polecenia :D
Przyjemności!
P.
Hej! Miałam jakiś czas temu przyjemność umalować Weronikę :) Część z Was zapewne kojarzy Ją z TEGO odcinka. Dzisiaj pokażę Wam, co nam z tego wyszło ;) Celowałam w bardzo delikatny makijaż twarzy, który się dobrze fotografuje. Na oczach smokey eye, ale nie takie turbo-mocne w moim stylu, tylko coś łagodniejszego, "miękkie" brwi i delikatne usta. Dla mnie to by był lekki makijaż dzienny, ale wiem, że wiele osób doceni tą propozycję, jako coś na wieczór ;) Nagrywaliśmy przy mojej toaletce w łazience, nie w studio ze wszystkimi lampami + ciągle ktoś się nam kręcił w tę i z powrotem, więc światło się nieco zmienia ;) Przymknijcie oko i przyjemnego oglądania ;) P.
Zacznijmy od tego, że moje przywaliło mini-katastrofę jakoś tak tydzień po otwarciu ;)
Pipeta do dziś nie może się wyprostować po tym wypadku :P
Używałam go dzień w dzień do masażu twarzy i zostawiałam na noc zamiast kremu.
Podobało mi się tak bardzo, że kiedy tylko odwiedziła mnie przyjaciółka - przymusiłam ją delikatnie, żeby się położyła na kanapie i dała sobie zrobić domowe-SPA ;)
Łatwo poszło - już właściwie w połowie zdania była gotowa do akcji ;)
Wszystkie kroki przeszły pięknie, doszłam do masażu twarzy tym właśnie serum, po czym odstawiłam je do pojemnika, zaczęłyśmy gadać, robić jakieś inne rzeczy i ... po kilku godzinach okazało się, że butelka nie była do końca zakręcona, serum się przewróciło i straciłam 4/5 butelki ;(
Rozpacz. Dosłownie.
Bo serum okazało się w moim przypadku strzałem w 10.
Ślicznie nawilża, cera jest rano gładka, miękka i - choć rzadko to mówię - faktycznie jest rozświetlona.
Bardzo przyjemnie koi i łagodzi podrażnioną skórę, a jednocześnie przyjemnie ją napina.
Myślę, że osoby z mieszaną przesuszoną, suchą, dojrzałą albo naczyniową cerą bardzo się z nim polubią. Przy tłustej lub trądzikowej moim zdaniem będzie już trochę za ciężkie.
Jest dość gęste, dzięki czemu dobrze nadaje się do masażu, ale wchłania się bardzo długo i pozostawia uczucie tłustości na twarzy. Dla mnie to żaden problem, nawet to uczucie lubię, ale postanowiłam dać znać na wypadek, gdyby ktoś postanowił pomarudzić ;)
Próbowałam dodawać 1-2 krople do kremu, jak mam to w zwyczaju, ale 3-go dnia zmieniłam zdanie i poszłam po szerokości ;)
Zdecydowanie silniejsze rezultaty widziałam po grubszej warstwie i konkretnym masażu twarzy.
Serum ma dość intensywny kolor, ale nie odbarwia skóry.
Barwi natomiast białe poduszki, jeśli się je nałoży wieczorem ciężką ręką ;)
Zapach mi nie przeszkadza - taki jest różano-olejowo-sianowaty ;) W moim klimacie ;P
O składzie nie będę za dużo mówić - rewelacja.
Naprawdę dla mnie rewelacja.
Jeśli Wam się nie chce robić serum samodzielnie (totalnie się da!), to warto na tej butelce zawiesić oko ;)
Hej :)
Nadal jestem chora, więc z nagrywania dzisiaj nici.
Za to poczułam nieodpartą potrzebę podzielenia się z Wami moją ostatnią muzyczną obsesją.
Wszystko w tej piosence uwielbiam: od dziwnego stylu, przez obsesyjnie nawracający do mojej głowy głos Cheta Fakera, aż do tych paskudnych srebrnych butów z czerwonymi skarpetami :D
Bezczelnie Wam wkręcam :D
Przyjemności!
P.