poniedziałek, 8 maja 2017

Kilka kosmetyków, do których wróciłam (i kilka całkiem nowych ;) )

Hej!
Najzwyczajniej w świecie mam niepomierną ochotę opowiedzieć Wam o kilku produktach, do których wróciłam.
Z kosmetykami domowymi sprawa jest prosta. 
Wracam do wielu. 
Kiedy tylko mam zachciankę, śmigam sobie do Mini Świątyni Surowców ;), wybieram składniki i robię kosmetyk. 
Czasem identyczny z oryginalną recepturą, czasem troszkę zmieniony.
Czasami mnie ponosi i robię coś totalnie nowego, więc w sumie nie wiem, czy to można nazwać powrotem xD



Trudniej jest z kosmetykami gotowymi. 
Sama lubię kupić coś nowego (eko marek jest coraz więcej i bardzo mnie to cieszy!), sprawdzić Wasze rekomendacje lub przetestować coś, co Was szczególnie interesuje.
Poza tym YouTube i blog "dostarczają" co jakiś czas ciekawe nowości: 
na skrytkę pocztową przychodzą przesyłki PR, czasami do moich zakupów są dodawane bonusowe produkty, od czasu do czasu wybiorę się na jakieś wydarzenie lub spotkanie i wracam do domu z pełną torebką. 
Skoro coś godnego uwagi (te "niegodne" od razu puszczam dalej, nawet Wam nie pokazuję, jeśli sama bym się nawet na moment przy produkcie nie zatrzymała) czeka w szufladzie, nie bardzo jest sens kupować kolejne opakowanie tego, co już znam i lubię. Sensowne prawda?
Ale czasem po prostu chcę coś drugi (lub trzeci, lub piętnasty ;)) raz i już :)
I dzisiaj Wam kilka takich pokazuję. Precyzyjnie dlatego, że chciałam  :D 


Balsam do ciała i żel pod prysznic Organic Surge z bergamotką:
Odkryłam ten komplet w ubiegłym roku. Lekki, przyjemny, kobiecy ale nie duszący zapach. 
Moja skóra się z nimi świetnie dogaduje, a do tego zmienili opakowania na takie z pompką. 
Troszkę się różnią od tych w tubach z zeszłego roku, ale liczę im to na plus, bo są jeszcze lżejsze w konsystencji i mogą stać dumnie na zlewie w łazience również do mycia i nawilżania dłoni. 
Goście się jarają :D Ja też :D


Jojoba Multi Stick Balm, znany również jako Sexy Stick :D
Można sobie bez problemu zrobić taki domowy, jeśli się dysponuje opakowaniem do grubego sztyftu.
Piękne połączenie maseł i olejów o ziołowym zapachu, z tych naturalnych ziołowych, nie z tych perfumowanych.
Dla mnie to był Król ubiegłorocznych podróży, bo mógł lecieć w podręcznym, a starczał na całe wakacje do nawilżania ciała + na większe wyjścia smarowałam nim ramiona i łydki i on dawał taki genialny, zmysłowy połysk.


Niebiańska Maseczka BIO2YOU -  w ogóle mnie nie interesuje jej pełna nazwa. Zamierzam napisać do marki oficjalnego maila z sugestią zmiany :D
Tyle razy już o niej mówiłam, że szkoda powtarzać - odsyłam do TEGO ODCINKA
Genialna jest po prostu.

Chyba jeszcze się nie pojawiły w filmach, bo wyrzuciłam opakowanie w hotelu, ale zaopatrzyłam się w dwa kolejne opakowania. 
To jedyne pojedynczo pakowane płatki, które się u mnie sprawdzają. Czekają w szufladzie na jednodniowe wyjazdy biznesowe albo mikro-wakacje.
Lubię je też przykleić przed występem w TV rano (czasem Pan Taksówkarz ma przy okazji ze mnie niezły polew ;) ). 


Maski w płachcie ewentualnie w płacie tudzież w szmacie :D

cykałam się tych produktów z pszczelim-czymkolwiek-poza-woskiem (z woskiem nie mam problemu), bo z kilkoma wcześniej miałam ostre uczulenia. Tutaj uczulenia nie było, była za to ukojona mięciutka skóra, więc przygarnęłam z chęcią koleją saszetkę.

To moja przed-wyjściowa. Jest taki efekt świetlistej skóry na kilka godzin i ładnie po niej "wchodzi" makijaż :) 
Bodajże moja trzecia albo czwarta sztuka.

Szybki i przyjemny peeling bez skrobania. 
Jak podkreślam od lat - złuszczanie to moja pasja!
Sesesese :D


turbo-mega-dobra.
Rozjaśnienie, wygładzenie, wszystko-robienie-za-trzy-dychy :D 
Nie wiem, która to już sztuka :)

Na łagodzenie czerwonej buziulki :D 
Lubię machnąć peeling enzymatyczny, a potem tą przyjemną chłodzącą żelkówę sobie zaaplikować :D 
Dobre do czytania, bo nie spadają z twarzy ;)

To jest moja maska wyjazdowa. 
Po dłuższej podróży z klimatyzacją albo jeśli mi się przytrafi kilkanaście godzin pracy przy kompie w suchym pomieszczeniu - znakomicie przywraca nawilżenie.



Serum Vitamin Pump z BE.LOVED:
Miałam nie sięgać po kolejne, bo w zasadzie mam może ze dwie plamki na twarzy, więc nic mi nie potrzeba na przebarwienia, ale ono tak pięknie nawilża,
i tak luksusowe uczucie pozostawia na skórze,
i to ma nieco zmienioną formułę,
i musiałam to sprawdzić,
i niezwykle lubię tą markę no...
i proszę. Jest :D


Maseczka w saszetce Cosnature:
najlepsza tania maseczka do twarzy moim zdaniem :D Naprawdę dobrze nawilża, ładnie się rozprowadza, zostawia efekt na długo, koi. Nie mam pytań.

Żel aloesowy z propolisem Benton:
do receptur, grubą warstwą na twarz jako maska, na podrażnioną skórę głowy...
Już tyle razy to powtarzałam, że pewnie znacie na pamięć ;) Cudowny.

Na koniec podzielę się jeszcze kilkoma nowościami, bo w zasadzie dlaczego nie :D


Nowiuteńka seria Promise Collection Organic Surge do ciała - balsam i żel pod prysznic
Podobnie, jak te wyżej mają bardzo lekką formułę - więcej nie powiem, bo jeszcze się nie dobrałam do nich na poważnie ;)


Krem do mycia buzi na ciepło Organic Surge :D
Z przyjemnością wykreślam z CHCIEJLISTY 2017 :D
Dziś wieczorem odpalam!
Taki kremik przychodzi ze ściereczką - sprawdzę ze ściereczką, paluchami, z konjac'kiem i szczoteczką soniczną, bo nie byłabym sobą, gdybym tego nie zrobiła :D
Oczywiście nie wszystko jednego dnia!

To tyle na dzisiaj. Moja chęć podzielenia się z Wami kilkoma słowami - spełniona :D
Życzę uśmiechu i niech Wam będzie cieplutko w ten jakże przygnębiająco-pochmurno-mokro-obrzydliwy dzień :D
Buziaki!
P.

11 komentarzy:

  1. Anonimowy15:00

    Uwielbiam te maseczki Whamisy, tylko cena boli :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czekam na promo i zostawiam na specjalne okazje ;)

      Usuń
  2. Anonimowy15:19

    To chyba najlepszy komplement dla tych kosmetyków. Tak, jak napisałaś, masz tyle nowych, a jednak wracasz do wypróbowanych :) Pozdrawiam! Agnieszka

    OdpowiedzUsuń
  3. Anonimowy16:08

    Witam. Od kilku miesięcy jestem Twoją fanką.Robiłam już kilka podejść, żeby napisać, ale jakoś zawsze dochodziłam do wniosku, że sama powinnam sobie poradzić. Dziś w końcu zebrałam się na odwgę i proszę o poradę. Od miesiąca nakładam na twarz, na noc mieszankę olejków: arganowego, tamanu i perilla ( z tym, że ten ostatni z evree, raczej nie jest to 100% czysty olej) i rano budzę się z "dość " ładną i matową ( o dziwo) cerą.oczywiście nie jest to " szał ciał",ale jak no to co w ciągu dnia na niej się dzieje, w nocy troszkę się naprawia. Mam cerę, którą trudno mi określić,nawet dermatolodzy mają zupełnie odmienne opinie. Mam 33 lata i nigdy nie miałam trądziku, a teraz przy wielu kosmetykach wysypuje mi policzki i brodę, jak również tworzą mi się wągry na nosie. Przez te problemy mam przebarwienia na twarzy. Mam również tendencje do świecenia i jednocześnie czuję,że mam suchą i ściągniętą twarz. Jeden dermatolog powiedział, że mam cerę suchą i ponieważ jest przesuszona w odpowiedzi broni się wytwarzając więcej sebum. Drugi lekarz stwierdził, że mam cerę tłustą i zasugerował kremy do cery tłustej i trądzikowej. Rzecz jasna najpierw zrobiłam jak kazał 1-szy, a kiedy po prawie 2-óch miesiącach to nie pomogło, udałam się do drugiego. I też nie najlepiej. Wracając do olejków, przeczytałam ostatnio, że same olejki to za mało. Proszę o radę czy robię żle? Czy może powinnam dodać coś do mojej pielęgnacji? I czy mieszając te olejki z witaminą C wyjdzie mi na tyle lekkie serum, że będę mogła używać go również na dzień? Katarzynka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością oleje można/należy połączyć z żelem hialuronowym. Same oleje tylko natłuszczają, a do pielegnacji potrzebujemy również nawilżenia. Ja robiąz sera zawsze mieszam oleje z żelem hialuronowym, co zresztą także radzi Paulina.

      Usuń
  4. Krem do mycia twarzy z organic surge do upolowania w tk maxxie. Mały 19,90, duzy 39. Mam tez krem p/zmarszczowy na noc z tej serii. Uwielbiam :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Do TKMaxxa mam daleko, a niestety przyjaciele mieli pecha i nigdy nie było ich produktów. Ja w końcu mam z BioEkoDrogerii, drożej, ale świeże i zawsze są :)

      Usuń
    2. Jasne ;) ja sie skusilam na probe i zakochalam. Nie myslalam, ze demakijaz moze stac sie przyjemnością. W ogole w tk maxx w Bydgoszczy ostatnio czesto mozna znalezc organic surge (i to w nienaruszonych opakowaniach ;)) i tak w kolejce czekają juz dwa kolejne kremy, szampony i odzywka (z Twojego polecenia :*).

      Usuń
    3. Anonimowy13:14

      ach! chciałabym wszystko.

      Usuń
  5. Paulinko, czy mogłabyś nam zaproponować przepisa na taki sztyft do ciała coś a'la ten multistick ze skin 79? Własnie zwalnia mi sie takie opakowanie i zastanawiam się nad receptura tego czym go zagospodarować..

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana Czarszko! Peeling Organic Surge z bergamotka tez jest fajny. Lekki i swiezy zapach, ladnie, delikatnie zluszcza, ale nie jest wcale tlusty (wiec moze nie przypasc Ci do gustu). Musze wyprobowac ta Whamise!

    Pozdrawiam
    Marta

    OdpowiedzUsuń