czwartek, 19 marca 2015

Nocny Detox prosto z apteki ;)

Hej :)
Nie mam czasu w tym tygodniu nagrać filmu, ale bardzo chciałam Wam coś pokazać.
Od kilku tygodniu używam na noc - zamiennie z serum Superseed Madary i moim kremem do twarzy - cudeńka zamkniętego w fioletowej butli:


Produkt nazywa się Nuxellence DETOX i ma być rewolucyjnym kosmetykiem przeciwzmarszczkowym, który działając w nocy ma nam zapewnić detoksykację komórek i promienny wygląd o poranku.
Założenia powiedziałabym szumne, ale lubię bardzo ich kosmetyki, więc postanowiłam spróbować ;)

Produkt sam w sobie jest mega-przyjemny w stosowaniu. Ja bym go zaliczyła, tak jak olejek Huile Prodigieuse, do kategorii "psycho-kosmetyków" :)
Konsystencja jest leciutka, jak na krem na noc - coś pomiędzy kremem, a serum, ale nic żelowego :D
Rozprowadza się łatwo i przyjemnie, wchłania w kilkanaście sekund, więc jeśli nie lubicie bogatych i ciężkich kremów to może być coś dla Was.
Zapach jest taki... hmmm.... nuxe'owy :) Charakterystyczny dla ich kosmetyków, moim zdaniem on pachnie luksusowo i relaksująco. Smarujesz buzię przed snem, zamykasz oczy i odpływasz na chwilkę...

Jeśli chodzi o działanie to na temat detoksykacji się nie wypowiadam, ale mam kilka innych obserwacji ;)
Rano cera jest bardzo gładka, przyjemnie nawilżona, ale nie obciążona. Nie ma na twarzy żadnej warstwy, a wiem, że wielu z Was to przeszkadza np. przy stosowaniu oleju lub masła na noc.
Z odnową też niewiele pomogę, bo cerę mam w całkiem dobrym stanie, za to mogę się pochwalić, że Detox lekko obkurczył mi pory, przez co makijaż lepiej się aplikuje. Buzia gładka i zadowolona :)
Krem mnie nie zapchał, ani nie uczulił.
Ma jeszcze dwa duże plusy za opakowanie - nakłada się higienicznie, bo mamy pompkę. Dodatkowo nie trzeba naciskać jej do końca - wystarczy trochę produktu wydobyć, bo z racji lekkiej konsystencji niewielką ilość można rozprowadzić na twarzy bez kłopotu.
No i coś, co mnie rozwaliło totalnie ;) - nie ma zakrętki tylko pompka chowa się w opakowaniu :)
Mała rzecz, a cieszy. Zwłaszcza tych, co wszystko gubią ;)



Choć przyznam, że mnie trochę irytuje, że nie widać ile kosmetyku zostało, a samo opakowanie jest dość ciężkie, więc koniec będzie zagadką ;).

Podsumowując - jeśli szukacie wygładzającego, lekkiego kremu na noc dla siebie (30+), albo dla mamy czy innej wyjątkowej kobiety to bardzo polecam. Nie obiecuję, że Wam oczyści komórki z toksyn, ale przyjemność i fajny efekt macie jak w banku ;)
Udanego wieczoru!
P.

2 komentarze:

  1. jeśli o kremy chodzi to się pytam czy zrobisz filmik z recepturą swojego kremu o którym już jakiś czas opowiadasz, jaki masz nagietkowy?? ten co sama robisz:) ten kremik kusi, szczególnie opakowanie :) pozdrawiam :*buziole

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy08:27

    A mi się marzy przepis na maskę regeneracyjną do włosów jak ta z pat & rub. Może kiedyś...? :-)

    OdpowiedzUsuń