Hej!
Płatki owsiane ratowały mnie już z milion razy - to jest już chyba jasne jak słońce ;)
Jasne jest też, że one lubią być upierdliwe w użyciu i sprzątaniu po użyciu ;)
Z tego powodu jakiś czas temu wpadłam na pomysł wymianki samych płatków na "mleko" owsiane.
Próbowałam, kombinowałam, sporo produktów zmarnowałam aż w końcu wykręciłam 3 fajne przepisy, którymi mogę się z Wami podzielić :)
Płatki/mleko owsiane błyskawicznie pomagają załagodzić podrażnioną, czerwoną, piekącą skórę po jakichś nieprzyjemnych przygodach i wracam do nich od wielu, wielu lat.
"Mleko" owsiane możecie kupić w sklepie, albo zrobić domowe.
Ja wolę własne, bo nie zawiera cukru i innych dodatków. Jeśli chcę je wykorzystać w kuchni dodaję trochę więcej wody. Do kosmetyków domowych używam proporcji 2:1 (woda:płatki)
Maska z pokrzywą:
- mleko owsiane 15 g - robiłam też z jogurtem i z jakimś migdałowym mlekiem wcześniej - to mnie to samo, ale też całkiem przyjemne
- suszona pokrzywa 1 g - świetnie się sprawdza przy zaczerwienieniu, a przy tym funduje bardzo delikatny peeling. Może być herbatka pokrzywowa wysypana z torebki, przyjemnie działają też płatki nagietka i chabra bławatka. Nie polecam mięty - jeśli jest chociaż odrobinka podrażnienia albo skóra była wystawiona na działąnie promieni słonecznych albo wiatru (tak, odpalałam już jesienią ;) )
- buzia może szczypać lub lekko piec, a nie powinno tak być.
- olej z czarnuszki 1 g - tutaj macie kompletną dowolność - Wasz ulubiony olej, to ten właściwy ;)
- ekstrakt z nagietka 0,3 g - polecam też ekstrakty z hibiskusa, jabłka, ginko biloba - niech Was niesie wyobraźnia ;) Tylko wypadałoby pamiętać o tym, że każdy z ekstraktów powinien być użyty w ilości nie większej, niż zalecana przez producenta.
Maseczkę należy odstawić do lodówki na 15-20 minut po przygotowaniu, nałożyć na twarz, pozostawić na 10-20 minut, a następnie zmyć letnią wodą. Jeśli trzeba smarujemy później twarz kremem, ale na 90% nie będzie trzeba ;)
Należy zużyć całość od razu, receptura nie nadaje się do przechowywania.
"Emulsja" owsiana:
- "mleko" owsiane 5 g - miałam kilka prób z dodawaniem mniejszej i większej ilości tak, żeby zamienić ten produkt w tonik i umieścić go w butelce z atomizerem, niestety za każdym razem pluje, albo się blokuje, albo zwyczajnie nie działa tak, jakbym sobie życzyła. "Emulsja" nie nadaje się też do stosowania jako tonik/esencja, ale nie zamierzam się poddawać :D
- hydrolat z lotosu 15 g - można wymienić na inne hydrolaty które nawilżają i łagodzą. Te silnie oczyszczające nie sprawdzą się tym razem.
- olej z alg fucus 3 g - próbowałam też z innymi, w tym makadamia, marula, arganowy lub z opuncji. O dziwo widać sporą różnicę w działaniu, więc wybierajcie według własnych potrzeb.
- d-panthenol 5 g - opcjonalnie można dodać żel hialuronowy.
Koniecznie trzeba to trzymać w lodówce, maksymalnie przez 4-5 dni, dlatego robię taką małą ilość. Próbowałam z kilkoma konserwantami, ale albo konsystencja się papra, albo jakieś inne nieprzyjemności się pojawiają, nawet ze starym dobrym etanolem, więc zostaję przy wersji niekonserwowanej.
Emulsja nie nadaje się do stosowania jako tonik czy esencja (jaki pisałam wyżej). Służy do nasączania np. ręcznika papierowego, papieru ryżowego, masek celulozowych w tabletce albo płatków bawełnianych. Maska czy płatki od razu są zimne, ponieważ emulsję należy przechowywać w lodówce. Maseczkę trzymam na twarzy max 25 minut, płatki pod oczy do momentu, kiedy się zagrzeją. Jeśli czujecie potrzebę zmycia pozostałości emulsji z twarzy możecie to zrobić letnią wodą lub tonikiem, ale nie jest to konieczne za każdym razem - będziecie wiedzieć, czy coś zostało na buzi i Wam przeszkadza, czy nie ;)
Owsiana maska oczyszczająca:
- "pulpa" owsiana 100 g - możecie też bardzo namoczyć płatki owsiane, wyjdzie wtedy kompletnie inna konsystencja, ale działanie takie samo.
- glinka zielona illite 25 g - ponieważ płatki zapobiegają przesuszeniu możecie sięgnąć po bardzo oczyszczające glinki, ale tak naprawdę z każdą się uda ;)
- węgiel aktywny 5 g - ja użyłam bambusowego żeby zafundować buzi mikro-detox za okazją. Jeśli nie macie kłopotów z naczynkami świetnie sprawdza się tutaj też zeolit ;)
Maskę należy zużyć bezpośrednio po przygotowaniu - już 15-20 minut później robi się zbyt gęsta, zaczyna się kruszyć i nie można jej wygodnie rozprowadzić. Taka ilość maski pokrywa twarz, szyję i cały dekolt i tak też polecam ją nakładać - idealna maska do wanny ;)
Może spokojnie wyschnąć na twarzy - dzięki pulpie nie zostawi podrażnienia. Trzymam to czasem nawet 15 minut. Podczas zmywania zrobi się lekko śliska i palce mogą się przesuwać po niej, zamiast ją ściągać, więc konjac/gąbeczka/ściereczka mogą się okazać przydatne.
Przypominam, zwłaszcza tym młodszym pasjonatom pielęgnacji ;) żeby umyć po sobie dokładnie umywalkę/wannę i zadbać o to, żeby nie zapchać odpływu ;)
Mam nadzieję, że odcinek się Wam podobał.
Pozdrawiam!
P.