Hej :)
Dla wszystkich, którzy prosili o udostępnienie treści artykułu o mnie - proszę bardzo :)
Miłego czytania ;)
Kosmetyczna kucharka
Jest ekspertką w Pytaniu na Śniadanie i autorką kanałów na YouTube. Czarszka miesza naturalne składniki i tworzy kosmetyki. Ogląda ją ponad 20 tys. osób
Woronicza 17. Słynne studio TVP. Sporo złotowian jeszcze śpi, ale nie Czarszka. Drobna brunetka ze Złotowa krząta się między kamerami zagadując techników.
- Oczywiście, że poszłam do techników, by udzielili mi wskazówek dotyczących dźwięku. No i przejrzałam kosmetyczki pań, które zajmują się makijażem. Czego używają i jak. Było bardzo wesoło – pani Paulina śmieje się w głos. Jest pewna siebie i zdecydowana gdy zastrzega, by nie ujawniać jej nazwiska. W TVP także pojawia się jako Czarszka - autorka popularnego bloga o naturalnych kosmetykach. - Na antenie byłam bardzo zdenerwowana. Do tego jedna z pań powiedziała: nie denerwuj się, przecież będziesz w międzynarodowej telewizji... Wtedy do mnie dotarło, że jest jeszcze Polonia i zrobiłam się biała – złotowianka tak spodobała się twórcom Pytania na Śniadanie, że od półtora roku regularnie zapraszają ją do studia. - Dostaję więcej czasu antenowego i dłuższe tematy. Przy czym nikt mi nigdy niczego nie narzuca. Robię te programy po swojemu – to kolejna zasada złotowianki – nigdy nie robi tego, w co nie wierzy i czego naprawdę nie chce. - Gdy miałam pracę, która była dla mnie niekomfortowa, po prostu z niej zrezygnowałam – mówi jakby nie złamała schematu, w którym tkwi wiele osób. - Z drugiej strony, gdy mam hobby, które sprawia mi radość i daje satysfakcję, to tak zorganizuję czas, żeby się udało – Czarszka pracuje, Czarszka prowadzi dwa kanały na YouTube i bloga, Czarszka ćwiczy pięć razy w tygodniu...
Kosmetyki z domowej spiżarni
„Miałam w zamiarze zrobić podróbkę peelingu Purite, bo wydawać za każdym razem prawie 50 zł za składniki, które w zasadzie mam w domu... głupio mi się zrobiło. Zachęciłaś tylko do działania :D” - to komentarz do filmiku youtuberki ze Złotowa. I kolejny: „Uwielbiam Twoje przepisy, pochłaniam je w każdej ilości tym bardziej, że przy moich problemach tarczycowych takie kosmetyki to coś fantastycznego!
Oh i ach! Ja już lecę zrobić scrub...” I jeszcze jeden: „Super :))) nie mogę się doczekać aż coś skręcę z tych przepisów :) buziaki:** „
Oh i ach! Ja już lecę zrobić scrub...” I jeszcze jeden: „Super :))) nie mogę się doczekać aż coś skręcę z tych przepisów :) buziaki:** „
Pani Paulina zaczęła kręcić filmy, gdy w sieci nie było tyle hejtu, co dziś. Ale i teraz nie skarży się na personalne ataki. Może dlatego, że jej kanał odwiedzają ludzie, którzy szukają pomocy? - Sama mam alergię. Na wiele substancji. Nie mogę “wbić do sklepu” i wziąć z półki szampon, żel, czy odżywkę bez dokładnego sprawdzenia składu. Dlatego zaczęłam sama robić proste kosmetyki – gdy okazało się, że pomagają nie tylko jej, ale rodzinie i znajomym, skróciła sobie proces tłumaczenia, jak je wykonać. Nagrała filmik.
- Zachęt do tworzenia było tak dużo, że zdecydowałam się zrobić kolejny. Ludzie piszą do mnie, że chodzą dziesięć lat do dermatologa i nic im nie pomaga, więc tworzę coś specjalnie dla nich – dom Czarszki wyobrażam sobie jako małe laboratorium. Widzę ją w białym kitlu pochyloną z próbówkami nad stołem wypełnionym proszkami i płynami. - Siadam i wymyślam kosmetyki – to zdanie pani Pauliny musi brzmieć zaskakująco. - Ale znam bardzo dobrze surowce. Zarówno składniki aktywne, jak i masła czy oleje. Doskonale wiem jakie dany składnik ma pH, kiedy jest skuteczny, z czym się łączy i jak ma w kosmetyku działać – choć złotowianka zastrzega, że nie mówi o rodzinie, pracy i studiach, tu zdradza, że ma doświadczenie zawodowe w pracy z surowcami. A wszystkie kosmetyki przed publikacją w sieci testuje przez kilka miesięcy. - Gdy wiem, że działa tak, jak założyłam, robię kolejną wersję kosmetyku. To jest trochę, jak gotowanie. Zaraziłam tym wiele osób – zapewnia absolwentka uniwersytetu w Olsztynie. Jakiego? Tego nie zdradza. Zapewnia jednak, że po dwunastu latach „mieszania” w kosmetykach, zna się na rzeczy. Potwierdzeniem są podziękowania od osób, którym pomogła. - Większość osób pisze maila z podziękowaniem, list albo wysyłają drobiazgi czy laurki na publiczną skrytkę pocztową.
I to jest moment, w którym wiem, po co to robię. Nie po to, by mieć pod filmem trzydzieści łapek w górę – w trakcie czterdziestu minut naszej rozmowy pani Paulina otrzymała blisko trzydzieści powiadomień. Tylko na Facebooku. A ma jeszcze Instagrama, bloga, maila kontaktowego ... - Dziennie dostaję do trzystu wiadomości. Niestety nie mam nikogo, kto by mi pomógł na nie odpowiadać – kanał na YouTube Czarszka nadal traktuje jako hobby.
Ważniejsze od pieniędzy
Garmin pokazuje spoczynek od trzech kwadransów. W grafiku pani Pauliny to rzadkość. Gdy umawialiśmy się na spotkanie zastrzegła, że ma zaplanowany grafik na trzy tygodnie wprzód. Dla gazety ma siedemdziesiąt pięć minut. Dobrze, że kwestia pieniędzy pojawia się tak późno. - Ludzie zadają to pytanie i nie zdają sobie sprawy, jak ono jest dla mnie niekomfortowe. Przy tak małym kanale nie jest to zajęcie tak dochodowe, bym mogła rzucić pracę, a przy tym pozwolić sobie na takie bzdury jak jedzenie... - ironizuje. - Dla mnie liczy się to, że dzięki kanałowi dostaję możliwości, które są dla mnie ważniejsze od pieniędzy. Mogę np. pojechać w kwietniu do Kielc i poprowadzić warsztaty kosmetyczne na Targach Fit Weekend, podzielić się wiedzą i spostrzeżeniami z innymi – jutuberka twierdzi, że o dużym kanale mówić można przy 80 tys. subskrybentów. - Na poważnie kanałem zajmuję się od trzech lat i cały czas się rozwijam – zapewnia.
Widać to po jej podejściu. Po grafiku publikacji (w miesiącu stara się opublikować coś dla miłośniczek makijażu, recenzji produktów i kosmetyków do samodzielnego wykonania) i podjętych inwestycjach. - W domu mam własne studio, w którym nagrywam filmy. Sama przygotowuję temat, składniki, światła i tak dalej. Nigdy nie nagrywam ze skryptu. Samo nagranie zajmuje mi zwykle około godziny. A obrobienie materiału nawet do kilkunastu godzin – Czarszka ma na myśli montaż, edycję dźwięku, przygotowanie plansz na bloga, opisów i linków, które znajdują się pod filmami. Wszystko musi być jak spod igły. Choć pani Paulina twierdzi, że nie jest perfekcjonistką. - Nie chcę wrzucać materiału byle jakiego. Moi widzowie szukają rzetelnych informacji, więc nie wyobrażam sobie, by zrobić coś na chybcika. Trzeba szanować widza. Jeśli ktoś chce mi poświęcić dwadzieścia minut ze swojego dnia i jeszcze napisać, co o tym sądzi, to wypadałoby zrobić ten film tak, by go się przyjemnie oglądało – to kolejne zdanie, które możemy dopisać do zasad złotowianki.
Garów nie pokażę
Paulina Czarszka prowadzi nie tylko kanał o makijażu i naturalnych kosmetykach (www.youtube.com/czarszka). Nieco więcej siebie pokazuje choćby w sali treningowej (www.youtube.com/czarszkainaczej). Zaznacza przy tym, że nie jest trenerką fitness ani ekspertem w dziedzinie odżywiania. - Siłownia to moja pasja. Ćwiczę pięć razy w tygodniu. W domu, bo miejscowe kluby są dla mnie otwarte za krótko – trening siłowy złotowianka wykonuje albo późno wieczorem, albo rano, przed pracą. Dźwiga do trzydziestu kilogramów. - To przez laserową korekcję wzroku. Muszę uważać, by nie narazić się na odklejenie siatkówki – Paulina zdradza, że od piątego roku życia nosiła okulary, ale niedawno się ich pozbyła. - Krótko po operacji zalała mnie fala pytań: jak ta operacja wyglądała, jak się czuję, czy mogę się malować, czy mogę jeździć samochodem...Tych pytań były dziesiątki tysięcy. Zdecydowałam się nagrać film o operacji, wypłynęło wtedy ze mnie dużo “niekosmetycznej strony” i nie było opcji, by się z tego wycofać. Jest te pięć tysięcy ludzi, którzy chcą oglądać vlogi, luźniejsze nagrania, odcinki o grach planszowych i siłowni. Kanał Czarszka Inaczej to ja nie-profesjonalna – tu rodzi się pytanie o ekshibicjonizm. Po co pokazywać ludziom siebie na treningu, czy spacerze z psem? - To ja decyduję, co chcę pokazać i ile siebie odsłonię. I czym się z widzami podzielę. W końcu niektórzy z nich oglądają mnie od lat, dobrze mnie znają, są ciekawi.
Nie muszę pokazywać, co mam w szafkach w kuchni. Nie opowiadam o rodzinie, pracy i tak dalej – twierdzi autorka bloga. Przy okazji zdradza, że w Złotowie prawie nikt jej z YouTube nie kojarzy. Tylko raz została rozpoznana i zagadnięta na ulicy. To też jest jeden z powodów, dla których wróciła do Złotowa. - Mieszkałam osiem lat w Olsztynie. Tam studiowałam i pracowałam. Chcieliśmy tu wrócić, bo tu mamy rodziny. Nie wyobrażam sobie życia w Poznaniu czy Warszawie. Takie zabetonowane miejsce by mnie zabiło. A w Złotowie jest ładnie, czysto, spokojnie, nikt mnie nie zaczepia – śmieje się całą sobą. - A jeśli chodzi o YouTube, tak samo możesz rozwijać się w Mediolanie, jak i w Złotowie...
Łukasz Opłatek
Dziękuję Wam za to, że chcieliście przeczytać, a Łukaszowi za to, że dokładnie tak napisał, jak to wszystko widział :)
Buziaki!
P.